Thomas Bach bada grunt. Przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) już kilka tygodni temu przyznał, że jego organizacja zastanawia się, w jaki sposób mogłaby przywrócić Rosjan i Białorusinów do sportowej rywalizacji. Wcześniej sam rekomendował wypchnięcie ich na boczny tor po zbrojnej agresji na Ukrainę, ale to była prawda etapu. Dziś wiatr wieje w inną stronę.
Wojna w Ukrainie trwa, stan faktyczny się nie zmienił, rośnie liczba ofiar, ale rok po rozpoczęciu inwazji coraz głośniej słychać głosy tych, którzy skupiają się na prawach człowieka, także w kraju agresora. Istotnym wsparciem zwolenników powrotu Rosjan i Białorusinów do świata sportu było stanowisko sprawozdawczyń Rady Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) Alexandry Xanthaki i Ashwini K.P., które opowiadały o jednoczącym przesłaniu Karty olimpijskiej oraz podkreślały zakaz dyskryminacji ze względu na narodowość.
Czytaj więcej
Mundial nad Zatoką Perską wymyślił emir, ale jego klimat tworzą ludzie, którzy go budowali. Mundialowy Katar to kolaż wrażeń, które niełatwo uporządkować, tworząc spójny obraz. Z tyłu głowy wciąż kołaczą się pytania: co widzieliśmy naprawdę, a co było wielką mistyfikacją.
Dyrygent korporacji
Bach nadstawił ucha, bo to wytrawny dyplomata, który od lat tańczy na cienkiej granicy sportu, polityki i biznesu z gracją wyniesioną z szermierczej planszy. Rządzi najbogatszą pozarządową organizacją świata jak korporacją, choć kiedyś nazwał ruch olimpijski orkiestrą, a samego siebie – dyrygentem. Najwyższą wartość ma dla niego melodia ksiąg rachunkowych.
Jako jeden z pierwszych zwycięstwa w wyborach na szefa MKOl pogratulował mu Władimir Putin. Podczas zimowych igrzysk w Soczi (2014) Bach stał w loży honorowej u jego boku i rozpływał się nad perfekcyjną organizacją imprezy. Dopiero kilkanaście miesięcy później dowiedzieliśmy się, że igrzyska w nadmorskim kurorcie były wielkim przekrętem, bo kiedy gospodarze zdobywali medale, szef moskiewskiego laboratorium antydopingowego Grigorij Rodczenkow i agenci Federalnej Służby Bezpieczeństwa podmieniali ich zanieczyszczone próbki moczu na dopingowo czyste.