W rejestrach urzędów pracy do prawie 241 tys. wzrosła na koniec lipca liczba bezrobotnych zwolnionych z przyczyn dotyczących pracodawcy, w tym osób, które rozstały się z pracodawcą w ramach zwolnień grupowych – wynika z danych GUS, według których takich osób było w tym roku o 6 tys. mniej niż po siedmiu miesiącach 2022 r.
To potwierdza, że pomimo widocznego w wielu branżach pogorszenia koniunktury firmy niechętnie rozstają się z pracownikami i wolą ich „chomikować”, czekając na ożywienie. Częściej też – jeśli już podejmą decyzję o takich rozstaniach – inwestują w programy outplacementu, czyli profesjonalnego wsparcia dla zwalnianych osób.
100 proc. wzrostu
Popularność takiego wsparcia widać w wynikach i komentarzach firm działających na tym rynku, które mówią o silnym wzroście popytu na swoje usługi. – Mamy teraz ponad setkę otwartych projektów. To najwięcej od lat – twierdzi Piotr Wielgomas, prezes spółki Bigram, która należy do globalnej sieci Career Star Group, zrzeszającej firmy zajmujące się outplacementem w ponad 70 krajach, dodając, że podobny boom widać też na innych rynkach.
O ponaddwukrotnie większej niż przed rokiem liczbie pracodawców, którzy inwestują teraz w programy outplacementu dla zwalnianych pracowników, mówi Łukasz Gajek, dyrektor w polskim oddziale firmy LHH, globalnego potentata tych usług. Nie chce mówić o konkretnych danych, ale – jak wynika z raportów finansowych Adecco Group, do której należy LHH – przychody z tego biznesu określanego jako career transition rosną w tym roku najszybciej. W II kwartale br. były dwukrotnie wyższe niż rok wcześniej, po tym jak w I kwartale br. wzrosły prawie o dwie trzecie w ujęciu rocznym.