Jestem w trakcie lektury reportażu „Ciałko. Hiszpania kradnie swoje dzieci” i już teraz mogę polecić ten tytuł. Warto zwrócić uwagę również na świetną i nieoczywistą powieść Katarzyny Zyskowskiej „Nocami krzyczą sarny”, której akcja toczy się w Górach Sowich w czasie II wojny światowej, w latach 90. i współcześnie, oraz na fenomenalną „Sagę o ludziach ziemi” Anny Fryczkowskiej, właśnie ukazał się drugi tom. Potrzeba wielkiego talentu, aby w tak niezwykły sposób pisać o rzeczach najzwyklejszych.
Niezmiennie od lat polecam również powieść „Ósme życie (dla Brilki)”, której autorką jest Nino Haratischwili. To opowiedziana na przestrzeni stu lat epicka saga o gruzińskiej rodzinie fabrykantów czekolady. Kocham ją całym sercem.
Zdecydowanie więcej czytam, niż oglądam. Ostatnio spore wrażenie zrobił na mnie serial Netfliksa „Ciało w ogniu”, może dlatego, że oparta na faktach fabuła w jakiś sposób przypomina to, co przytrafiło się Annie Garskiej, której historię opisałam w „Mocnej więzi”. Dla mnie, jako dla twórczyni, najważniejszym pytaniem, na jakie muszę odpowiedzieć czytelnikowi, jest nie „co się stało”, lecz „dlaczego tak się stało”. Twórcy tego serialu skupili się właśnie na tym pytaniu. Akcja nie pędzi na łeb na szyję, nie ma większych zaskoczeń, hollywoodzkich zwrotów akcji. Jest za to wiwisekcja prawdziwej zbrodni, pokazanie ludzkich słabości, charakterów, zaburzeń i ja jestem bardzo na tak.
Czytaj więcej
Pierwszy raz od dawna widziałem pełną salę kinową, a po filmie widzowie bili brawo. Tak było na seansie „Oppenheimera”.
Muzyki słucham wyłącznie w aucie, akurat tego, co leci w radiu. Nie potrafię pisać przy muzyce. Z biegiem lat coraz bardziej doceniam znaczenie ciszy i to w nią wsłuchuję się najczęściej. Jedyne, co przychodzi mi teraz do głowy, to „El Amor” Massiel, czyli piosenka, która ma prawie 40 lat, a odkryłam ją dzięki wspominanemu serialowi „Ciało w ogniu”. Jest piękna.