Joanna Szczepkowska: Przekleństwo skojarzeń po przemowie Jarosława Kaczyńskiego

Po przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego o „obozie zdrady narodowej” znalazłam się w moralnej pułapce.

Publikacja: 18.08.2023 17:00

Jarosław Kaczyński, Beata Szydło, Mateusz Morawiecki

Jarosław Kaczyński, Beata Szydło, Mateusz Morawiecki

Foto: PAP, Radek Pietruszka

Kilka tygodni wcześniej napisałam na swoim profilu w mediach społecznościowych o konieczności pozbawienia immunitetu poselskiego senatora Jacka Boguckiego za umieszczenie nazwiska Donalda Tuska w niedalekiej bliskości z nazwiskiem Hitlera. Powołałam się na art. 216 k.k. dotyczący zniewagi. Bo porównanie do zbrodniarza i ludobójcy jest zniewagą najwyższą i przestępstwem określonym w naszym prawie. W ogóle walka z propagandą skojarzeń ze zbrodniami hitlerowskimi odbiera mowę i trudno znaleźć na to słowa nawet w obrębie brutalnej polityki. Walka z takimi skojarzeniami jest prawem i obowiązkiem każdego, kto widzi przestępstwo. Co jednak zrobić, kiedy samemu dostrzega się takie podobieństwa, a skojarzenia nasuwają się same?

Czytaj więcej

Kaczyński mówi o "obozie zdrady narodowej, który zabiega o władzę"

Po wysłuchaniu przemówienia Jarosława Kaczyńskiego naprawdę trudno je odpędzić. Nie chodzi o skojarzenia z agresją militarną, chodzi raczej o siłę słów, które mogą generować niekontrolowane emocje i usprawiedliwienie dla czynów, jakie znamy z historii, w sytuacjach kiedy tłumy popycha ideologia i nienawiść.

Otóż wielokrotnie zagłębiałam się w lekturze dotyczącej przywódców nazizmu czy innych ludobójczych ideologii, żeby zrozumieć jak przeciętny człowiek, który podlewa kwiaty i wychodzi z psem na spacer, może ulec i dać się zaktywizować tym, dla których śmierć wroga politycznego jest patriotycznym obowiązkiem, a nie morderstwem. Otóż jednym z kilku wytrychów do ludzkiej psychiki jest określenie „zdrada narodowa”. Używali jej wszyscy – i Hitler, i Stalin – używa jej też Putin. „Zdrada narodowa” jest właściwie wyrokiem i przyzwoleniem na emocje oraz czyny, jakich można dopuszczać się wobec zdrajców. Zdrajca narodu po prostu narodowi zagraża, więc naród ma prawo do walki ze zdrajcą na każdym poziomie.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Gdzie się podziały tamte grajdołki

Próbuję wyobrazić sobie taką sytuację: Jarosław Kaczyński przemawia na wiecu przedwyborczym, jak zwykle za nim stoi ubrany na ludowo zespół z naszymi polskimi przyśpiewkami na ustach, a tuż obok żołnierze naszego wojska. Ja staję gdzieś obok w koszulce z napisem „Szanuję Donalda Tuska”. Kim jestem? Przedstawicielką opozycji? Kimś o odmiennej wizji państwa? Liberałką od multi-kulti? Lewaczką? Antyklerykałką? Nie. Jestem zdrajczynią. Należę do obozu zdrajców narodu. Jakie emocje budzę w tych ubranych na ludowo patriotach? W stojących tuż obok żołnierzach albo w tłumie z chorągiewkami? Co stanie się ze mną w wypadku jakiegoś incydentu, który podburzy wyborców PiS-u?

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Gdzie się podziały tamte grajdołki

Nic na to nie poradzę, ale wracam teraz do dokumentów o pożarze Reichstagu w 1933 roku. Wczytuję się w bieg wydarzeń, który po nim nastąpił – kiedy to przed wyborami w Niemczech wprowadzono stan nadzwyczajny i zadekretowano o „ochronie narodu i państwa”. Dekret ten zawieszał „czasowo” prawa obywatelskie, dając przyzwolenie na likwidację partii opozycyjnych i wszelkie represje wynikające ze zdrady narodowej. Nic na to nie poradzę, bo jako świeżo powołany „wróg narodu” muszę wczytywać się w historię i losy podobnych do mnie. Zostały jeszcze przecież dwa miesiące do wyborów. A jeśli już teraz przywódca partii rządzącej postanawia użyć takich pojęć jak „narodowa zdrada”, to w jakim kierunku będzie to eskalować? Gdzie się coś zapali albo zostanie zburzone i kiedy w końcu ktoś z nas (z obozu „zdrajców”) zostanie posądzony o czyn, który uprawni do wprowadzenia dekretu „o ochronie państwa i narodu”? Kiedy piosenki ludowe zmienią się w hymny przeciw wrogom?

Jeśli określenie „wróg narodu” pada w obecności żołnierzy, a tak niedaleko wisi chmura wojny i nikt nie wie, kiedy się znajdzie nad nami, „wróg narodu” może już znaczyć „wróg” po prostu. A wroga się likwiduje nie tylko „moralnie”. Nic nie poradzę na takie właśnie moje myśli i skojarzenia. A przecież w obliczu wojny nie ma gorszej sytuacji niż podział narodu. Po co to robi Kaczyński i co mu przyświeca? Czy po wyborach powie po prostu: „Taki był czas, może niektóre słowa były za mocne, ale wiecie państwo…”. A może nie będzie się musiał tłumaczyć jako jedyny przywódca w kraju bez legalnie działającej opozycji? Wzorem…

Nic nie poradzę na te skojarzenia. Co stanie się jeszcze przez te dwa miesiące?

Kilka tygodni wcześniej napisałam na swoim profilu w mediach społecznościowych o konieczności pozbawienia immunitetu poselskiego senatora Jacka Boguckiego za umieszczenie nazwiska Donalda Tuska w niedalekiej bliskości z nazwiskiem Hitlera. Powołałam się na art. 216 k.k. dotyczący zniewagi. Bo porównanie do zbrodniarza i ludobójcy jest zniewagą najwyższą i przestępstwem określonym w naszym prawie. W ogóle walka z propagandą skojarzeń ze zbrodniami hitlerowskimi odbiera mowę i trudno znaleźć na to słowa nawet w obrębie brutalnej polityki. Walka z takimi skojarzeniami jest prawem i obowiązkiem każdego, kto widzi przestępstwo. Co jednak zrobić, kiedy samemu dostrzega się takie podobieństwa, a skojarzenia nasuwają się same?

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi