Polskie sądy w czasie pandemii pracują w szczególnych warunkach. Jak pani radzi sobie w sali rozpraw?
Doskonale. Jak zwykle zresztą. Nie mam maseczki, nie orzekam w przyłbicy, bo nie chciałabym w taki sposób prowadzić sprawy. Muszę widzieć, co się dzieje, mieć kontakt wzrokowy z podsądnym. Zachowujemy jednak bezpieczną odległość, stosujemy dezynfekcję itd.
Można powiedzieć, że sądy są teraz bardziej ospałe, powolne?
Przepisy regulujące postępowanie w czasie epidemii w moich sprawach tego nie wymagają, choć być może potrzeba więcej czasu na pewne zabiegi, np. na przygotowanie sali rozpraw czy jej dezynfekcję. Bardzo dużo zależy od sędziego przewodniczącego rozprawie. Jeśli jego oczekiwania są przemyślane i konkretne, to uzyskanie sprawnego tempa nie przysparza większych problemów.
Czytaj także: W upały sądy zaczną pracę wcześniej