Doradca kanclerza Niemiec, sekretarz stanu Jörg Kukies złożył ważną deklarację. Bez wątpienia za zgodą swego przełożonego poinformował on opinię publiczną, że Niemcy zgodzą się na rozszerzenie Unii Europejskiej pod warunkiem, iż wcześniej zostanie zaakceptowana zmiana traktatu o UE i zreformowanie wspólnoty w kierunku państwa federalnego. Ta deklaracja ma charakter ultimatum i oznacza, że Niemcy stawiają państwa członkowskie pod ścianą. Wszyscy bowiem wiemy, że parę miesięcy temu kilkanaście państw UE odmówiło debatowania na temat niemieckich koncepcji zmian w traktacie. Teraz z Berlina usłyszeliśmy, że nie będzie Ukrainy w UE, o ile wcześniej nie zagwarantujemy Niemcom pozycji hegemona w Europie.
Ktoś mógłby powiedzieć, że to nic dziwnego, iż jakiś kraj walczy o swoje interesy. Jednak Niemcy dotychczas ukrywały takie zamiary i głosiły, że walczą o interesy ogólnoeuropejskie. Gdyby te słowa Jörga Kukiesa padły w sytuacji normalnej, można by ją potraktować jako przejaw zwykłego egoizmu i bezwstydne dążenie do dominacji. Trudno jednak abstrahować od tego, że mamy wojnę w Europie i każdy racjonalnie myślący polityk powinien robić wszystko, by ja zakończyć. Co zatem oznacza niemiecka deklaracja złożona teraz podczas wojny?
Szansa na trwały pokój
Zastanówmy się, czy stanowisko kanclerza Niemiec zbliża nas do zakończenia wojny, jaką Rosja rozpoczęła, najeżdżając Ukrainę. Z deklaracji Jörga Kukiesa wynika, że wojna będzie trwała dopóty, dopóki wszystkie kraje unijne nie pogodzą się z niemiecką dominacją. Jest rzeczą oczywistą, iż pokój w Europie wymaga, by Ukraina stała się członkiem Unii Europejskiej. Bez takiego członkostwa pozostanie w szarej strefie między Rosją a Zachodem i będzie narażona na kolejny rosyjski atak. To właśnie przynależność Ukrainy do Unii, czyli do obozu polityczno-gospodarczego Zachodu, jest ważną gwarancją dla niej, że nie będzie ponownie zaatakowana.
Czytaj więcej
Joe Biden zamknął się na trzy godziny z Ukraińcem, aby poznać jego wojenne plany. Bo to będą też plany USA.
To daje także Europie gwarancje, że na naszym kontynencie będzie szansa na trwały pokój. Zatem ten, kto hamuje przyjęcie Ukrainy do UE, de facto wydłuża trwanie wojny lub ją na nowo prowokuje. Ten, kto chce pokoju w Europie, powinien zabiegać o takie zakończenie wojny, które gwarantuje stabilność. Przyjęcie Ukrainy do UE to jeden z warunków, by zawarty pokój był trwały.