Dane z izby rzeszowskiej pokazują, że zainteresowanych tą formą działalności jest z roku na rok coraz mniej. I choć może ubytek nie jest drastyczny, to jednak wyraźny i stały. I tak w 2022 r. w ORA Rzeszów zgłosiło się 289 adwokatów, w 2023 r. – 269, a w tym - tylko 233.
- Widać generalną tendencję spadkową. System opiera się na tych, którzy od lat zajmują się świadczeniem takiej pomocy, współpracują z NGO, pełnią dyżury izbowe i nie mogą tak po prostu tego porzucić. Od dawna nie ma waloryzacji stawek za NPP, dlatego ich wysokość coraz bardziej odstrasza chętnych - mówi adwokat Mariusza Hassa, przedstawiciel NRA w Radzie Nieodpłatnej Pomocy Prawnej, Nieodpłatnego Poradnictwa Obywatelskiego oraz Edukacji Prawnej.
250 zł brutto za cztery godziny pracy prawnika
I dodaje, że w dużych miastach problemu z obsadą nie ma, gorzej w powiatach słabiej zaludnionych, gdzie jest mniej młodych adwokatów, a na dyżury trzeba dojeżdżać. Zdarza się, że na 4-godzinny dyżur trzeba jechać godzinę i drugie tyle wracać. Wskazuje przy tym, że wynagrodzenie za tego typu pomoc prawną jest nieadekwatne do realiów rynku. Za 4 godziny adwokat dostaje 250 zł brutto (od tego trzeba odliczyć koszty dojazdu do punktu czy na wizytę domową), a w niektórych regionach tyle płaci się za poradę prawną w kancelarii.
- Brakuje jasnych kryteriów tego, kto jest uprawniony do korzystania z NPP. Nieprawdziwe oświadczenie o braku środków na odpłatną pomoc nie wywołuje żadnych konsekwencji, przez co korzystają z niej często osoby, które nie mają do tego podstaw – tłumaczy Mariusz Hassa.
Wśród innych problemów wymienia też kwestie organizowania punktów.