Rządowa tama dla importu produktów rolnych okazała się mieczem obosiecznym – z jednej strony zastopowała zalew polskiego rynku zbożem z Ukrainy, a z drugiej naruszyła interesy wielu firm. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita” w Polsko-Ukraińskiej Izbie Gospodarczej, poważne kłopoty dotknęły m.in. przedsiębiorstw z branży transportowo-logistycznej. Ich ciężarówki wyładowane zbożem utknęły po ukraińskiej stronie bez szans na wjazd do Polski. Oznacza to dla nich wyłączenie z użytkowania tych ciężarówek na wiele dni, do czasu porozumienia się kontrahentów zbożowych transakcji, co dalej z tym ładunkiem zrobić.
Zakaz szkodzi biznesowi
Nie tylko transportowcy ucierpieli. Z informacji Izby wynika, że kłopoty mają też przedsiębiorcy sprowadzający od wschodnich sąsiadów olej słonecznikowy, miód i soję. Ta jest wykorzystywana jako pasza dla zwierząt, a na polskim rynku było jej za mało o mniej więcej pół miliona ton rocznie. „Brak dostępu do surowca dla wielu zakładów produkujących pasze i produkty z soi będzie oznaczał zakłócenie cyklu produkcyjnego” – oświadczyła Izba w swoim komunikacie.
– W takich wypadkach przedsiębiorcy poważnie rozważają wystąpienie z pozwem przeciwko Skarbowi Państwa o odszkodowanie, zwłaszcza że zakaz importu produktów rolnych został wydany z naruszeniem prawa europejskiego – zauważa Dariusz Szymczycha, wiceprezes PUIG.
Takie pozwy można składać, jeśli obywatel poniósł szkodę w wyniku naruszenia prawa przez organ władzy publicznej. Przewiduje to art. 77 ust. 1 Konstytucji RP oraz art. 417 i następne kodeksu cywilnego.
Czytaj więcej
Embargo na towary rolne z Ukrainy może być kosztowne. Szykują się już pozwy za szkody wyrządzone firmom.