Obok dwóch radykalnych i dwóch skupiających się na Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego jest też projekt prezydencki, który ma ten atut, że bez zgody prezydenta ustawa nie zostanie uchwalona. A chodzi przecież o odblokowanie wypłat z unijnego Funduszu Odbudowy.
Prezydent proponuje nową Izbę Odpowiedzialności Zawodowej wyłanianą ze wszystkich sędziów SN, która miałaby zastąpić Izbę Dyscyplinarną. Jej sędziów wybierano by dwuetapowo. Najpierw spośród wszystkich sędziów SN (a jest ich obecnie nieco ponad 90) byłoby wylosowywanych 33, a spośród nich prezydent powoływałby 11 na pięcioletnią kadencję. Orzekaliby w nowej izbie na pół etatu, a na pół w macierzystej. Prezydencki projekt przewiduje też tryb weryfikacji orzeczeń Izby Dyscyplinarnej. A także utrzymanie licznego SN.
Czytaj więcej
Prezydent Andrzej Duda przedstawił swoje pomysły na sędziowski system dyscyplinarny. Jak pisała dziś rano "Rzeczpospolita", obecna Izba Dyscyplinarna ma zostać zlikwidowana. W ten sposób ma zostać rozwiązany problem orzeczeń TSUE i kar, które płaci Polska.
PiS zgłosił skromniejszy projekt (by szybciej zawrzeć z Brukselą kompromis). Sędziowskie dyscyplinarki byłyby przydzielane składom losowanym z całego SN, a Izba Dyscyplinarna zostałaby, ale zajmowałaby się już nie sędziami, lecz innymi profesjami prawniczymi, jak adwokaci czy notariusze.
W końcu swój projekt zgłosiła Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. Zakłada, że w Sądzie Najwyższym miałby zostać tylko co trzeci sędzia, ale po weryfikacji Krajowej Rady Sądowniczej i prezydenta. Pięć obecnych izb SN zastąpią dwie: Prawa Prywatnego oraz Prawa Publicznego. Zniknęłaby zatem Izba Dyscyplinarna, przy jednoczesnym zmniejszeniu liczby sędziów SN do 30. Zajmowaliby się rozpatrywaniem kasacji w najbardziej skomplikowanych sprawach, a reszta spraw (i sędziów) przeszłaby do sądów apelacyjnych, które mają być poddane równie radykalnemu przetasowaniu jak SN.