W wystosowanej przez Komisję Europejską skardze do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Polska zostaje postawiona przed zarzutem niedokonania pełnej transpozycji unijnej dyrektywy. Chodzi o dyrektywę 2013/48/UE dotyczącą prawa dostępu do adwokata, w większości wdrożoną do polskiego systemu prawnego. Wbrew aktowi Polska nie wprowadziła jednak w życie przepisów o obowiązku informowania odpowiedniej osoby dorosłej o pozbawieniu wolności osoby nieletniej i o jego przyczynach.
Najwrażliwsi podsądni w trudnej sytuacji
Kwestia ta jest o tyle istotna, że – poza podstawowym pojmowaniem praw osoby podejrzanej, prawa do informacji czy prawa do adwokata – należy ona do wspólnych dla wszystkich państw europejskich minimalnych standardów ochrony. Standardy te zapewniają, że gdy dane państwo Unii wyda wyrok, pozostałe będą go respektować i nie zakwestionują m.in. faktu zagwarantowania prawa do obrony osoby podejrzanej. Jakie więc konsekwencje może nieść ta sytuacja?
– Brak implementacji tego elementu dyrektywy to absolutnie zła wiadomość – komentuje dr Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska, adwokatka i wicedziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie. – Jest to w sposób oczywisty lekceważenie zobowiązań, jakie wynikają z bycia członkami europejskiej wspólnoty. Oceniać to należy negatywnie także dlatego, iż pominięte przepisy dotyczą spraw najwrażliwszych podsądnych – nieletnich, dla których konieczne jest zagwarantowanie pełnej realizowalności praw. Zatrzymany przez policję młody człowiek często nie zdaje sobie sprawy ze swojego położenia – nie mając dostępu do prawnika, którego najczęściej organizuje rodzic, jest w sytuacji beznadziejnej. Pozbawiony praw wynikających z dyrektywy może być zdany na łaskę i niełaskę organów ścigania – dlatego właśnie wprowadzenie takiego obowiązku informowania jest konieczne.
Czytaj więcej
Komisja Europejska opublikowała raport o praworządności w krajach Unii Europejskiej. W przypadku Polski napisano w nim m.in. o utrzymujących się "poważnych obawach związanych z niezależnością polskiego sądownictwa". KE wskazała też trzy inne obszary budzące niepokój.
Pominięcia i wymówki
Pozostaje więc zastanowić się nad przyczynami tego pominięcia – bo właśnie o pominięciu, jak się okazuje, może być tu mowa. Odpowiedź Polski na tzw. uzasadnioną opinię Komisji Europejskiej w tej sprawie nie tylko nie naświetla sytuacji, ale każe zastanowić się nad prawdziwymi motywami legislatora.