Zaledwie cztery dni od wejścia w życie „historycznej obniżki podatków" rząd wprowadza przepisy korygujące. Wszystko dlatego, że po kilkaset złotych mniej na swoich kontach zobaczyli w styczniu nauczyciele i policjanci. Pośpieszne korekty do Polskiego Ładu były wprowadzane już w grudniu, tak aby załatać na ostatnią chwilę niedoróbki.
Czytaj więcej
Tysiące osób dostało po reformie niższe wynagrodzenia. Wkrótce kolejne obniżone przelewy.
Wpadka z nauczycielami to jedynie wierzchołek góry lodowej. Prawdziwe schody dla podatników zaczną się od lutego, kiedy wiele osób jako przedsiębiorcy zacznie płacić podatki za 2022 rok. Dezorientacja jest ogromna, podatnicy mają problem z wyborem optymalnej formy opodatkowania, która choć trochę obniży straty po tej „historycznej obniżce podatków". Dziś kolejki do biur księgowości i doradców podatkowych przypominają te do lekarzy. Rosną też stawki za ich usługi, jak to bywa z towarami deficytowymi. Problem w tym, że nawet eksperci podatkowi mają problemy z interpretacją nowych przepisów. Tak jest np. z określeniem stawki rozliczenia ryczałtowego. Na tę formę opodatkowania decyduje się wielu drobnych przedsiębiorców, próbując uciec od sankcji podatkowych, jaką jest 9-procentowa składka zdrowotna.
Reforma pod nazwą Polski Ład nie jest dobrze przygotowana zarówno w warstwie merytorycznej, jak też informacyjnej. Występujący w mediach premier woli uprawiać propagandę sukcesu, powtarzając o „historycznej obniżce podatków", na której rzekomo ma skorzystać 18 mln podatników (liczba wyssana z palca), zamiast zmobilizować swoją administrację do wdrożenia największej od czasów transformacji reformy podatkowej w taki sposób, aby podatnicy zyskali pewność co do nowych zasad rozliczeń z fiskusem.
Czytaj więcej
Wielu pracowników otrzymało niższe wynagrodzenie. Resort finansów chce to wyrównać w lutym.