Tańszy złoty zaszkodzi cenom. Wszyscy zapłacimy za obniżki stóp

Wskutek osłabienia złotego wywołanego cięciem stóp procentowych ceny towarów i usług wzrosną średnio o co najmniej 0,4 pkt proc. – szacują ekonomiści.

Aktualizacja: 14.09.2023 06:03 Publikacja: 14.09.2023 03:00

Mocna obniżka stóp osłabi hamowanie wzrostu cen w sklepach

Mocna obniżka stóp osłabi hamowanie wzrostu cen w sklepach

Foto: Adobe Stock

Choć w czasie zeszłotygodniowej konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej jej szef, a zarazem prezes Narodowego Banku Centralnego, Adam Glapiński stwierdził, że mocny kurs złotego jest bardzo ważny, bo pomaga przezwyciężyć inflację, to decyzja Rady o zaskakującej i nadzwyczaj silnej obniżce stóp pociągnęła za sobą gwałtowną przecenę naszej waluty. Spadki jej notowań pogłębiło zresztą także wystąpienie szefa banku centralnego na wspomnianej konferencji, gdzie mówił on o rzekomych sukcesach walki z inflacją, która z wysokiej zmieniła się w jego ocenie w umiarkowaną, niższą niż 10 proc., a pod koniec tego roku zbliży się do inflacji pełzającej, czyli 5-proc. i niższej. Tymczasem zdaniem ekonomistów powodów do eksplozji optymizmu nie ma. Tak samo jak nie było ekonomicznych powodów do obniżki stóp, zwłaszcza tak mocnej.

Ceny muszą wzrosnąć

– Ten spadek kursu złotego z całą pewnością zwiększy inflację – nie ma wątpliwości Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Dodaje, że skalę tej zwyżki da się policzyć, trzeba tylko zrobić założenie, jak długo będzie trwało osłabienie złotego. – Wpływ kanału kursowego na inflację jest zdecydowanie najszybszy. Gdyby nowy poziom kursu złotego się utrzymał, dodałby do inflacji średnio 0,4 pkt proc. – szacuje Jankowiak.

– Można oczekiwać, że na skutek osłabienia kursu złotego, które dokonało się w wyniku nieoczekiwanej, znaczącej obniżki stóp – jeśli przyjmiemy, że osłabienie to sięgnęło 3–4 proc. i ma charakter stały – ceny wzrosną o mniej więcej 0,4 proc. – szacuje też Jakub Borowski, główny ekonomista Banku Credit Agricole Polska. – To jasne, że najbardziej narażone są ceny importu. Tu ten wpływ długookresowy jest silniejszy i może sięgnąć 3 proc. – dodaje.

Czytaj więcej

Politycy źle się bawią złotym. NBP nie ratuje naszej waluty

Zaznacza przy tym, że deprecjacja kursu przenosi się na ceny ze zróżnicowaną siłą. – W warunkach niskiej inflacji i utrwalonych niskich oczekiwań inflacyjnych słabiej przenosi się na ceny. Przy wysokiej to przełożenie może być silniejsze – mówi ekonomista Credit Agricole. – Tak czy inaczej jest to zauważalny wpływ – dodaje.

Pytany, kiedy odczujemy zwyżki cen związane z obecnym osłabieniem złotego, wskazuje drugi kwartał przyszłego roku. – Pierwsze efekty zobaczymy już w czwartym kwartale, ale te wyraźniejsze w przyszłym roku. Mówimy oczywiście o inflacji konsumenckiej (CPI), a nie o cenach importu, bo tu pełna materializacja skutków deprecjacji złotego jest odczuwalna nie po czterech, ale już po dwóch kwartałach. Na przełomie roku zobaczymy więc pełne przeniesienie tego, co dzieje się z naszą walutą, na ceny importu – mówi Jakub Borowski.

– Obecny tak mocny spadek kursu złotego musi mieć przełożenie na ceny towarów i usług – mówi też Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego. W pierwszej kolejności wskazuje na paliwa. – Tańszy złoty w przeliczeniu do dolara oznacza, że więcej wydamy na ropę, za którą płacimy w amerykańskiej walucie. A droższe paliwa to droższe towary i usługi – tłumaczy ekonomistka z UW. Zwraca uwagę, że sytuację pogarszają mocne zwyżki cen ropy na rynkach światowych.

Czytaj więcej

Co z kredytami o stałej stopie

Ekonomiści zgodnie wskazują przy tym dość nietypową sytuację na polskich stacjach benzynowych, bo choć złoty słabnie, a ropa drożeje, to ceny paliw nie rosną, a nawet spadają. – Pewnie do wyborów będziemy mieć taką sytuację. Pytanie, co będzie się działo później – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.

Także ona zwraca uwagę na towary importowane, które szybko dotknie osłabienie kursu złotego. – Dotyczy to importerów, którzy nie zabezpieczają się przed ryzykiem kursowym – mówi ekonomistka z UW. – Spora część importu nie jest jednak zabezpieczona – dodaje.

Przypomina też, że firmy mają zapasy, co opóźni ewentualne podwyżki cen, ale zapasy będą się wyczerpywać i w końcu przedsiębiorcy będą musieli kupić komponenty i surowce do produkcji, nie tylko zresztą te z importu.

Czytaj więcej

Piotr Bielski: Rynek wyznaczy RPP granice luzowania polityki pieniężnej

Osłabienie dezinflacji

– Osłabienie kursu nie jest zawsze i wszędzie złe. W normalnych warunkach, gdy gospodarka silnie spowalnia, wymaga stymulacji, nie ma poważnego zagrożenia inflacyjnego, osłabienie kursu jest immanentną częścią procesu łagodzenia polityki pieniężnej, po którą się w takiej sytuacji sięga. Kursu złotego nie traktuje się wtedy jako diabła wcielonego – mówi Jakub Borowski. – Problem w tym, że nie mamy normalnych warunków. Mamy sytuację, w której perspektywy inflacyjne nie uzasadniają takiego łagodzenia polityki pieniężnej. Przed tym cięciem stóp procentowych perspektywa powrotu do celu inflacyjnego NBP była bardzo odległa. Po nim jeszcze się oddaliła – dodaje.

Czytaj więcej

Rada Polityki Pieniężnej wrzuciła złotego na rollercoaster

Zdaniem Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek dla rozwoju sytuacji bardzo ważne będzie kolejne posiedzenie RPP, w październiku. – Nie jest wykluczone, że będziemy mieli kolejną obniżkę stóp, choć może, gdy członkowie Rady zobaczą, co się dzieje po tej pierwszej, zastanowią się jeszcze nad kolejnym ruchem w dół. Tu jednak nie działają czynniki ekonomiczne – mówi ekonomistka z UW.

A Janusz Jankowiak podsumowuje: – Prezes Glapiński ulżył niektórym kredytobiorcom kosztem wszystkich innych, którzy zapłacą za to wyższą inflacją.

Czytaj więcej

Wydatki na polisy zdrowotne w górę

Choć w czasie zeszłotygodniowej konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej jej szef, a zarazem prezes Narodowego Banku Centralnego, Adam Glapiński stwierdził, że mocny kurs złotego jest bardzo ważny, bo pomaga przezwyciężyć inflację, to decyzja Rady o zaskakującej i nadzwyczaj silnej obniżce stóp pociągnęła za sobą gwałtowną przecenę naszej waluty. Spadki jej notowań pogłębiło zresztą także wystąpienie szefa banku centralnego na wspomnianej konferencji, gdzie mówił on o rzekomych sukcesach walki z inflacją, która z wysokiej zmieniła się w jego ocenie w umiarkowaną, niższą niż 10 proc., a pod koniec tego roku zbliży się do inflacji pełzającej, czyli 5-proc. i niższej. Tymczasem zdaniem ekonomistów powodów do eksplozji optymizmu nie ma. Tak samo jak nie było ekonomicznych powodów do obniżki stóp, zwłaszcza tak mocnej.

Pozostało 87% artykułu
Finanse
Chaos w biznesie da się kontrolować
Finanse
Powódź a kredyty i podatki. Czy będzie można je zawiesić?
Finanse
Miliardy Rosji ukryte za granicą. Naprawdę są poza zasięgiem sankcji?
Finanse
Ile kosztowałyby igrzyska olimpijskie w Polsce?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Finanse
Obligacje detaliczne z rekordem sprzedaży