Koncern Johnson&Johnson będzie musiał wypłacić 18,8 mln dol. odszkodowania Kalifornijczykowi, który twierdzi, że choruje na raka w wyniku ekspozycji na puder dla niemowląt produkowany przez J&J. Odszkodowanie zasądziła we wtorek 18 lipca ława przysięgłych w sądzie stanowym w Oakland w Kalifornii. Wyrok, obok kosztów dla koncernów, oznacza niepowodzenie strategii, która ma na celu połączenie podobnych pozwów w sprawie pudru w postępowaniu upadłościowym spółki zależnej LTL Management.
Emory Hernandez Valadez, na którego korzyść orzekli przysięgli, domagał się odszkodowania twierdząc, że dostał międzybłoniaka w tkance wokół serca w wyniku intensywnego narażenia od dzieciństwa na talk J&J. 24-letni mężczyzna został uznany za uprawnionego do otrzymania odszkodowania mającego pokryć rachunki za leczenie (w USA system ochrony zdrowia oparty jest na prywatnym systemie ubezpieczeń) oraz zrekompensować ból i cierpienie. Przysięgli nie znaleźli jednak powodu do nałożenia karnych opłat na koncern.
Zwycięstwo Hernandeza jest na razie głównie symboliczne. Nie będzie on mógł odebrać pieniędzy, gdyż sąd upadłościowy zamroził spory dotyczące zasypki dla niemowląt Johnson&Johnson.
Czytaj więcej
Amerykański koncern Johnson & Johnson poinformował, że wstrzymuje od 2023 roku sprzedaż pudru dla niemowląt na bazie talku. Produkt nie będzie dostępny nigdzie na świecie.
W końcowych przemówieniach przed ławą przysięgłych prawnicy koncernu twierdzili, że nie ma dowodów na powiązanie międzybłoniaka powoda z azbestem ani na jakikolwiek kontakt Hernandeza ze skażonym pudrem. Prawnicy Hernandeza oskarżali w zamian Johnson&Johnson o „nikczemne” tuszowanie skażenia przez dziesięciolecia. Przysięgli wysłuchali też zeznań matki powoda, która powiedziała, że używała dużych ilości produktu J&J dla syna od czasu, gdy był niemowlęciem.