Leonora Messing uciekła do Syrii w marcu 2015 r. Na ostatnim zdjęciu zrobionym w Niemczech widać szczupłą dziewczynkę z grzecznie zaczesanymi włosami, w czarnej sukience z krótkimi rękawami i białym kołnierzykiem. Parę miesięcy później pozowała w czarnym stroju zakrywającym całe ciało, z twarzą włącznie, obok dwóch podobnie wyglądających kobiet, z którymi dzieliła w Syrii jednego męża, niemieckiego dżihadystę.
Ostatnio pojawiły się fotografie, na których wciąż jest w czerni, ale twarz ma już odsłoniętą, umęczoną i zupełnie niedziecinną. Pozuje z malutką blondwłosą córeczką Habibą, są razem w kontrolowanym przez syryjskich Kurdów obozie dla rodzin dżihadystów w Al-Hol. Próbuje przekonywać, że dziecięca naiwność pchnęła ją w objęcia tzw. Państwa Islamskiego. Marzy o powrocie do dawnego życia w Niemczech.
Od paru lat stara jej się w tym pomóc ojciec, Maik Messing. Najpierw próbował zorganizować jej wywiezienie z Rakki, stolicy samozwańczego kalifatu. Potem napisał o niej książkę i wystąpił w poświęconym jej filmie dokumentalnym telewizji publicznej NDR.
W krainie Lutra, wśród bezwyznaniowców
Odwiedzam strony rodzinne Messingów po wrześniowej emisji filmu i ukazaniu się na niemieckim rynku książki. Ojciec Leonory odmawia kontaktów z mediami, wydawnictwo na jego życzenie odprawia zainteresowanych dziennikarzy: był już oblężony przez prasę i nie chce tego przeżywać jeszcze raz. Przyjaciel domu prosi o zrozumienie: ile ta rodzina już przeżyła, czego się nasłuchała.
Gniewnie na moją wizytę reagują jego krewni i pracownicy sieci piekarń, która do niego należy, w okolicach Sangerhausen, miasta we wschodnioniemieckim landzie Saksonia-Anhalt. Mają to nazwisko na szyldach. Odwiedziłem kilka, już w pierwszej usłyszałem, że "nie będzie żadnych informacji, żadnych rozmów". Dzień wcześniej lokalna telewizja MDR powtórzyła film dokumentalny o młodej dżihadystce. Obejrzało go ponad 280 tys. widzów, w tym zapewne wielu klientów sklepów z chlebem i bułkami Bäckerei Messing. – Chyba ojciec Leonory zbyt dużo naopowiadał w telewizji i dostał po głowie od rodziny. Sprawa stała się jeszcze głośniejsza, a przecież Niemki, które wyjechały do Syrii i służyły organizacji obcinającej niewinnym ludziom głowy i przygotowującej zamachy w Europie, nie wzbudzają u nas specjalnej litości. Widzi się w nich terrorystki islamskie, a terroryzm i islam to najgorsze połączenie, jakie tu można sobie wyobrazić – mówi mi anonimowo miejscowy czterdziestolatek.