Węgrzy sprowadzają cudzoziemców. Zarabiają pośrednicy związani z partią Orbana

Węgrzy walczą o każdą inwestycję zagraniczną, chociaż nie są w stanie zapewnić siły roboczej — alarmuje portal atlatszo.hu. Ten problem rozwiązują agencje pracy związane z rządzącą partią Fidesz.

Publikacja: 25.09.2023 14:48

Węgrzy walczą o każdą inwestycję zagraniczną, chociaż nie są w stanie zapewnić siły roboczej

Węgrzy walczą o każdą inwestycję zagraniczną, chociaż nie są w stanie zapewnić siły roboczej

Foto: Bloomberg

Z liczącego 9,1 mln obywateli kraju 700 tysięcy wyjechało do pracy zagranicą. Bezrobocie w nad Balatonem wynosi 3,5 proc., czyli praktycznie wszyscy, którzy chcą pracować, pracują. Na ulicach Budapesztu i innych miast widać cudzoziemców i zdecydowanie nie wszyscy z nich są turystami. Według oficjalnych danych kraj będzie potrzebował w najbliższych latach przynajmniej pół miliona zagranicznych pracowników. Znajdą się, mimo retoryki węgierskiego rządu, w tym także samego premiera Viktora Orbana, który niedawno zapewniał, że nie pozwoli na to, by „obcy zabierali pracę Węgrom”.

Czytaj więcej

Viktor Orbán: Nie chcemy, aby chleb wypiekano z ukraińskiego zboża niepewnej jakości, a nie z dobrego, węgierskiego

Nie zabijają, nie gwałcą

W małych miasteczkach w kółko powtarzano, że cudzoziemcy przyjeżdżają na Węgry, aby „zabijać i gwałcić”. W miasteczku Hajdúszoboszló, którego burmistrzem był niezależny polityk wspierany przez Fidesz, doszło do zastraszania właścicieli domów i mieszkań, którzy wynajmowali je cudzoziemcom.

W 2021 r.  kiedy Viktor Orban głośno krytykował unijną nieudolność w ograniczeniu liczby imigrantów, Fidesz jednocześnie przeforsował w parlamencie ustawę umożliwiającą agencjom HR rekrutowanie bez ograniczeń pracowników spoza UE. W ten sposób zapewniono siłę roboczą w 25 węgierskich i zagranicznych firmach, które gwałtownie ich potrzebowały. Najczęściej pracownicy przyjeżdżali z Ukrainy, Serbii, Indii, Filipin, Indonezji i Kazachstanu.

Czytaj więcej

Węgrzy podnoszą podatek bankowy. Bo budżet się nie spina

Jednym z najważniejszych rekruterów jest brat posła Fideszu, Tamása Deutscha. Oficjalnie prezes państwowej fundacji Rákóczi Szövetség, organizacji kulturalnej wspomagającej integrację węgierskiej diaspory. Ale nie tylko. Jego firma Jobtain HR Services Ltd. promuje swoje usługi reklamami: „Twojej firmie brakuje pracowników? Mamy dla ciebie rozwiązanie. Zatrudnij Filipińczyków i zwiększ produkcję”. Magdolna Mihályi, szefowa firmy w rozmowie z dziennikarzami europejskiej stacji Euronews tak tłumaczy stawianie na Filipińczyków:  - W ostatnich latach zrobiliśmy wiele badań pod kątem największej zgodności kultur i zdolności adaptacyjnych z Europejczykami. I wyszło, że są to właśnie Filipińczycy, katolicy, rodzinni, pracowici - mówi.

Państwo dopłaca do "importu" imigrantów

Magdolna Mihályi, także związana z Rákóczi Szövetség, jest wiceszefową tej organizacji. Państwo dopłaciło do jej działalności 6,5 mln euro w 2021 roku i 6,1 mln euro w 2022. Sama pani Mihályi pracuje w branży rekruterskiej od 20 lat. Tyle, że wcześniej zajmowała się pomocą młodym Węgrom. Teraz przestawiła się na cudzoziemców i tylko w tym roku ściągnęła do pracy w węgierskich firmach ponad tysiąc osób, a do końca roku ma nadzieję, że przyjedzie ich jeszcze przynajmniej pół tysiąca.

Czytaj więcej

Partia Orbana chce bronić suwerenności Węgier przed lewicowymi dziennikarzami

Takich firm są na Węgrzech dziesiątki. Legalnie ściągani pracownicy są przez nie sprawdzani, mają opłacony transport, zakwaterowanie na miejscu i integrację. Z tego, co mówili Filipińczycy w Euronews, wszystko mają zapewnione, łącznie z możliwością dokształcania, której w umowach nie mają. Całą kwotę wypłacaną im przez pracodawcę, mogą wysłać do domu, bądź oszczędzić. Na co? - Najlepiej byłoby zostać inżynierem w Niemczech - mówił jeden z rozmówców Euronews.

Sytuacja jest jednak krytykowana przez węgierskich związkowców. Federacja Pracowników Przemysłu Chemicznego wskazuje, ze niesprawiedliwe jest zrównanie zarobków cudzoziemców i Węgrów, skoro jednym firmy płacą za mieszkanie i wyżywienie, a im nie. „Ich obecność utrudnia nam wszelkie negocjacje płacowe ” - czytamy w piśmie federacji udostępnionym przez Euronews.

Ale rząd ze swojej strony chętnie wspiera taką formę zatrudnienia. W kwietniu 2023 roku wiceminister ds. zatrudnienia, Sándor Czomba, przeciął nawet wstęgę przy inauguracji działalności hostelu zbudowanego przez jedną z agencji zatrudnienia, Videoton. Firma skorzystała z państwowej dotacji w wysokości 182 mln forintów. Minister powiedział wtedy, że w najbliższym czasie potrzeba będzie na Węgrzech jeszcze pół miliona cudzoziemskich pracowników. Bez nich nie ruszą np. fabryki baterii do aut elektrycznych.

Z liczącego 9,1 mln obywateli kraju 700 tysięcy wyjechało do pracy zagranicą. Bezrobocie w nad Balatonem wynosi 3,5 proc., czyli praktycznie wszyscy, którzy chcą pracować, pracują. Na ulicach Budapesztu i innych miast widać cudzoziemców i zdecydowanie nie wszyscy z nich są turystami. Według oficjalnych danych kraj będzie potrzebował w najbliższych latach przynajmniej pół miliona zagranicznych pracowników. Znajdą się, mimo retoryki węgierskiego rządu, w tym także samego premiera Viktora Orbana, który niedawno zapewniał, że nie pozwoli na to, by „obcy zabierali pracę Węgrom”.

Pozostało 89% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Rynek pracy
Dobre wiadomości z USA: bezrobocie maleje, przybywa miejsc pracy
Rynek pracy
Pokolenie Z wnosi perspektywę "błękitnego oceanu". Eksperci: Firmy powinny to wykorzystać
Rynek pracy
Koniec z klepaniem po plecach. Pokolenie Z ma nowe wyzwanie dla szefów
Rynek pracy
Udział kobiet we władzach spółek, zamiast w Polsce rosnąć, maleje