Joanna Szczepkowska: Liberalizm, autorytaryzm i zniewolone umysły

Idę na marsz 4 czerwca, idę za Donaldem Tuskiem.

Publikacja: 28.04.2023 17:00

Joanna Szczepkowska: Liberalizm, autorytaryzm i zniewolone umysły

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Kiedy Jarosław Kaczyński wygłosił przemówienie o liberalizmie, poczułam coś w rodzaju zazdrości. Od dawna chciałam poruszyć temat idei liberalnych na polskim gruncie, tylko jak to zrobić obiektywnie, krytycznie, nie będąc posądzoną o kryptopisizm?

Rządy autorytarne, do których niewątpliwie zmierza Kaczyński, poza skutkami obywatelskimi mają też te, które znamy dobrze z PRL-u. Powoli, niespostrzeżenie wkrada się autocenzura, która nie bierze się ze strachu o swoją własną przyszłość, tylko z lęku większego. „Jak będziemy się wychylać, to wejdą ruscy” – takie hasło nabiera dzisiaj innego znaczenia, ale za PRL-u istniało ciągle w naszej podświadomości i większość z nas czuła się zwolniona z oporu w imię małej stabilizacji, na którą „ruscy pozwalają”. Takie bytowanie Człowieka Zniewolonego wiązało się ze skrępowaniem własnych myśli, wypieraniem prawdy nawet wobec samego siebie, nie mówiąc już o rozmowach. Moje zdanie o zakończeniu komunizmu 4 czerwca 1989 r. miało być takim wytrychem, które otwierało drzwi do całkiem innych przestrzeni.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Zełenski i dzień iluzji

Dzisiaj krępujemy swoje myśli, mówiąc: „trzeba być bezkrytycznym wobec idei liberalnej, inaczej wygra PiS”. Tak naprawdę to jest bliźniacza autocenzura. Zamykamy się na wątpliwości, na społeczny dialog, zacieramy ostrość widzenia. Bo co mam zrobić z dręczącą myślą, że zgadzam się, jeśli idzie o to, że w polskiej historii politycznej myśl liberalna zawsze była na dalekim planie? Bo kiedy miała zaistnieć, jeśli naczelnym wątkiem naszej historii była tożsamość narodowa i walka o przetrwanie? W takich warunkach liberalizm jest luksusem, pianką na torcie.

Zapytajmy jakiegokolwiek polskiego przechodnia o to, czym jest demokracja: odpowie w miarę poprawnie, będzie mówił o równości, o wolnych wyborach. Zapytajmy go, co to jest liberalizm? Idę o duży zakład, że będzie się plątał, nie mogąc zebrać myśli w logiczną całość. Po prostu określenie takie jak liberalizm nie ma u nas swojej legendy. Przeciętny wyborca po 1989 r. głosował na demokrację, nie bardzo wiedząc o tym, że w istocie głosuje na opcję liberalną. To znaczy, że w trybie nagłym i niespodziewanym na pierwszy plan wysunięte zostały mniejszości i hasła o tolerancji.

Zamykamy się na wątpliwości, na społeczny dialog, zacieramy ostrość widzenia. Bo co mam zrobić z dręczącą myślą, że zgadzam się, jeśli idzie o to, że w polskiej historii politycznej myśl liberalna zawsze była na dalekim planie? 

I tu dochodzę do najtrudniejszego pytania, które długo chowałam w wyniku autocenzury: Czy liberalizm nie kształtuje umysłów zniewolonych? Ależ kształtuje, oczywiście, że tak, nazywa się to „polityczną poprawnością” i wyklucza krytykę, zdrowy społeczny dialog. Znam to z autopsji aż za dobrze. Przy każdym przejawie krytyki z pozycji mądrego spada się na pozycję głupiego, z osoby publicznej spada się na pozycję niewidzialnego. Dominacja w przestrzeni publicznej to władza po prostu i w wypadku liberałów też władza bezwzględna.

Dlaczego więc będę na nich głosować? Kaczyński całkiem słusznie mówi o liberalizmie jako o idei w Polsce mało znanej, tyle że przeciwstawia ją zaletom rygoru państwa nad liberalnym chaosem. Nie ma jednak żadnej wątpliwości, w jaką stronę ten rygor idzie. Macki autorytarnej władzy sięgają coraz głębiej, a ustawa z 14 kwietnia o powołaniu komisji mającej uprawnienia śledcze, prokuratorskie, oskarżycielskie i sądowe właściwie anuluje jakiekolwiek zasady demokracji. Nie mam wątpliwości, że jak tak dalej pójdzie, „człowiek zniewolony” powróci, autocenzura też.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Najtrudniejsze są dziecinne pytania

Już dawno miałam pisać artykuł o liberalnej demokracji na polskim gruncie i ciągle się cenzuruję. Krytyka liberalizmu przysłuży się PiS-owi, a nie ma nic ważniejszego od odsunięcia ich od władzy. Nie, nie ma. Tyle tylko, że znowu myśli wiążą się w supeł, ostrość widzenia się rozmywa dla „wyższej konieczności”. Oczywiście wyższa konieczność istnieje. Powstanie komisji ponad prawem wygeneruje komisarzy, a idąc za treścią ustawy, łatwo zrozumieć, że stawką nie jest wykluczenie, jak było za rządów liberalnych. Stawką jest rygor bezprawnego kodeksu, który pozwala zamknąć niewygodnego obywatela w murach więzienia. Odbiorcy jedynej słusznej stacji, jaką jest TVP, są zapewne tego nieświadomi. Idę więc na marsz 4 czerwca z takimi obawami, że liberałowie po wygranej wrócą na dawne tory razem z poprawnością polityczną, ale też z pełną świadomością, że nie będę się obawiać zakładu karnego.

Kiedy Jarosław Kaczyński wygłosił przemówienie o liberalizmie, poczułam coś w rodzaju zazdrości. Od dawna chciałam poruszyć temat idei liberalnych na polskim gruncie, tylko jak to zrobić obiektywnie, krytycznie, nie będąc posądzoną o kryptopisizm?

Rządy autorytarne, do których niewątpliwie zmierza Kaczyński, poza skutkami obywatelskimi mają też te, które znamy dobrze z PRL-u. Powoli, niespostrzeżenie wkrada się autocenzura, która nie bierze się ze strachu o swoją własną przyszłość, tylko z lęku większego. „Jak będziemy się wychylać, to wejdą ruscy” – takie hasło nabiera dzisiaj innego znaczenia, ale za PRL-u istniało ciągle w naszej podświadomości i większość z nas czuła się zwolniona z oporu w imię małej stabilizacji, na którą „ruscy pozwalają”. Takie bytowanie Człowieka Zniewolonego wiązało się ze skrępowaniem własnych myśli, wypieraniem prawdy nawet wobec samego siebie, nie mówiąc już o rozmowach. Moje zdanie o zakończeniu komunizmu 4 czerwca 1989 r. miało być takim wytrychem, które otwierało drzwi do całkiem innych przestrzeni.

Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi