W I półroczu tego roku kobiety stanowiły średnio 35,1 proc. członków w radach dyrektorów (głównie w radach nadzorczych) największych spółek giełdowych w Unii Europejskiej. To o 1 pkt proc. więcej niż rok wcześniej – dowodzą najnowsze statystyki opublikowane przez Europejski Instytut ds. Równości Kobiet i Mężczyzn – unijną agencję działającą na rzecz równości płci. Jak wynika z jej danych, większość krajów Wspólnoty zanotowała w ciągu ostatniego roku wzrost udziału kobiet we władzach, przy czym rekordzistkami były Irlandia (wzrost o 4,7 pkt proc. do 40,8 proc.) i Rumunia (wzrost o 4,6 pkt proc. do 24,8 proc.).
Co dalej z Women on Boards?
Polska, której daleko do unijnej średniej, była jednym z niewielu państw, które w tej statystyce zanotowały spadek. W I półroczu br. panie stanowiły 23,4 proc. członków rad nadzorczych największych spółek na GPW (wśród których sporą grupę stanowią firmy z udziałem Skarbu Państwa), czyli aż o 2,9 pkt proc. mniej niż rok wcześniej. Większy spadek zanotowała tylko Chorwacja (o 5,9 pkt proc.), gdzie udział kobiet i tak był jednak większy.
Ten wynik potwierdza, jak ważny jest opublikowany pod koniec września przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekt regulacji wdrażającej dyrektywę Women on Boards w sprawie poprawy równowagi płci wśród dyrektorów spółek giełdowych. Zgodnie z projektem z początkiem lipca 2026 roku duże spółki giełdowe będą musiały wykazać się co najmniej 33-proc. udziałem niedoreprezentowanej płci (najczęściej kobiet) w zarządach i radach nadzorczych (wcześniej, bo od stycznia 2026 r., te wymogi obejmą największe spółki z udziałem Skarbu Państwa). Projekt wdrożenia Women on Boards uwzględnia w dużej mierze rekomendacje przygotowane przez Fundację Liderek Biznesu na podstawie opinii uczestników zorganizowanego FLB okrągłego stołu interesariuszy zaangażowanych we wdrożenie dyrektywy.
Jedna z tych rekomendacji dotyczyła właśnie minimalnego 33-proc. udziału kobiet w zarządach i radach nadzorczych (dyrektywa przewiduje też drugą opcję – 40 proc. udział w nadzorze). Jednak przy zastrzeżeniu, że ustawa powinna też uwzględniać istnienie niezależnych od spółki czynników, które zwłaszcza na początku mogą części firm utrudniać spełnienie wymagań.