Trzy lata. W tym czasie Mata wydał trzy albumy, Kizo otrzymał potrójną Diamentową Płytę, Bedoes otworzył własną wytwórnię, a Quebonafide zakończył karierę. Kiedy rap głównego nurtu pędził naprzód, współzałożyciel wytwórni 2020 stronił od blasku reflektorów, co jeszcze wzmagało wyczekiwanie na następcę „Jarmarku” i „Europy”. O zaufaniu, jakim cieszy się raper wśród słuchaczy, niech świadczy sprzedaż 15 tys. egzemplarzy w ciągu doby od premiery pierwszych singli promujących opisywane wydawnictwo.
Wśród panującej mody na minialbumy Taco Hemingway ponownie oddał w ręce odbiorców niemal godzinny, koncepcyjny materiał. Trzeba jednak zauważyć, że wśród 27 pozycji na liście utworów aż 11 z nich to skity niepotrzebnie wydłużające całość. Audycja radiowa, prowadzona przez tajemniczego spikera, tylko z pozoru popycha historię do przodu. W gruncie rzeczy to jedynie zbędne przerywniki rodem z internetowych grup dla początkujących coachów („Jestem”, „Lusterko wsteczne”) czy teatralne, przerysowane scenki o nikłej wiarygodności („Dobry jak dobry”, „Słyszy pan?”).
Czytaj więcej
Po tytule nowego albumu braci Kacperczyk spodziewać by się można wydawnictwa dojrzałego. Ale zamiast głosu pokolenia dostajemy frazesy z wtórnymi akordami w tle.
Trzeba jednak przyznać, że „1-800 Oświecenie” zaczyna się obiecująco. Gospodarz w utworze tytułowym podaje różne scenariusze, co działo się przez wspominany czas, lecz nie daje jasnych odpowiedzi. Stawia tym samym wiele znaków zapytania, a słuchacz z chęcią poznałby odpowiedzi.
Z biegiem czasu kolejne wątki tracą na znaczeniu, bo autor oscyluje wokół tematów już dawno podejmowanych. Hemingway rozprawia o konsumpcjonizmie („Pakiet Platinum”, „Może to coś zmieni?”), uzależnieniach („Codziennie”) i przemijaniu („Niedziela”). Wszystkiemu towarzyszy chorobliwy warszawocentryzm dający poczucie, że uwięzione w błędnym kole współczesnego świata są wyłącznie korposzczury spieszące przez „Patelnię”.