Irena Lasota: Sanacja Rosji

Nasza kultura nie pozwala psychopatów karać, czy izolować prewencyjnie, ale nakazuje to robić po ukazaniu przez nich prawdziwego oblicza.

Publikacja: 30.12.2022 17:00

Irena Lasota: Sanacja Rosji

Foto: Pixabay

Prognozy na następny rok, tak jak zresztą na następny miesiąc czy najbliższą godzinę, zależą często od tego, czy jesteśmy pesymistami, czy optymistami. Oczywiście, możliwych jest wiele wariacji: człowiek ogólnie optymistyczny może mieć momenty pesymizmu, pesymista może wypić kieliszek wódeczki i widzieć wszystko na różowo, optymistę może boleć ząb i może uznać, że wszystko przepadło. Nie mówiąc już o chorobie afektywnej dwubiegunowej, która kiedyś nazywała się psychozą maniakalno-depresyjną, ale wraz ze zmianą nazwy rozszerzyła swoje tak dziś popularne „spektrum” i występuje w psychiatrii w postaciach właściwie prawie bezobjawowych, ale wymagających leczenia lub terapii. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale w przyszłości wszyscy będą pewnie zażywać antydepresanty.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Eskalacja

W jakimś tam sensie niektóre społeczności zażywają je tak czy owak. Na przykład w Pugent Sound – zatoce przy Seattle, mieście, które kiedyś uchodziło za jedno z najszczęśliwszych w USA – było tak wielkie stężenie prozacu, że ekolodzy wzywali do zrobienia czegoś w tej sprawie. Prawdę mówiąc, wiadomo było o apelu ekologów, ale dowodów na zanieczyszczenie wody nie widziałam.

Predyspozycje do pesymizmu i optymizmu odnoszą się też do zwierząt. Weźmy na przykład dwa koty: Nemo i Dorotkę. Oba są wzięte z tego samego schroniska, oba są podobne do siebie, ale Nemo jest optymistą, a Dorotka pesymistką. Kiedy ta sama osoba wyciąga rękę w ich stronę, Nemo pręży się i mruczy, spodziewając się (słusznie), że zostanie pogłaskany albo nawet podrapany za uchem. Dorotka natychmiast ucieka do najmniejszej dziury za kanapą, obawiając się najgorszych tortur. Kiedy dać obu tę samą kocią papkę, Nemo obwąchuje ją, spróbuje, albo zje całą, albo trochę, w zależności od humoru i apetytu; Dorotka połyka wszystko natychmiast, jakby to miałby być ostatni posiłek w jej życiu, a nawet próbuje zjeść niedokończone danie Nemo.

Nemo jest spokojnym, zadowolonym kotem, który słysząc pukanie do drzwi, biegnie naprzeciw nowej przygodzie, Dorotka czmycha do swojego kąta i nie ma wątpliwości, że przyszłość będzie gorsza niż przeszłość czy teraźniejszość.

Oczywiście, możliwych jest wiele wariacji: człowiek ogólnie optymistyczny może mieć momenty pesymizmu, pesymista może wypić kieliszek wódeczki i widzieć wszystko na różowo, optymistę może boleć ząb i może uznać, że wszystko przepadło. 

Kiedy jeździłam po byłej Jugosławii ponad 20 lat temu, napisałam gdzieś, że można by uspokoić szykującą się nawałnicę, gdyby zrzucać na Serbów antydepresanty, gdyż przejawiają oni niezrozumiałą dla mnie depresję, żałobę, żal po straconym Kosowym Polu. Pole to stracili już 633 lata temu, ale i teraz znowu od kilku miesięcy machają w tej sprawie szabelkami i armatami, co jest geopolitycznie dziś bardziej zrozumiałe niż w latach 90., bo w interesie Rosji leży w chwili obecnej – w obliczu jej wojennych klęsk w Ukrainie – wywołanie drugiego konfliktu zbrojnego w Europie. Biedna Rosja ma już tylko dwóch sojuszników w Europie: Węgry, które co najwyżej mogą próbować sabotować NATO i Unię Europejską, i Serbię, dla której rozpoczęcie prawdziwego konfliktu z Kosowem może się znowu źle skończyć.

Z radami, jak psychiatrycznie wyleczyć Rosję czy Rosjan, jest już trudniej. Przejawiają oni – zarówno politycznie zauważalne jednostki, jak i zbiorowość – wiele cech definiowanych jako należące do zespołu psychopatycznego: brak zrozumienia innych czy samych siebie; kłamanie jako nawyk; brak poczucia odpowiedzialności za swoje postępowanie i doskonała umiejętność usprawiedliwiania swego zachowania; przekonanie o swojej wyjątkowości i obwinianie innych za swoje klęski i niepowodzenia; agresja jako naturalny odruch i tym podobne klasyczne symptomy. Psychopatów nie można leczyć, bo nie można ich wyleczyć. Nasza kultura nie pozwala ich karać, czy izolować prewencyjnie, ale nakazuje to robić po ukazaniu przez nich swojego prawdziwego oblicza, czyli po dokonaniu przestępstwa, w tym wypadku zbrodni. Wojennych.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Zasłużony pokojowy Nobel

Więc jako pesymistka uważam, że wojna jeszcze potrwa i zbierze dużo ofiar, ale jako optymistka – i realistka – wierzę, że skończy się w tym roku zwycięstwem Ukrainy i klęską Rosji. I tak jak będziemy debatować o rekonstrukcji Ukrainy, będziemy musieli zająć się leczeniem – sanacją i ukaraniem Rosji.

Prognozy na następny rok, tak jak zresztą na następny miesiąc czy najbliższą godzinę, zależą często od tego, czy jesteśmy pesymistami, czy optymistami. Oczywiście, możliwych jest wiele wariacji: człowiek ogólnie optymistyczny może mieć momenty pesymizmu, pesymista może wypić kieliszek wódeczki i widzieć wszystko na różowo, optymistę może boleć ząb i może uznać, że wszystko przepadło. Nie mówiąc już o chorobie afektywnej dwubiegunowej, która kiedyś nazywała się psychozą maniakalno-depresyjną, ale wraz ze zmianą nazwy rozszerzyła swoje tak dziś popularne „spektrum” i występuje w psychiatrii w postaciach właściwie prawie bezobjawowych, ale wymagających leczenia lub terapii. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale w przyszłości wszyscy będą pewnie zażywać antydepresanty.

Pozostało 84% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS