Z danych GfK – An NIQ Company wynika, że regiony w europejskich stolicach i wokół nich często wyróżniają się ponadprzeciętną siłą nabywczą w handlu detalicznym.
Europejskie stolice liderami pod względem siły nabywczej w handlu detalicznym
Przykładowo, w Wielkiej Brytanii siła nabywcza w zachodniej części Londynu jest dwukrotnie wyższa niż średnia krajowa i jest nawet 2,6 razy wyższa niż w zajmującym ostatnie miejsce regionie Sunderland. Europejskie stolice i obszary wokół nich często wyróżniają się ponadprzeciętną siłą nabywczą w handlu detalicznym. Taka sytuacja ma miejsce m.in. we Francji, na Węgrzech i w krajach skandynawskich. – Również w Polsce dysproporcje pomiędzy powiatami są duże. Co ciekawe, mieszkańcy największych aglomeracji wydają zdecydowanie więcej na zakupy w sklepach, jednak procentowo w ich ogólnej sile nabywczej wydatki te stanowią zdecydowanie mniej niż w biedniejszych regionach kraju – mówi Agnieszka Szlaska-Bąk. – Dzieje się tak nie tylko z powodu wyższych dochodów, ale i ze względu na inny styl i większe wydatki na usługi czy szeroko rozumianą rozrywkę – dodaje.
Czytaj więcej
Wakacje to szansa dla sieci handlowych, by zwiększyć sprzedaż w chętnie odwiedzanych przez turystów miejscowościach. Pojawiają się kolejny oferty pracy w sklepach sezonowych, kuszące atrakcyjnym wynagrodzeniem.
– Mówi się, że aby podnieść te wskaźniki, trzeba stale podnosić płacę minimalną. Tyle tylko, że w mojej ocenie nie spowoduje to, że nagle dogonimy te najbogatsze kraje. Jeżeli będziemy podnosić płacę minimalną bez zachowania wydajności stosunku pracy, to doprowadzimy to kolejnej katastrofy – mówi Robert Biegaj. – Wzrośnie inflacja, ceny w sklepach pójdą w górę. A to w prosty sposób oznaczałoby, że za średnią pensję Polacy nabywaliby mniej produktów. Nie mówiąc już o osłabieniu złotówki do euro, bo to byłaby kolejna dodatkowa katastrofa – dodaje.
Znikają w Polsce delikatesy
Przekłada się to wprost także na biznes, ponieważ konsumpcja wynika nie tylko z poziomu dochodów, ale również zwyczajów. W efekcie w Polsce zniknęły choćby sieci delikatesowe, choć nie tylko w dużych miastach nie brakuje osób dobrze zarabiających. Niemniej większość woli kupować w dyskontach, gdzie także pojawiają się produkty premium, choćby w ramach ofert okresowych. – W Warszawie delikatesy by się przyjęły. Ale w bogatych miastach średniej wielkości, co wynika z ulokowanych tam choćby spółek Skarbu Państwa, nawet ludzie zamożni nie chcieli kupować w takich sklepach – mówi prezes jednej z sieci handlowych.