W połowie września szefowa birmańskiego rządu i wieloletnia działaczka demokratycznej opozycji Aung San Suu Kyi (ASSK) w telewizyjnym wystąpieniu zaapelowała do wyborców, by 8 listopada masowo głosowali na jej partię. Przypomniała, że przed pięcioma laty, zanim zaczęła rządzić, kraj przypominał zaniedbaną ziemię pełną kamieni, dziur i chwastów, otoczoną połamanym płotem. Jej zdaniem dzięki wytężonej pracy w ostatnim czasie zaczęła w końcu być bezpieczna i wartościowa. – Pozwólcie nam uczynić ją piękną, z drzewami dającymi cień, z owocami i kwitnącymi kwiatami. By cała była porośnięta bujną zielenią – mówiła Suu Kyi. Na zakończenie dodała, że chciałaby mieć pewność, że nigdy więcej na powrót nie stanie się ona dzika i nieprzyjazna.
Posługując się metaforą, by nie drażnić armii, ASSK – prywatnie miłośniczka uprawiania ogrodu – pokazała, jaka jest stawka listopadowych wyborów parlamentarnych. Kontynuacja demokratycznej transformacji albo powolny powrót wojskowej dyktatury, która przez dekady terroryzowała Birmę. Dla 75-letniej Suu Kyi to także ostatnia szansa na dokończenie walki, której poświęciła całe swoje życie.
Faustowski układ
Gdy Aung San Suu Kyi, córka twórcy birmańskiej niepodległości, generała Aung Sana, wyjeżdżała z kraju w 1960 r., jej ojczyzna z nadzieją patrzyła w przyszłość. Bogata w surowce naturalne i kamienie szlachetne, nazywana „ryżowym spichlerzem" Azji, aspirowała do miana lidera regionu. Po 28 latach ASSK wróciła do kraju, który „birmańska droga do socjalizmu" doprowadziła do ruiny. Pod rządami junty Birma stała się jednym z najbiedniejszych państw na świecie. Wegetowała na zagranicznych pożyczkach, a jej pozycję międzynarodową określano jako „prawie żart". Suu Kyi uznała wówczas, że gdyby jej ojciec nie został zamordowany, a wojsko nie dokonało zamachu stanu, kraj wciąż byłby gospodarczą potęgą. Wzorując się na Mahatmie Gandhim, rzuciła hasło walki bez przemocy.
Piękną angielszczyzną sprzedała zagranicy swą kampanię jako opowieść o walce dobra ze złem. Zepchnięci do defensywy generałowie zareagowali po swojemu i zamknęli ASSK w areszcie domowym, w którym spędziła łącznie 15 lat. By ją złamać, rozdzielili ją także z mężem Brytyjczykiem i ich nastoletnimi synami. Gdy w 1990 r. założona przez nią partia Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD) wygrała wybory parlamentarne, wojskowi po prostu anulowali ich wyniki, a działaczy ugrupowania aresztowali.
Represje przyniosły skutek odwrotny od zamierzonego. Suu Kyi zyskała powszechne uwielbienie, a rok później otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla. To pomogło jej wytrwać w nierównej walce z generałami kolejne długie dwie dekady. W 2011 r. z powodu coraz gorszej sytuacji ekonomicznej kraju junta postanowiła zliberalizować gospodarkę, poluzować społeczeństwu śrubę i nawiązać dialog z Zachodem. W tej sytuacji ASSK mogła albo odrzucić reżimowe zmiany i stracić polityczne znaczenie, albo wznowić grę z generałami na ich warunkach.