– Festiwal w 1969 r. był manifestem młodzieży, która czuła się zmuszona do walki o pokój, prawa obywatelskie i kobiet. Dzisiaj mamy do czynienia z podobnym podziałem co pięć dekad temu, ale nauczyliśmy się, że muzyka ma moc jednoczenia ludzi – powiedział Michael Lang, pomysłodawca Woodstock Festival, ogłaszając tegoroczną edycję Woodstock 50 w Watkins Glen w sierpniu.
Stan radosnej klęski
Oryginalna lokalizacja w Bethel Farm była już zajęta przez organizatorów nieoficjalnych obchodów, którzy zarezerwowali zbudowany tam amfiteatr mieszczący 15 tysięcy widzów. Dlatego Lang wybrał międzynarodowy tor wyścigowy. W 1973 r. odbył się tam Summer Jam, na którym wystąpili The Band, The Allmans Brothers Band i The Grateful Dead. Jak podkreślił Lang, Bethel jest za małe, by gościć 60 zespołów i solistów. Zagrają gwiazdy epoki dzieci kwiatów, młodzi artyści pop, country i rap.
Woodstock otworzył epokę masowych imprez, wspartych społecznym przesłaniem. Do legendy przeszedł koncert The Who, podczas którego Pete Townshend roztrzaskał gitarę, a perkusista Keith Moon zdemolował perkusję. Jimi Hendrix zagrał antywojenną wersję amerykańskiego hymnu i spalił gitarę. Janis Joplin mało co nie eksplodowała od emocji, podobnie jak Joe Cocker, Carlos Santana zaś grał ekstatycznie jak nikt wcześniej.
Lang odwołuje się do pięknych ideałów, ale znamienne jest to, że Woodstock 50 będzie organizowany na licencji Woodstock Ventures, gdzie oprócz Langa skupili się żyjący twórcy pierwszej imprezy. Inspiracja nie była hipisowska. John Roberts i Joel Rosenman, synowie bogatych amerykańskich rodzin, które dorobiły się na handlu kosmetykami i ortodoncji, zamierzali napisać sitcom. Szukając pomysłów dali ogłoszenie „Młodzi mężczyźni z nieograniczonym kapitałem poszukują interesujących, legalnych możliwości inwestycyjnych i propozycji biznesowych". Wśród kilku tysięcy propozycji była propozycja Michaela Langa. Zaproponował urządzenie wielkiego rockowego koncertu.
Rosenman i Joel wyłożyli na organizację 2 miliony dolarów, spodziewali się 50 tysięcy fanów. W środę poprzedzającą festiwalowy weekend nadciągało 400 tysięcy. Organizatorzy mieli dylemat: dokończyć budowę sceny czy ogrodzenie? 350 tys. fanów weszło za darmo. Policja ogłosiła paraliż komunikacyjny. W rzece i błocie kąpały się tłumy nagich buntowników. Kulisy nie były beztroskie. Pojawiły się śmiertelne ofiary heroiny. Menedżerowie gwiazd domagali się pieniędzy. Sprzedawcy żywności windowali ceny jak na giełdzie. „Tortami i szampanem będziemy tłumić zamieszki" – żartowano.