Przy wysokiej inflacji większość inwestorów zastanawia się, w co zainwestować, aby nie stracić zbyt wiele, ponieważ bardzo małe są szanse na ochronę kapitału. – Inwestowanie dziś wymaga gotowości do akceptacji bardzo wysokiego ryzyka inwestycyjnego czy wręcz działań o charakterze spekulacyjnym – mówi dr Małgorzata Smoleń-Bojańczyk, Akademia Finansów i Biznesu Vistula.
Jak podkreśla dr Martin Dahl, dziekan Wydziału Ekonomii i Zarządzania na Uczelni Łazarskiego, członek Polskiej Komisji Akredytacyjnej, każda sytuacja gospodarcza jest momentem zarówno na oszczędzanie pieniędzy, jak i ich inwestowanie, a sztuka budowania oszczędności polega na znalezieniu odpowiedniej równowagi między jednym a drugim.
Akcje, obligacje, nieruchomości
W dobie inflacji, trzymanie pieniędzy w banku oznaczać będzie stratę. Analitycy podpowiadają, że mając nadwyżkę gotówki warto rozważyć np. zakup akcji czy jednostek funduszy inwestycyjnych. – Przyjrzałbym się akcjom banków polskich, których notowania w ostatnich czasach spadły, a kondycja finansowa jest często dobra. W perspektywie roku – dwóch lat ich kursy powinny wzrosnąć. Alternatywą mogą być obligacje Skarbu Państwa indeksowane o inflację – mówi dr Martin Dahl z Uczelni Łazarskiego. Według dr. Rafała Płókarza, ekonomisty z Wyższej Szkoły Bankowej w Bydgoszczy, inwestując w akcje, warto być ostrożnym.
– Najlepszy okres do inwestowania w akcje wróci, gdy pojawią się pierwsze symptomy wychodzenia z kryzysu gospodarczego, np. z recesji w USA, w którą tamtejsza gospodarka weszła. Ten okres potrwa przynajmniej do wiosny 2023 r. Ale ci, którzy zaryzykują, mają szansę zarobić więcej i szybciej, co wiąże się jednak dziś z dużym ryzykiem. Zmienność na rynkach finansowych jest w tym roku duża. Również inwestowanie w surowce (z wyjątkiem energetycznych) nie jest już tak opłacalne jak jeszcze rok temu, bo spowolnienie gospodarcze zmniejsza też popyt na surowce – mówi. Zdaniem ekonomisty, kupując obligacje skarbowe, zwłaszcza tzw. inflacyjne, cztero- lub dziesięcioletnie, można zarobić. – Zakładając, że inflacja CPI w październiku 2023 r. wyniesie np. ok. 8 proc. (+1 proc. marży), wówczas zakup czterolatek da inwestującemu w grudniu 2022 r. za dwa pierwsze lata ok. 8 proc. rocznie (stałe 7 proc. w pierwszym roku i ok. 8 + 1 proc. – w drugim), minus podatek Belki od odsetek. Jeśli inflacja miałaby się utrzymywać na wysokich poziomach, również po 2023 r., wówczas trzymamy dalej te obligacje. Jeśli zaś pojawią się korzystniejsze alternatywy inwestycyjne, wychodzimy przed czasem z obligacji, płacąc tylko prowizję 0,7 proc. (2 proc. przy dziesięciolatkach). Warto też skorzystać z konta IKE: kupując wówczas te obligacje (zwłaszcza dziesieciolatki) nie jest potrącany podatek od odsetek. A już zwłaszcza opłaca się z IKE skorzystać osobom po 60. roku życia, bo wystarczy, że oszczędzają pięć lat i mogą wycofać bez kosztów środki, nawet z dziesięciolatek (nie czekając dziesięć lat) – wyjaśnia dr Płókarz.
Zdaniem dr Małgorzaty Smoleń-Bojańczyk, można rozważyć także zakup obligacji korporacyjnych. – Na rynku są emisje pozwalające zarobić kilkanaście procent, czyli niewiele niżej od wskaźnika inflacji. Z drugiej strony, z tego typu inwestycjami związane jest podwyższone ryzyko. Ciekawym rozwiązaniem, ale mało znanym na polskim rynku, jest możliwość inwestowania w tzw. REIT-y (Real Estate Investment Trusts). Umożliwiają one uzyskanie nie tylko zwykłej stopy zwrotu, jaką gwarantują różne rynki nieruchomościowe, ale pozwalają na korzystanie ze specjalnych ulg podatkowych, co czyni to rozwiązanie bardzo atrakcyjnym. Pomimo istnienia takich ulg w wielu krajach europejskich i w Stanach Zjednoczonych, polski rząd nie zdecydował się na wprowadzenie analogicznych rozwiązań. Polscy inwestorzy mogą jednak skorzystać z tego rozwiązania za pośrednictwem tego typu funduszy zarejestrowanych w innych krajach – dodaje dr Smoleń-Bojańczyk. To opcja dla inwestorów zarówno z dużym, jak i mniejszym budżetem.