Eksperci wyliczają więc, że negatywnie na bieżącą ocenę zdolności kredytowej gospodarstw domowych wpływa oczywiście wysokość głównej stopy procentowej banku centralnego, która sięgnęła już 6,75 proc. A także rekomendacje KNF o stosowaniu tzw. 5-proc. buforu (przed kwietniem br. było to o połowę mniej) przy wyliczeniu tej zdolności. Potencjalni kredytobiorcy muszą mieć więc takie dochody, by stać ich było na obsługę kredytu z oprocentowaniem na poziomie nawet 13–15 proc.
Ostra selekcja
– W tym kontekście ważne są też koszty utrzymania, jakie ponoszą Polacy. A te, niestety, istotnie rosną wraz z galopującą inflacją, szybciej niż wynagrodzenia. Banki nie mogą pomijać tego aspektu, stąd zaostrzenia polityki – zaznacza Sadowski. – Do tego trzeba też uwzględniać ryzyko, rosnące wraz z pogarszającą się sytuacją gospodarczą, że część kredytów nie będzie spłacana – dodaje Sadowski.
Także zdaniem Kamila Sobolewskiego, głównego ekonomisty Pracodawców RP, duże ryzyko pogorszenia się portfela kredytowego jest dla banków jednym z głównych powodów zaostrzania wymogów dla chętnych. – Banki są na to szczególnie wrażliwe, zbyt duży odsetek niespłacanych kredytów to duży problem. Ostre kryteria mają służyć negatywnej selekcji tych podmiotów, które nie będą w stanie spłacać swoich zobowiązań w trudniejszych warunkach – wyjaśnia Sobolewski.
Sami bankowcy, ankietowani przez NBP, również przyznają, że do ograniczenia dostępności ich usług dla Polaków skłoniło je m.in. pogorszenie się prognoz sytuacji gospodarczej oraz jakości portfela kredytów mieszkaniowych.
Spadający popyt na tego typu finasowanie to zaś efekt, zdaniem banków, pogorszenia się sytuacji gospodarstw domowych, ich rosnących wydatków konsumpcyjnych, słabych prognoz sytuacji na rynku mieszkaniowym, a także… ciężkich do spełnienia wymogów stawianych przez same banki.
Łagodzenie nieprędko
W raporcie NBP na IV kwartał br. przewidywana jest też kontynuacja zaostrzenia kryteriów dla kredytów konsumpcyjnych oraz dalsze zaostrzanie kryteriów kredytowania przedsiębiorstw, zarówno tych dużych, jak i sektora MŚP. – Hamowanie gospodarki, w połączeniu z niepewnością, presją inflacyjną i kosztową dotyka wszystkich branż i sektorów. Nic dziwnego, że w takich warunkach banki będą przyglądać się wszystkim segmentom swojej działalności właśnie pod kątem ryzyka spłaty kredytu – zaznacza Sobolewski.