Chatboty i voiceboty (technologie potrafiące wchodzić w interakcję z ludźmi za pośrednictwem języka pisanego lub mówionego) to rewolucja. Z rozwiązań tych coraz chętniej korzysta biznes oraz różnego rodzaju instytucje. Boty – w ciągu najbliższych czterech lat – mają stać się napędem tzw. handlu konwersacyjnego. Według firmy Juniper Research mają odpowiadać za 50 proc. tego rynku, którego wartość sięgnie 290 mld dol.
Eksperci wskazują, iż inteligentna automatyzacja do połowy dekady ma wesprzeć też co drugiego pracownika w przedsiębiorstwach (dla porównania w 2019 r. ze wsparcia bota korzystał raptem co pięćdziesiąty pracownik). Analitycy Gartnera przewidują, że jedna na cztery interakcje pracowników z takimi wirtualnymi asystentami będzie do 2023 r. odbywała się głosowo. Wiele stanowisk w działach obsługi klienta, kadrach czy infoliniach zostanie zlikwidowanych na rzecz bota.
Większa efektywność
Fala uciekających przed wojną Ukraińców sprawiła, że w Polsce pilnie poszukiwano tłumaczy. Z pomocą przyszły boty. Rodzima spółka InteliWISE przygotowała chatbota, który w pełni automatycznie obsługuje rozmowę tekstową w języku ukraińskim (powstała też wersja głosowa dla infolinii). System udostępniono organizacjom pomocowym – sztuczna inteligencja (AI), która analizowała pytania użytkowników z Ukrainy, rozumiała ich ojczysty język i była w stanie odpowiadać, przeszła trudny egzamin. I pokazała, że tłumacza da się zastąpić.
Ale AI może nie tylko pomagać, wspierać, a czasem wręcz wyręczać człowieka. Boty mogą pośrednio decydować o naszym losie. To właśnie one coraz częściej stanowią bowiem pierwszy etap przesłuchań kandydatów do pracy. Wedle prognoz Gartnera tylko do końca br. aż 35 proc. firm i instytucji będzie korzystać z chatbotów w celu automatyzacji procesów rekrutacyjnych. Powód? Niższe koszty i większa efektywność.