Miasto bitwy o Niemcy

„O Weimarze! Spadł na ciebie szczególny los! Jak Betlejem w Judzie, małe i wielkie!” – pisał proroczo Johann Wolfgang Goethe. O rząd niemieckich dusz walczyli tu Mann i Hitler. Dziś walczą demokraci i nacjonaliści.

Publikacja: 30.08.2024 17:00

Pomnik Johanna Wolfganga Goethego i Fryderyka Schillera przed Deutsches Nationaltheater Weimar

Pomnik Johanna Wolfganga Goethego i Fryderyka Schillera przed Deutsches Nationaltheater Weimar

Foto: Sina Ettmer/AdobeStock

W berlińskiej siedzibie prezydenta Federalnej Republiki Niemiec, pałacu Bellevue, eksponowany jest obraz „Der Weimarer Musenhof” („Weimarski dwór muz”) Theobalda von Oera z 1860 r., musi być to więc znaczący gest, a może wręcz polityczno-kulturowa deklaracja.

Na obrazie czołowy niemiecki poeta i dramatopisarz Fryderyk Schiller recytuje wiersz w weimarskim parku Tiefurter, a wśród słuchaczy są Johann Wolfgang Goethe, uważany za najważniejszego poetę Niemiec, oraz wybitni filozofowie Johann Gottfried Herder i Christoph Martin Wieland. Ten drugi, również poeta, został zaproszony do Weimaru przez księżną Annę Amelię Saksonii-Weimar-Eisenach (1739–1807) do wychowania dzieci, w tym syna, księcia Karola Augusta. To on w czasie rządów od 1775 do 1828 r. wprowadził w życie idę weimarskiego dworu muz, a dokładnie poetów, artystów i filozofów.

W Weimarze bowiem nie tylko oglądano spektakle, pisano i czytano poezję, dyskutując: tam wiedzę i sztukę praktykowano. To zaś miało fundamentalny wpływ na Niemcy, a poprzez ich znaczenie – również na europejską historię i kulturę. Sztuka oddziaływała na obywateli, wzmacniana mecenatem państwa. Gdy księżna Anna Amelia zaprosiła Johanna Wolfganga Goethego do Weimaru, książę Karol August po europejskim sukcesie „Cierpień młodego Wertera”, książce założycielskiej dla europejskiego romantyzmu – sprowadził Goethego na stałe, idąc tropem stryjecznego dziadka, króla Prus Fryderyka II, który przyjaźnił się z Wolterem.

Goethe osiadł w mieście, skąd pochodził jego prapradziadek, wielki malarz cesarzy i królów, Lucas Cranach Starszy. Spędził w Weimarze 50 lat, a dla miasta inwestycja w sztukę okazała się bezcenna. Co ciekawe, poeta został politykiem i ministrem – najważniejszą po księciu osobą w państwie. Odpowiadał za kopalnie – stał się wybitnym znawcą minerałów i dzięki temu podróżował do Krakowa oraz na Śląsk – a także za drogi. Zreformował finanse. Zmniejszając armię, postawił na rozwój gospodarki. Jeśli czytamy w drugiej części „Fausta” o drenowaniu wartości pieniądza i biciu bezwartościowych monet, miał o tym wiedzę z pierwszej ręki.

Administrowanie księstwem wywołało jednak kryzys twórczy. Jako poeta odrodził się w czasie dwuletniej podróży po Włoszech, skąd wrócił do Weimaru jako miłośnik antyku i pionier weimarskiego klasycyzmu, główny twórca „złotego wieku” miasta. Książę ograniczył obowiązki poety do reprezentacyjnych. Miał świadomość, że najważniejsi i najgenialniejsi twórcy muszą mieć do dyspozycji najmocniejsze media. Pod koniec XVIII w. był nim teatr. W Weimarze otrzymał w 1791 r. nowoczesną siedzibę, Goethe zaś, wspierany przez Fryderyka Schillera, wywindował niemiecką literaturę, w tym dramat, na europejski szczyt. Wcześniej Niemcy zmagali się z kompleksami wobec Anglików i Francuzów, chlubiących się takimi gigantami, jak Szekspir czy Molier, których przeróbki Niemcy wystawiali na swoich scenach.

Goethe jako dyrektor i autor był pionierem jakości spektakli. Zapewnił dramatopisarzom wpływ na formę inscenizacji, gdy do tej pory aktorzy robili, co chcieli. Poziom aktorstwa też podniósł, tworząc stały zespół. Napisał dla niego „Zasady aktorskie”. Kładł nacisk na promowanie humanizmu i szeroki dostęp publiczności: rocznie grano 300 spektakli. Dyrekcja Goethego trwała do 1817 r., kiedy padł ofiarą intrygi aktorki i kochanki księcia Karola Augusta: nie zgodził się na występ psa pudelka na scenie i musiał odejść.

Wcześniej jednak, zaproszony przez Goethego Schiller wyreżyserował „Wallensteina” i większość swoich arcydzieł, które właśnie w Weimarze zaczynały europejską karierę. Wystawiano też Mozarta, zaś kapelmistrzem po dyrekcji Goethego został uczeń wielkiego Amadeusza – Johann Nepomuk Hummel. Rozpoczął on muzyczną odsłonę historii teatru, gdzie później, po przeprowadzce do Weimaru, dyrektorem został Franciszek Liszt, lansując nowego boga niemieckiej europejskiej opery – Ryszarda Wagnera. Liszt doprowadził do wagnerowskich premier „Lohengrina” i „Tannhäusera”. Sławę Weimaru jako „miasta muzyki” ugruntował kolejny gigant, Ryszard Strauss, kapelmistrz od 1899 r., dając premiery własnego „Makbeta” i „Don Juana”. Teatr uzyskał takie znaczenie, że z myślą o pielgrzymujących do niego widzach i melomanach, z dworca kolejowego doprowadzono linię tramwajową. Wszystko to zaczęło się od Goethego i Schillera, których upamiętnia pomnik przed teatrem, odsłonięty w 1857 r.

A teraz ważna informacja, uświadamiająca nam, jakiej rewolucji dokonał książę Karol August: otóż w czasie, kiedy do Weimaru dał się zaprosić Goethe, mieszkało tam… 6 tysięcy osób. Dzięki domowi poety, który dziś można zwiedzać, a zaprasza do podziwiania kolekcji inspirowanej antykiem łacińskim pozdrowieniem „Salve”, dzięki salonowi literackiemu, do którego ściągali najważniejsi twórcy Europy, autor „Fausta” uczynił z miasteczka ośrodek równie ważny jak Londyn czy Paryż. To po Goethem swój dom w Weimarze miał oprócz Liszta i Straussa Fryderyk Nietzsche. Tu rozpoczął działalność po I wojnie światowej Bauhaus, nowatorski ośrodek sztuki i wzornictwa przemysłowego, bez którego nie byłoby – uprośćmy rzecz jak się da – Ikei, czyli scenografii, w jakiej żyją dziś setki milionów ludzi.

Czytaj więcej

Bazylika ważna jak Magdalenka

Goethe i Mickiewicz

Dlatego Weimar zyskał nazwę Aten nad Ilm, płynącą przez miasto rzeką. Nic dziwnego, że stał się kolebką niemieckiej demokracji i stolicą Republiki Weimarskiej w 1919 r. My możemy próbować zrozumieć znaczenie niewielkiego miasta w Turyngii poprzez Wilno tuż po zaborach, którego skala nie mogła się równać z największą Warszawą, podobnie jak Weimaru z Monachium, Berlinem czy Hamburgiem. A jednak to Wilno stało się ze swoimi oświeceniowymi naukowcami, uniwersytetem i poetami – fundamentem polskiego mitu. M.in. dzięki biografii i dokonaniom Adama Mickiewicza, jego „Balladom i romansom”, „Panu Tadeuszowi”. Przede wszystkim zaś „Dziadom”, w których odzwierciedla się historia antycarskich spisków filomatów i filaretów, wdrukowana w świadomości każdej polskiej generacji, w tym uczestników powstań listopadowego, styczniowego – arcyważnego dla Józefa Piłsudskiego, i warszawskiego. Tyle może zdziałać poeta.

Przed Mickiewiczem był jednak Goethe, patron wszystkich romantycznych poetów i pierwszy z nich. Mickiewicz miał niespełna 30 lat, gdy gościł u Goethego z Antonim Odyńcem w sierpniu 1829 r. Odyniec wspominał: „Weimar wart jest istotnie nazwy Aten Niemieckich. Od pół wieku słynie on już wyłącznie jako ognisko poezji i siedlisko jej arcymistrzów i tym tytułem ściągał i ściąga dotąd mnóstwo pielgrzymów i gości, krajowych i zagranicznych”. Mickiewicza Goethemu poleciła Maria Szymanowska, słynna polska pianistka, którą niemiecki poeta zachwycił się podczas koncertu w Mariańskich Łaźniach. Weimarczyk nazywał ją „czarującą królową muzyki” i zadedykował jej wiersz „Aussöhnung” („Pojednanie”). Córka pianistki, Celina została później żoną Adama. Między 24 a 31 sierpnia 1829 r. Mickiewicz i Goethe widywali się codziennie. Upamiętnia to pomnik Adama w parku nad rzeką Ilm. Wiersz „Znasz-li ten kraj…” nie powstałby bez lektury „Kennst du das Land…” Goethego, a z kolei jego „Hermann und Dorothea” zainspirował „Pana Tadeusza”. O drugim wielkim Weimarczyku Mickiewicz pisał: „Szyler jest od dawna moją jedyną i najmilszą lekturą. O tragedii „Reiber” („Zbójcy”) nie umiem pisać. Żadna nie zrobiła, ani nie zrobi na mnie tyle wrażenia”. Schillerowski poemat „An die Freude”, dziś hymn Unii Europejskiej, zainspirował „Odę do młodości”.

Głównym tematem rozmowy poetów była sztuka. Goethe pochwalił się, że zna Mickiewicza z czasopism i czytał w niemieckim tłumaczeniu „Konrada Wallenroda”. Adam brał też udział w przyjęciu na 80-lecie urodzin Goethego w Hotelu pod Słoniem, na rynku niedaleko domu Cranacha. Mickiewicz zasiadał między Goethem a jego piękną córką Otylią, która namówiła polskiego poetę na dłuższy pobyt w Weimarze.

29 sierpnia odbyła się prapremiera pierwszej części „Fausta”. Mickiewicz i Odyniec byli świadkami tego historycznego wydarzenia. Francuski rzeźbiarz David d’Angers, który był wśród zaproszonych gości, wykonał na prośbę Goethego portret Mickiewicza, który nasz poeta otrzymał na pamiątkę spotkania wraz z piórem Weimarczyka i dedykowanym mu wierszem:

Poecie w darze, co się doskonali

I naszą przyjaciółkę trafnie z humorem chwali”.

Kontakty z Goethem otworzyły Mickiewiczowi drzwi do wielu niemieckich salonów, a korespondencja z Otylią przetrwała pobyt w Niemczech.

Wróćmy do Hotelu pod Słoniem. Na tyle symbolicznym, że właśnie w miejscu kojarzonym z największym poetą niemieckiego obszaru językowego Adolf Hitler zdecydował się zamieszkać, gdy przyjechał do Weimaru w 1926 r. Postanowił w legendarnym miejscu zaakcentować powrót do legalnej działalności swojej partii, a także urządzić pierw szą partyjną konwencję. Wybrał na nią teatr, który założył Goethe, gdzie w 1919 roku zaprzysiężono prezydenta Friedricha Eberta, Zgromadzenie Narodowe zaś przyjęło Konstytucję Republiki Weimarskiej, przez Hitlera znienawidzonej.

W teatrze Goethego Führer symbolicznie zaczął swój marsz po władzę. Przejmował wszystkie weimarskie symbole, by służyły narodowemu socjalizmowi. Jednych z nich był Fryderyk Nietzsche. Stara anegdota mówi wszak: powiedz, co chciałbyś wyrazić, a znajdę odpowiedni cytat z niemieckiego filozofa, który najlepiej to określi.

Na przełomie XIX i XX w. Nietzsche m.in. dziełem „Tako rzecze Zaratustra” inspirował artystów. W Weimarze, gdzie zmarł w 1900 r., ci, którzy stworzą po I wojnie światowej Bauhaus, uczynili go modernistycznym bohaterem i zamierzali zbudować mauzoleum na wzór antycznych. Hitler był sprytniejszy.

Hitler i Nietzsche

Dla Hitlera pomocna w przejęciu spuścizny po Nietzschem była jego młodsza siostra Elisabeth. Wraz ze swoim mężem antysemitą Bernhardem Försterem wyjechała najpierw do Paragwaju, gdzie próbowała stworzyć Nową Germanię. Kiedy jej nacjonalistyczno-rasistowski projekt upadł, mąż zaś popełnił samobójstwo, wróciła do Niemiec. Widząc rosnący kult dzieła starszego brata, wykorzystała również jego chorobę, by przejąć zarząd nad archiwum Fryderyka. W 1897 r. przeniosła go do Weimaru, gdzie przez trzy lata żył bez realnego kontaktu ze światem. Elisabeth, z jednej strony pracowała nad edycją dzieł, z drugiej kontrolowała ich odbiór – również procesami sądowymi. To ona z chaosu notatek scaliła „Wolę mocy”, tworząc przyszłą biblię nazistów. Nie miało dla niej większego znaczenia, że brat pomimo długiej przyjaźni z Ryszardem Wagnerem i fascynacji jego dziełem, zerwał relacje z kompozytorem ze względu na jego chorobliwy antysemityzm i nacjonalizm. Po 1919 r. Elisabeth zdecydowanie poparła narodowych socjalistów, potem gościła Hitlera, przyjmując hołdy autora „Mein Kampf”, a także Benito Mussoliniego. Obaj podkreślali znaczenie lektury dzieł Nietzschego dla ukształtowania ich poglądów, współfinansowali archiwum filozofa i budowę mauzoleum.

W marcu 1933 r., kiedy naziści przejęli władzę w kraju, usunęli umieszczoną na weimarskim teatrze tablicę upamiętniająca przyjęcie pierwszej demokratycznej konstytucji Niemiec. Gdy zaś w 1936 r. hitlerowcy obchodzili dziesiątą rocznicę weimarskiego zjazdu, przed teatrem zebrały się tłumy, wyrażając poparcie dla Führera. Dyrektorem generalnym sceny został jego bliski współpracownik. Pilnował, by do repertuaru nie trafiały sztuki autorów żydowskich oraz uważanych za „zdegenerowanych”. Uprzywilejowanymi gośćmi byli oficerowie SS z pobliskiego obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie. Zespół teatru rewizytował również kasyno esesmanów, grając na terenie obozu zagłady. Hitler osobiście dbał, by weimarska scena była jedną z najważniejszych, dopieszczał ją finansowo. Przyjeżdżał często na spektakle operowe i operetkowe. Specjalnie dla niego przeprojektowano główną lożę na balkonie, umieszczając na suficie swastykę. W zespole znalazła się aktorka Emmy Sonnemann, późniejsza żona Hermanna Göringa. Klęska na obu frontach sprawiła, że teatr przekształcono w fabrykę zbrojeniową Siemens & Halske. 9 lutego 1945 r. ulubiony teatr Hitlera spłonął podczas bombardowania.

Warto wrócić do wizyty Hitlera w Hotelu pod Słoniem w 1926 r. Lider narodowych socjalistów był świadomy znaczenia kultury, skoro do księgi pamiątkowej wpisał się nie jako polityk, lecz jako… „pisarz z Monachium”. I pisał historię Niemiec oraz Weimaru inaczej niż dawni miejscowi książęta i poeci – pod swoje dyktando. Używał podstępów. Pod koniec lat 30. ubiegłego wieku kontrola policyjna stwierdziła w Hotelu pod Słoniem zagrażające życiu gości przegnicie drewnianych pował. Hitler zaś wydał polecenie przebudowy zaprzyjaźnionemu monachijskiemu architektowi i uczynienia go „najnowocześniejszym pod względem projektu architektonicznego oraz wystroju wnętrz”. Tym samym zmieniał dziedzictwo „złotego wieku” Goethego.

Artyści w kraju wobec wszechwładzy Hitlera byli bezsilni. Mogli pozwolić sobie wyłącznie na działalność w sferze symbolicznej – w sztuce. Nie przez przypadek Tomasz Mann, najgłośniejszy, przebywający na emigracji niemiecki pisarz i noblista, w 1939 r., w czasie eskalacji nazistowskiego szaleństwa, wydał powieść „Lotta w Weimarze”. Umieścił w duchowej stolicy Niemiec ostatni akt wielkiej miłości Goethego do Lotty Kestner, opisanej w „Cierpieniach młodego Wertera”.

Gdy Goethe miał 68 lat i był literackim gigantem, Lotta, już owdowiała, po odchowaniu dzieci, faktycznie przybyła do Weimaru, by odwiedzić siostrę. Oczywiście wizyta najsłynniejszej romantycznej muzy Europy nie dała się ograniczyć do rodzinnej przejażdżki. Bohaterów najsłynniejszego romansu wzięto pod lupę. Goethe zwlekał ze spotkaniem, wymawiając się chorobą, ale w końcu doszło do legendarnego obiadu.

Mann zaczął tworzyć powieść właśnie w Hotelu pod Słoniem, jeszcze przed emigracją, a skończył już poza krajem. Opisał to, co się wydarzyło i jego zdaniem mogło mieć miejsce. A nawet jeśli nie miało – na kartach powieści niemieckiego noblisty wydarzyło się w sposób dla Niemców mający znaczenie nie mniejsze niż „prawdziwa” historia. Mann wypowiedział się też, jak zwykle, w sprawach wizji Niemiec i ich miejsca w Europie. Odniósł się wprost do wzajemnej fascynacji Goethego i Napoleona, który przy okazji zjazdu w sąsiadującym z Weimarem Erfurcie (1808 r.), osiągnął kompromis z carem Aleksandrem. Poprosił wtedy również o audiencję autora „Cierpień młodego Wertera”, komplementując poetę jako miłośnik jego dzieła. Potem odwiedził weimarski teatr.

Czytaj więcej

Krystian Lupa o powrocie do „Czarodziejskiej góry”: Zachorowałem na Tomasza Manna

Goethe i Napoleon

Nas może dziwić znaczenie Turyngii na tle spotkania dwóch największych władców kontynentu, czyli Napoleona i cara Aleksandra. Polityczne znaczenie księstwu zapewnił jednak mariaż syna księcia Karola Augusta, Karola Fryderyka, z siostrą cara, Marią Pawłowną. Dlatego Turyngia mogła czynić różne polityczne wolty, nie płacąc wysokiej ceny jak inne niemieckie państwa. Goethemu też uszła płazem sympatia dla Napoleona, znienawidzonego przez innych Niemców. W powieści Manna słowo zdrajca pod adresem poety z ust jego przeciwników nie pada, ale wisi w powietrzu. Oczywiście zwłaszcza w 1939 r. „Lottę w Weimarze” można było uznawać za podwójnie kostiumową. W historycznej aluzji Mann pisał o tragicznym rozdarciu Goethego, któremu bliższy duchowo jest reprezentant postępu, który dokonuje oświeceniowego przewrotu w Europie, aniżeli ci, którzy najpierw konformistycznie służyli Napoleonowi, a po jego klęsce w „bitwie narodów” pod Lipskiem lansowali typ patriotyzmu, którego zwieńczeniem stał się model hitlerowski. Mann wybiera swego rodzaju bierny opór, wiele miejsca poświęcając synowi Goethego, Augustowi. Poeta, korzystając ze swoich wpływów, zrobił wiele, by syn nie poszedł na front. Tak jakby Mann chciał zasugerować rodakom w 1939 r., by zrobili wszystko, by ich synowie nie umierali za poronione ideały Hitlera. Można odnieść wrażenie, że słowa o Niemcach, którzy „ z wiarą oddają się każdemu ekstatycznemu łajdakowi, który (…) utwierdza ich w ich zbrodniach i uczy rozumieć patriotyzm jako izolację i brutalność” są wprost o Hitlerze i nazistach. Może dziwić, dlaczego Goethe mówi wiele o agresji wobec Żydów, ale w czasach, gdy Mann pisał powieść, Holokaust jest u bram.

Znacząca historia wydarzyła się w 1946 r. podczas procesu norymberskiego nazistowskich zbrodniarzy. Prokurator Królestwa Brytyjskiego sir Hartley Shawcross w oskarżeniu końcowym powołał się na wypowiedź Goethego, krytykującego Niemców. Dzięki relacjom w prasie wyszło na jaw, że to monolog poety z „Lotty w Weimarze”, napisany przez Manna. Zrobiła się wrzawa. Przebywający wówczas w Kalifornii pisarz był proszony przez ambasadora Wielkiej Brytanii o wyjaśnienia. Odpowiedział, że napisał słowa, które Goethe, gdyby żył, na pewno by wypowiedział.

Wizja Goethego i Manna ostatecznie wygrała. Weimarski teatr był pierwszym w Niemczech, który został odbudowany po wojnie i otwarty w 1948 r. – premierą „Fausta”. 28 sierpnia 1949 r. w 200. rocznicę urodzin Goethego Tomasz Mann został honorowym obywatelem Weimaru i wygłosił do Niemców swoje słynne przemówienie. Mann przyjechał też do Hotelu pod Słoniem, otwartym na nowo z okazji 150-lecia śmierci Fryderyka Schillera w 1955 r. Był pierwszym honorowym gościem.

Dla nas znaczenie ma, że w mieście, gdzie Goethego odwiedzał Mickiewicz i rozmawiali po francusku, w 1991 r. Francja, Niemcy i Polska, powracająca do europejskiej polityki, powołały Trójkąt Weimarski. Odbywające się w ten weekend regionalne wybory w Turyngii, pokażą czy twarzami Weimaru będą Goethe lub Mann czy liderzy AfD.

Obecnie liberalne tradycje miasta kontynuuje festiwal Kunstfest Weimar. – W tym roku mamy 48 projektów i około 150 wydarzeń – mówi dyrektor Rolf C. Hemke. – W koncercie inauguracyjnym wystąpiła przebywająca na emigracji Kijowska Orkiestra Symfoniczna, która znalazła nowy dom w Niemczech. Wystawą w Muzeum Bauhausu w Weimarze upamiętniamy działalność rosyjskiej organizacji praw człowieka MEMORIAŁ, która zakazana w Rosji od 2022 r. otrzymała wtedy Pokojową Nagrodę Nobla. W przyszłym roku przypada 250. rocznica przyjazdu Goethego do Weimaru. Instytucje Klassik Stiftung Weimar i Kunstfest wykorzystują to jako okazję do zorganizowania retrospektywy „Fausta”, ponieważ jest on głównym dziełem Goethego okresu weimarskiego. Przygotowujemy parafrazę sztuki, rodzaj swobodnej adaptacji w odbiorze postkolonialnym, z udziałem artystów z Afryki Południowej. Rozmawiamy także o współpracy z Mocakiem w Krakowie w przyszłym roku.

Dlatego obawiam się, że po wyborach AFD jako część rządu będzie próbowała wpłynąć na kadrę festiwalu sztuki, nawet jeśli festiwalem zarządza weimarski Niemiecki Teatr Narodowy. Możliwe jest również zmniejszenie dotacji. Obecnie około trzech czwartych naszego budżetu wynoszącego 900 000 euro pokrywa kraj związkowy Turyngia, a resztę miasto Weimar.

W berlińskiej siedzibie prezydenta Federalnej Republiki Niemiec, pałacu Bellevue, eksponowany jest obraz „Der Weimarer Musenhof” („Weimarski dwór muz”) Theobalda von Oera z 1860 r., musi być to więc znaczący gest, a może wręcz polityczno-kulturowa deklaracja.

Na obrazie czołowy niemiecki poeta i dramatopisarz Fryderyk Schiller recytuje wiersz w weimarskim parku Tiefurter, a wśród słuchaczy są Johann Wolfgang Goethe, uważany za najważniejszego poetę Niemiec, oraz wybitni filozofowie Johann Gottfried Herder i Christoph Martin Wieland. Ten drugi, również poeta, został zaproszony do Weimaru przez księżną Annę Amelię Saksonii-Weimar-Eisenach (1739–1807) do wychowania dzieci, w tym syna, księcia Karola Augusta. To on w czasie rządów od 1775 do 1828 r. wprowadził w życie idę weimarskiego dworu muz, a dokładnie poetów, artystów i filozofów.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi
Plus Minus
Przydałaby się czystka
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne