Sprawy frankowe pogrążyły największe sądy w kraju, w tym warszawski. Są jednak pomysły, które powinny poprawić sytuację. W trakcie prac parlamentarnych nad nowelizacją kodeksu postępowania cywilnego postanowiono, by warszawski sąd zaj- mował się sprawami z lewobrzeżnej Warszawy oraz zachodniego obwarzanka i tymi, które już do niego trafiły. Reszta frankowiczów składałaby pozwy przez najbliższe pięć lat w miejscu zamieszkania.
Czytaj więcej
W trakcie prac nad nowelą kodeksu postępowania cywilnego w sejmowej podkomisji dodano przepis, który na pięć lat ma przypisać sprawy frankowe do miejsca zamieszkania frankowicza.
Sprawami takimi zajmują się obecnie sędziowie z wydziałów cywilnych w sądach okręgowych. Zapytaliśmy prezesów największych sądów, czy nie było pokusy, by utworzyć specjalne wydziały dla tych spraw?
Rafał Terlecki, prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku, mówi, że miał pomysł, by wyodrębnić wydział frankowy u siebie w sądzie.
– Tyle że to nie rozwiąże problemu. Chodzi o dodatkowe etaty sędziowskie, a tych cały czas brakuje – mówi. I podaje, że sedziowie cywilni w Sądzie Okręgowym w Gdańsku mają do „załatwienia” ok. 500 proceduralnych spraw, więc nie odpoczywają.