Profesorskie „uprzejmości” elektryzują prawników

Publicznie stawiane zarzuty nie zdyskwalifikują z góry kandydata do prestiżowego gremium, jeśli spełnia on ustawowe wymogi i ma naukowy dorobek.

Publikacja: 08.09.2023 03:00

Tomasz Demendecki i Michał Romanowski

Tomasz Demendecki i Michał Romanowski

Foto: PAP, tv.rp.pl

O Radzie Doskonałości Naukowej w mediach zrobiło się głośno za sprawą sędziego SN Tomasza Demendeckiego, który z prośbą o rozważenie oddania na niego głosu w nadchodzących wyborach do tego gremium zwrócił się do prof. Michała Romanowskiego. Ten zaś w publicznej odpowiedzi uznał to za przejaw bezczelności.

– Byłem zszokowany, że próba została skierowana właśnie do mnie. Jestem bowiem adwokatem znanych polskich sędziów, którzy dla obrony praworządności wiele zaryzykowali – mówi „Rz” profesor.

Zaznacza, że jego głos jest też głosem sprzeciwu, i uważa, że kandydatura powinna zostać wycofana, a kwestia zaangażowania politycznego kandydatów – zauważona.

Czytaj więcej

Pełnomocnik Juszczyszyna do neosędziego: to wyraz wyjątkowej bezczelności

– Tomasz Demendecki jest osobą pełniącą funkcję sędziego SN, którą powinno cechować absolutne przywiązanie do zasady trójpodziału władzy. Nie może być zatem zakładnikiem jakichkolwiek rozgrywek rządzących i jest to sprawa zero-jedynkowa. W demokracji istnieje bowiem pokusa, żeby wywodząca się z koalicji partii rządzących władza wykonawcza kontrolowała w praktyce te pozostałe. Sąd powinien być ostatnim bastionem obrony przed takim działaniem – uważa profesor.

Przypomina, że Tomasz Demendecki „wyraził zgodę, żeby zasiadać w jednej z dwóch izb Sądu Najwyższego przez Europejski Trybunał Praw Człowieka uznanych za organ, który nie jest sądem”.

Zdaniem adw. Michała Skwarzyńskiego, pełnomocnika sędziego Demendeckiego, „taki narzucony styl dyskursu naukowego i prawniczego jest poniżej określonego standardu”, podobnie jak upublicznienie prywatnej wiadomości.

Ocenia on przy tym, że odpowiedź profesora budzi zdumienie.

– Otóż czynny adwokat powołuje się na to, że jest pełnomocnikiem wielu sędziów. Czyni to w „liście” dotyczącym organu naukowego – Rady Doskonałości Naukowej. Czyni to w liście kierowanym do sędziego orzekającego w izbie właściwej dla jego klientów – mówi.

Pełnomocnik Tomasza Demendeckiego przypomina, że profesor zarzuca jego klientowi „bycie tzw. neosędzią”, co nie ma związku z wyborem do Rady.

– Sprawa powołań sędziowskich nie jest wcale taka oczywista, jak próbuje się ją przedstawiać, a przecież nie ma to w ogóle związku z działalnością naukową – precyzuje.

– W sprawie tej chodzi o atak personalny na niezależnego kandydata. Zresztą podobny atak medialny był przeprowadzony na prof. Demendeckiego w trakcie wyboru na urząd Pierwszego Prezesa SN – przypomina Michał Skwarzyński. – Jego osoba widocznie przeszkadza skostniałemu systemowi, który nie chce zmian – dodaje.

Na formę publicznej odpowiedzi w tej dyskusji krytycznie patrzy też adwokat Piotr Andrzejewski, w przeszłości przez wiele lat senator.

– Moim zdaniem traktowanie prywatnego listu jako otwartego i jego upublicznienie – nawet takiego, w którym jego nadawca prosi o poparcie kandydatury do gremium naukowego – oraz posłużenie się nim, jako pretekstem do wystawienia publicznych ocen i prezentowania swojego własnego stanowiska, jest nadużyciem – ocenia.

– Taka forma i treść odpowiedzi nie licuje z cenzusem naukowym i powagą wykonywanego zawodu adwokata. Oceniam to negatywnie, abstrahując od zasadności skierowanej do prof. Romanowskiego prośby – wskazuje.

W opinii Piotra Andrzejewskiego profesor skupił się na swojej ocenie dotychczasowych działań kandydata i procedury powołania na sędziego SN.

– Moim zdaniem świadczy to o braku argumentów merytorycznych i niechęci do polemiki. Ja uważam, że należy szanować człowieka bez względu na jego poglądy, byle tylko on sam nie odmawiał innym prawa do własnych, nie poniżał ich – mówi Piotr Andrzejewski. I dodaje, że gremia nie mogą stawać się elementem gry politycznej.

Artur Woźniak z biura RDN przypomina, że warunki, które trzeba spełnić, żeby zostać członkiem tego gremium, określa ustawa – Prawo o szkolnictwie wyższym. Wśród nich są wymogi nieposzlakowanej opinii i przestrzegania zasad etyki naukowej. Aby to sprawdzić, należałoby wykazać, czy w postępowaniu np. karnym lub dyscyplinarnym nie orzeczono wobec kandydującego o popełnieniu przestępstwa.

O Radzie Doskonałości Naukowej w mediach zrobiło się głośno za sprawą sędziego SN Tomasza Demendeckiego, który z prośbą o rozważenie oddania na niego głosu w nadchodzących wyborach do tego gremium zwrócił się do prof. Michała Romanowskiego. Ten zaś w publicznej odpowiedzi uznał to za przejaw bezczelności.

– Byłem zszokowany, że próba została skierowana właśnie do mnie. Jestem bowiem adwokatem znanych polskich sędziów, którzy dla obrony praworządności wiele zaryzykowali – mówi „Rz” profesor.

Pozostało 87% artykułu
Nieruchomości
Posiadaczy starych kominków czeka kara lub wymiana. Terminy zależą od województwa
W sądzie i w urzędzie
Prawo jazdy nie do uratowania, choć kursanci zdali egzamin
Prawo karne
Przerwanie wałów w Jeleniej Górze Cieplicach. Jest stanowisko dewelopera
Prawo dla Ciebie
Pracodawcy wypłacą pracownikom wynagrodzenie za 10 dni nieobecności
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Prawo pracy
Powódź a nieobecność w pracy. Siła wyższa, przestój, czy jest wynagrodzenie