Wołodymyr Zełenski nie byłby w Waszyngtonie fetowany jak bohater, gdyby nie jego reakcja na początku rosyjskiej inwazji na ofertę Amerykanów ewakuowania go z Kijowa. „Nie potrzebuję podwózki, tylko amunicji” – oświadczył.
To zmieniło przebieg konfliktu i kierunek rozwoju świata. Inwazja, która miała trwać trzy dni, po 300 dniach wciąż utrzymuje Rosjan w defensywie. A Zełenski okazał się najlepszą kartą, jaką dysponują Amerykanie nie tylko w walce z Moskwą, ale i jej sojusznikiem – Chinami. Więcej: ukraiński prezydent, uosobienie idealnego wizerunku amerykańskiego bohatera, walczący z z pozoru potężniejszym przeciwnikiem, jest też nieocenionym wsparciem w walce o utrzymanie demokracji w samych Stanach i powstrzymanie Donalda Trumpa przed powrotem na najwyższy urząd w państwie.
Czytaj więcej
Nie tylko wycofanie się ze wszystkich ukraińskich ziem łącznie z Krymem, ale i reparacje – warunki pokoju dyktowane przez Kijów stały się również warunkami Waszyngtonu.
Nawet McCarthy klaszcze
– W 2001 roku George W. Bush zapewniał, że spojrzał Władimirowi Putinowi w oczy i zobaczył duszę człowieka, z którym można robić interesy. W czwartek czasu warszawskiego to samo powtórzył Joe Biden o Zełenskim. – Rozmawialiśmy przez telefon wielokrotnie, ale bezpośredni kontakt jest niezastąpiony – tłumaczył po zakończeniu rozmów. Obaj politycy ostatni raz widzieli się przed wybuchem konfliktu. Od tego czasu ukraiński prezydent się zmienił, nabrał powagi. Przede wszystkim jednak jego autorytet jest niepomiernie większy.
Dokładny przebieg rozmów pozostanie tajemnicą, ale oświadczenia obu przywódców pozwalają zbudować sobie na ten temat pewne wyobrażenie. Zełenski zapewnił, że dla niego „jako prezydenta pokój nie może oznaczać kompromisu” z Rosją. Na co Biden oświadczył, że warunki zakończenia wojny zależą od Zełenskiego. Zapewnił też, że Stany pozostaną z Ukrainą tak długo, jak to będzie konieczne. I ostrzegł, że rok 2023 będzie trudny – to sygnał, że na pokój w żaden sposób się nie zanosi.