Ludzie niosący papierowe torby z prowiantem na cały dzień przemykają po korytarzach biurowców, stoją w autobusach i w tramwajach, torebki z jedzeniem widać za szybami samochodów przy boku kierowców. Kto przeszedł na dietę pudełkową, wie, o czym mowa. Wegetariańska, paleo, keto, slim, sport, low carb, z kuchnią śródziemnomorską lub polską, z elastycznym wyborem dań… Sporo tego.
Czytaj więcej
Aż do 1981 roku porwanie i przemoc seksualna wobec nieletniej było na Sycylii przestępstwem wymazywanym automatycznie wraz z „małżeństwem naprawczym”. Nikogo nie oskarżano, nikogo nie karano: małżeństwo eliminowało odpowiedzialność karną.
Musiałbym poeksperymentować
Dla jednego z moich kolegów przejście na jedzenie na cały dzień dostarczane w pudełkach przez firmę kateringową było „kwestią wolności”, bo nie musiał już szukać przepisów, kupować produktów, samemu gotować, a nawet mógł „kolację jeść na śniadanie i nikt tego nie sprawdzał”. Taka dieta według niego jest też eko, bo nie marnuje się żywności, jest mniej resztek, no, może poza opakowaniami, w których są dostarczane dania.
Niekiedy nawet to się opłaca. – Mniej zapłacisz, niż jak sam zrobisz jedzenie – zapewnia. – Pod warunkiem dobrej promocji – dodaje.
Rozwiązanie bywa dobre dla tych, którzy muszą mieć specjalną dietę. – Miałem dietę wegetariańską o obniżonej zawartości soli, jakieś 2000 kcal, pięć posiłków dziennie, bez weekendów. Raczej nie skusiłbym się na branie diety z weekendami, bo wtedy jest czas na wyjście ze znajomymi i gotowanie samemu – mówi Mateusz Rus, do niedawna programista, a teraz współzałożyciel wydawnictwa z książkami dla najmłodszych.