Zmuszeni do ewakuacji mieszkańcy zalanych terenów obawiają się, że pozostawiony przez nich dobytek padnie łupem szabrowników. Choć na razie brak sygnałów od policji o takich incydentach, to w przeszłości, choćby podczas powodzi tysiąclecia z 1997 roku, takie przypadki miały niestety miejsce.
- W 1997 roku sytuacja była inna, bo woda długo się utrzymywała, co sprzyjało szabrownictwu. Dziś, nawet w Głuchołazach, gdzie teraz jestem, woda szybko opadła, ewakuowani mieszkańcy wracają i przez cały czas wszędzie było i jest dużo służb – mówi podkomendant Dariusz Świątczak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.
Także przedstawiciele KWP we Wrocławiu informują, że incydenty szabrownictwa, które pojawiły się w mediach nie zostały potwierdzone. Policjanci zapewniają, że służby zostały skierowane nawet do odciętych miejscowości takich jak Stronie Śląskie czy Kłodzko, gdzie teraz, po zapewnieniu bezpieczeństwa ludności skupiają się na zabezpieczeniu mienia.
Do 10 lat więzienia za kradzież dobytku powodzian
Z punktu widzenia kodeksu karnego szabrownictwo jest jedną z postaci jakie może przybrać kradzież, a ta zagrożona jest karą od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Jednak najczęściej będzie to kradzież z włamaniem, za które grozi minimum rok a najwięcej 10 lat pozbawienia wolności.
- Co prawda nie ma w kodeksie karnym odrębnego przestępstwa w postaci szabrownictwa, ani też nie stanowi ono typu kwalifikowanego przestępstwa kradzieży, które byłby zagrożony jakąś wyższą karą, niż zwykła kradzież lub kradzież w włamaniem, to na pewno charakter tego czynu nie pozostaje bez wpływu na wymiar kary – mówi prof. Mikołaj Małecki z Uniwersytetu Jagiellońskiego.