O tym, że coś niepokojącego dzieje się z systemem ubezpieczeń społecznych, piszą na dzisiejszej pierwszej stronie zarówno „Gazeta Wyborcza”, jak i „Fakt”. Ta pierwsza tekst opatrzyła tytułem „Część Polaków nie dostanie emerytury”. Tytuł ma oczywiście na celu przyciągnięcie czytelnika i jest nieco mylący, bo wspomniana część Polaków dostanie jakieś pieniądze, jednak będzie to jednorazowy przelew – zwrot wpłaconych składek.
Chodzi o osoby, które zbyt krótko płaciły składki na ubezpieczenia społeczne, czyli miały poniżej 15 lat okresów składkowych u kobiet i 20 u mężczyzn. „Gazeta Wyborcza” podaje przykład. „Jeśli ktoś np. zarabia przez 10 lat średnią krajową, to uzbiera ok. 100 tys. zł składek. I tyle ZUS będzie musiał mu wypłacić. Ale prawdopodobnie - Zakład tego nie wyjaśnia - trzeba będzie od tej sumy zapłacić podatek dochodowy” – pisze „Gazeta”.
Wszystko po to, by kosztów niskich przelewów nie musiał ponosić ZUS. Bo plan został właśnie zawarty w najnowszej rekomendacji ZUS dla rządu. Premier Beata Szydło zapowiedziała na początku roku, że jej rząd przeprowadzi naprawę systemu emerytalnego. Przygotowanie planu ratunkowego scedowała na Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
Wspomnianą rekomendacją ZUS dla rządu zaniepokojony jest „Fakt”. Na pierwszej stronie udziela już nawet rad przyszłym emerytom. „Chcesz więcej niż 1000 zł? To sobie odłóż! Emerytalny skandal” – tytułuje gazeta tekst na swojej pierwszej stronie.
Zdaniem „Faktu” Zakład Ubezpieczeń Społecznych proponuje rządowi, by ten wprowadził dla wszystkich przyszłych emerytów jedną głodową wysokość świadczenia – 1000 zł. Miałoby być wypłacane każdemu, kto przepracuje co najmniej 5 lat. By dostać wyższe świadczenie, trzeba będzie dodatkowo odłożyć. Problem w tym, że – jak zauważa „Fakt” – 70 proc. Polaków zarabia mniej niż średnia krajowa.