Na spotkaniu w Toronto szefów dyplomacji najbardziej uprzemysłowionych państw świata Maas zablokował udział Władimira Putina w czerwcowym szczycie przywódców grupy G-7.
Rosja została z niej wykluczona (grupy G-8) po aneksji Krymu. – Rosja nie spełniła warunków, by doszło do zmiany, dlatego obecnie nie ma w ogóle o czym mówić – powiedział Maas. Jak twierdzi, powrót Rosji do grupy „zależy wyłącznie od niej samej".
Na początku swego urzędowania wyłożył jasno swe poglądy w „Bild am Sonntag" na temat Rosji, mówiąc, że Moskwa straciła wiarygodność w ostatnich latach, lecz jest potrzebna jako partner do rozwiązywania regionalnych konfliktów. Niemcy są gotowe do dialogu, o ile jest do niego gotowa Moskwa.
Minister, podobnie jak pani kanclerz, nie ma przy tym złudzeń, że Rosja nie jest gotowa. Z tym że trzymając Putina na dystans, szefowa rządu wie, że jest to konieczne, by utrzymać jedność Zachodu wobec Rosji.
Ale Heiko Mass jest członkiem SPD, czyli koalicjanta w rządzie Angeli Merkel. Socjaldemokraci zaś prowadzili od lat politykę zbliżenia z Rosją. Poprzednik Maasa na stanowisku ministra Sigmar Gabriel sygnalizował nawet konieczność osłabienia sankcji wobec Rosji, gdyż przynoszą zbyt wielkie straty niemieckiej gospodarce. W SPD narasta niezadowolenie z ministra. Zwłaszcza wśród polityków tej partii we wschodnich landach. Ich gospodarka ucierpiała mocno wskutek ograniczenia wymiany handlowej z Rosją. Spadek eksportu sięgnął nawet 50 proc. Ale również w landach zachodnich oczekują ograniczenia sankcji. Horst Seehofer jako premier Bawarii bywał w ostatnich dwu latach co roku w Moskwie, starając się otworzyć drogę dla eksportu ze swego landu.