Zapalenie płuc jest chorobą znaną od początku ludzkości. Pisał o niej już Hipokrates ok. 460–370 r. p.n.e., podkreślając, że „ zapalenie i schorzenia opłucnej charakteryzują się: ostrą gorączką, bólem po jednej stronie lub obu, obecnością kaszlu przy oddychaniu, a wykrztuszane plwociny są o zabarwieniu jasnym lub szarym”. Według „ojca medycyny” zapalenie płuc to choroba nieuleczalna.
Według Mojżesza Majmonidesa (1135–1204 r.), żydowskiego filozofa i lekarza, „podstawowymi objawami zawsze występującymi przy zapaleniu płuc są: ostra gorączka, kłujący opłucnowy ból z boku, krótkie i szybkie oddechy, nierówny puls i kaszel”.
W podobny sposób opisywano chorobę aż do XIX w. i niewiele więcej o niej wiedziano. Dopiero w 1875 r. niemiecki patolog Edwin Klebs zaobserwował bakterie w drogach oddechowych osób, które zmarły z powodu zapalenia płuc. Siedem lat później, w 1882 r., inny niemiecki patolog Carl Friedländer zidentyfikował bakterię odpowiedzialną za zapalenie płuc. A dwa lata później Albert Fränkel, niemiecki lekarz żydowskiego pochodzenia, wskazał na Streptococcus pneumoniae jako przyczynę bakteryjnego zapalenia płuc. Samą bakterię w 1881 r. odkryli Ludwik Pasteur wraz z Charlesem Chamberlandem oraz niezależnie George Sternberg.
Na początku XX w. „ojciec współczesnej medycyny” sir William Osler określił zapalenie płuc jako „straszliwy mór”, bo w tamtych czasach powodowało ono więcej zgonów niż gruźlica. Mawiano nawet, że zapalenie płuc to „przyjaciel staruszka”, bo powoduje szybką i bezbolesną śmierć.
Sytuacja zmieniła się dopiero po odkryciu, a następnie wyizolowaniu penicyliny. Dokonała tego w 1938 r. grupa trzech naukowców, w skład której obok szkockiego bakteriologa Alexandra Fleminga weszli Howard Walter Florey oraz Ernst Boris Chain. Za swoje odkrycie zostali oni uhonorowani w 1945 r. Nagrodą Nobla.