Igrzyska olimpijskie – szczególnie te letnie – to największe zawodowy sportowe na świecie. Nic zatem dziwnego, że bywają narzędziem w rękach polityków. Po zakończeniu II wojny światowej, do końca lat 80. były również polem konfrontacji dwóch wrogich obozów – z jednej stron państw kapitalistycznych (ze Stanami Zjednoczonymi na czele), a z drugiej tzw. krajów demokracji ludowej, zwanych też socjalistycznymi (tu prym wiódł oczywiście Związek Sowiecki).
W tych ostatnich igrzyskami interesowały się nie tylko władze polityczne, ale również aparat bezpieczeństwa. Tak też było w Polsce Ludowej. Wyjazdy naszych olimpijczyków i osób towarzyszących (w tym kibiców) na nie odbywały się pod czujnym okiem funkcjonariuszy cywilnej oraz – co jest zdecydowanie mniej znane – również wojskowej bezpieki, czyli Służby Bezpieczeństwa i Wojskowej Służby Wewnętrznej oraz ich różnej maści tajnych współpracowników w gronie oficjeli, działaczy, trenerów, dziennikarzy, sztabu medycznego, a także samych sportowców. Nie wspominam nic o poprzednikach SB (Urzędzie Bezpieczeństwa) czy WSW (Informacji Wojskowej), które – zgodnie ze swoją logiką – z pewnością również interesowały się tymi zawodami, gdyż materiały z lat 40. i 50. na ten temat praktycznie się nie zachowały. Wiemy jednak, że sport i sportowcy znajdowali się na ich celowniku.
Czasem ten nadzór bywał zresztą zaskakująco ścisły. Tak było w przypadku letnich igrzysk olimpijskich w Montrealu w 1976 r. W ich trakcie doszło do spotkania jednego z najlepszych piłkarzy ręcznych w tym czasie, zawodnika Śląska Wrocław, a formalnie starszego sierżanta ludowego Wojska Polskiego Jerzego Klempela z jego bratem, który był uciekinierem i mieszkał w USA. Wojskowa Służba Wewnętrzna twierdziła później, że oficer WP miał „nawiązać kontakt” z bratem na jej polecenie. A ich spotkanie – jak się później okazało mające charakter typowo rodzinny – było „zabezpieczane” przez osobowe źródła informacji (agenturę) Służby Bezpieczeństwa...
Czytaj więcej
George H.W. Bush przyznawał wprost – „Powstała sytuacja paradoksalna: prezydent USA usiłuje przekonać wyższego przywódcę komunistycznego, aby ubiegał się o urząd prezydenta swojego kraju”.
Esbecja poprawia wynik
Przyjrzyjmy się, jak wyglądało wspomniane wcześniej „zabezpieczenie” igrzysk w ostatnich dwóch dekadach PRL. Otóż tworzono w tym celu rozmaite gremia, sztaby, grupy operacyjne etc. Przy czym działania te prowadziła głównie Służba Bezpieczeństwa. Wojskowa Służba Wewnętrzna – o ile tak można powiedzieć – pełniła rolę pomocniczą, zajmując się głównie sportowcami „żołnierzami”. Tu małe przypomnienie dla młodszych czytelników. W krajach socjalistycznych nie było zawodowców, lecz na arenach sportowych występowali sami „amatorzy”, którzy byli formalnie górnikami, żołnierzami, milicjantami czy nawet esbekami.