Polecam ostatnią, niedokończoną książkę Adama Zagajewskiego „Najwyższy człowiek świata”. To zarazem portret malarza i pisarza Józefa Czapskiego oraz historia ich przyjaźni. Warto też od razu sięgnąć po eseje i listy Czapskiego. W wakacje przeczytałem kolejny raz „Upadek” Alberta Camusa. To krótka książka do uważnego czytania, bo każde jej zdanie jest ważne. Autor przystawia czytelnikowi bezwzględne lustro.
Ostatnio byłem w kinie na „Oppenheimerze”. To właściwie dwie historie w jednej: portret naukowca i historia wynalezienia bomby atomowej. Ten film świetnie trafił w swój czas, bo przecież znowu mówi się o groźbie użycia atomu. Pierwszy raz od dawna widziałem pełną salę kinową, a po filmie widzowie bili brawo.
Przy pisaniu „Stramera” i potem „Stramerów” słuchałem często Joan Baez, Toma Waitsa i sonat wiolonczelowych Brahmsa. Nie do końca z własnej woli ostatnio słucham też rapera Bedoesa. Byłem nawet z moim 11-letnim synem Romanem na jego koncercie. On był najmłodszym, a ja najstarszym słuchaczem.
W rzeczonych „Stramerach”, czyli mojej najnowszej powieści, opisuję dalsze losy bohaterów „Stramera”. Nathan i Rywka wychowali w międzywojennym Tarnowie szóstkę dzieci. Po wybuchu wojny dorosłe rodzeństwo Stramerów odnajduje się we Lwowie, ale rozdziela ich niemiecka inwazja. Wszyscy pragną choć namiastki normalnego życia w świecie zwykłych ludzi chcących przetrwać wojnę.
Czytaj więcej
Jedna książka w ostatnim czasie, a raczej jej nowy brawurowy przekład, przekonała mnie, że klasyczne powieści trzeba regularnie przekładać na nowo.