Korespondencja z Paryża
Organizatorzy nie przez przypadek wybrali Le Palace. To legendarne, mityczne miejsce paryskiego życia towarzyskiego lat 70. Odbywające się w nim fety przypominały zapewne sceny z „Wielkiego piękna" Sorrentino bądź powitanie nowego roku w „Gorzkich godach" Polańskiego. Le Palace odwiedzali Amanda Lear, Kenzo, Karl Lagerfeld czy Claude Montana.
Klub, kopiujący Studio 54 w Nowym Jorku, został zainagurowany w 1978 r. przez show Grace Jones. Błyskawicznie stał się symbolem kultury underground, a „La vie en rose" w wykonaniu jamajskiej piosenkarki – jego niepisanym hymnem. Rozbawiony tłum bawił się zapewne i w rytm hitów Bowiego.
Chłopięca fascynacja
Po latach przestrzeń dawnego klubu w całości poświęcona została na prezentację wspomnień po słynnym muzyku. Wystawa pokazuje go poprzez pryzmat ponad tysiąca zdjęć, plakatów, płyt, przybliżając kolejne etapy jego kariery. Większość zaprezentowanych przedmiotów pochodzi z kolekcji mieszkającego pod Paryżem Jean-Charlesa Gautiera, jednego z dwóch najważniejszych kolekcjonerów pamiątek po gwieździe rocka.
Gautier miał niecałe dziesięć lat, kiedy pod koniec lat 60. rodzina wysłała go na wakacje do Anglii na naukę języka. Tam po raz pierwszy usłyszał w radiu oryginalną kompozycję, która zrobiła na nim ogromne wrażenie. Utwór podobał mu się tak, że postanowił kupić płytę. Miał szczęście, sprzedawca okazał się cierpliwy i postanowił mu pomóc, mimo że chłopak nie był w stanie powtórzyć nazwiska wykonawcy. Odtworzyli prawie pięćdziesiąt nagrań, zanim zdołali zidentyfikować Davida Bowiego.