Irena Lasota: O czym nie powiedział Biden

Najciekawsze podczas wystąpienia prezydenta USA okazują się być oklaski – ile razy, czy na stojąco, czy na siedząco, czy klaszcze się wedle linii politycznych.

Publikacja: 10.02.2023 17:00

Irena Lasota: O czym nie powiedział Biden

Foto: AFP

Prezydent Joe Biden wygłosił właśnie coroczne orędzie o stanie państwa. Konstytucja amerykańska, rzeczowa i pragmatyczna, poświęcająca więcej uwagi rozdzielaniu władzy, wspomina tylko, że prezydent (władza wykonawcza) powinien co jakiś czas złożyć raport Kongresowi (władzy ustawodawczej) o stanie, w którym znajduje się państwo. Przez pierwsze 100 lat raport był raportem, często krótką analizą budżetu, oceną poprzedniego roku i planami na przyszłość.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Ministrze Mularczyk, zostań w kraju!

Oczywiście, jak i wiele innych mechanizmów politycznych, wzorem dla Ameryki, która właśnie wywalczyła sobie niepodległość od Anglii – była mowa tronowa króla brytyjskiego otwierającego posiedzenie parlamentu. Pierwszych dwóch prezydentów USA poszło (czy podjechało powozem) do Kongresu wygłosić swoje przemówienie, ale trzeci z nich zwrócił uwagę, że przypomina to za bardzo monarchię, i wysłał po prostu pisemny raport. Tradycja ta trwała ponad sto lat, aż do prezydentury Woodrow Wilsona, który lubił i umiał przemawiać publicznie. W 1947 r. przemówienie Harry Trumana było transmitowane przez telewizję i z raportu zaczęło stawać się orędziem, a z czasem także jednym z największych przedstawień politycznych w Waszyngtonie. Dziennikarzy coraz bardziej interesowały drugorzędne szczegóły niż samo orędzie, którego główne punkty wychodzą z Białego Domu wcześniej i w którym zazwyczaj nie ma niespodzianek. Najciekawsze okazują się być oklaski: ile razy, czy na stojąco, czy na siedząco, czy klaszcze się wedle linii politycznych, czy bywają momenty, gdy siedzący za prezydentem spiker Izby Reprezentantów i wiceprezydent klaszczą, uśmiechają się czy też marszczą brwi i dają jakieś znaki swoim ludziom.

Kiedyś było wiadomo, że najbardziej lubią klaskanie bolszewicy. Sołżenicyn opisywał przerażające spotkanie, gdy sala i prezydium oklaskiwały Stalina tak długo i energicznie, że nagle się okazało, że nie wiadomo, jak przerwać. Pierwszy, który opuści ręce, może przecież zostać rozstrzelany. Z czasem entuzjazm do oklasków przeniósł się do USA, gdzie klaszcze się w teatrze, operze, często niezależnie od poziomu wykonania. Czytałam przekonujące studium, że im więcej człowiek zapłacił za bilet, tym ma większą skłonność do klaskania i entuzjazmu. Rzeczywiście, zapłacić 400 dolarów za „Traviatę” i uważać, że tenor był słaby – to jakby wyrzucać pieniądze przez okno.

Czytałam przekonujące studium, że im więcej człowiek zapłacił za bilet, tym ma większą skłonność do klaskania i entuzjazmu. Rzeczywiście, zapłacić 400 dolarów za „Traviatę” i uważać, że tenor był słaby – to jakby wyrzucać pieniądze przez okno.

Wiedząc już z góry, o czym będzie mowa, komentatorzy zwracają więc również uwagę na to, czemu poświęca się więcej, a czemu mniej uwagi. W przemówieniu Bidena uderzyło mnie, jak niewiele mówił o Ukrainie, Rosji i wojnie. Inni zwracali uwagę na to, że za mało wykorzystał militarne zwycięstwo nad Chinami w postaci zestrzelenia balonu. Jeszcze inni mówili, że był to typowy Biden, mogący mówić z tym samym wdziękiem i podnieceniem o tym, że zamierza walnąć w miliarderów nowymi podatkami (demokraci klaskali na stojąco, republikanie zaciskali wargi), ustanowić prawo, żeby pary nie musiały dopłacać kilkadziesiąt dolarów w samolotach, by siedzieć razem (demokraci – radośni, republikanie krzywo uśmiechnięci). Skacząc z tematu na temat Biden, wezwał do większej kontroli sprzedaży broni palnej, do zniesienia zakazów przerywania ciąży, pochwalił się, że ceny podstawowych artykułów nie idą tak bardzo w górę (w prawdziwym życiu tuzin jajek kosztuje dziś prawie dwa razy więcej niż rok temu), mówił mętnie o kontroli imigrantów, o tym, że 12 lat chodzenia do szkoły to za krótko, a z drugiej strony chwalił się, że jego administracja stworzyła dużą liczbę miejsc pracy dla ludzi niemających wyższego wykształcenia.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Sanacja Rosji

Jednym słowem Biden był Bidenem, tak jak dawniej Trump był Trumpem, a Bush – Bushem. Uśmiechał się, nawet kiedy z sali (co było kiedyś nie do pomyślenia) rozlegały się buczenia i okrzyki. Widziałam coś podobnego ponad 20 lat temu, gdy moja przyjaciółka dostawała nagrodę „Odważnej kobiety muzułmańskiej”. Nagrodę wręczali prezydentowa Laura Bush i senator Joe Biden. W najważniejszym momencie na scenie nastąpił jakiś ruch, więc ja, robiąc zdjęcie, krzyknęłam spontanicznie „turn left”. Pani Bush się przestraszyła, ale niezawodny Joe powiedział do niej „córka tej pani prosi, byś się obróciła na lewo”. Laura się obróciła, zdjęcie istnieje do dziś, wraz z moją dumą, że mnie wziął za córkę kogoś młodszego ode mnie o 15 lat.

Prezydent Joe Biden wygłosił właśnie coroczne orędzie o stanie państwa. Konstytucja amerykańska, rzeczowa i pragmatyczna, poświęcająca więcej uwagi rozdzielaniu władzy, wspomina tylko, że prezydent (władza wykonawcza) powinien co jakiś czas złożyć raport Kongresowi (władzy ustawodawczej) o stanie, w którym znajduje się państwo. Przez pierwsze 100 lat raport był raportem, często krótką analizą budżetu, oceną poprzedniego roku i planami na przyszłość.

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
Grób Hubala w Inowłodzu? Hipoteza za hipotezą
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS