Pokojowe Nagrody Nobla dostały w tym roku dwie organizacje: rosyjski Memoriał i ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskich oraz jeden człowiek – Aleś Bialacki, obywatel i więzień Białorusi. Na Facebooku, gdzie skądinąd już rzadko pisuję, napisałam po angielsku: „Brawo Aleś Bialacki! Uszlachetniłeś Pokojową Nagrodę Nobla. Masz na świecie setki przyjaciół, którzy mogą zaświadczyć o twojej wielkiej odwadze i godności osobistej. Żałuję tylko, że nie możesz dzielić tej nagrody ze swoim przyjacielem, Mustafą Dżemilewem”. I dołączyłam zdjęcie Alesia z Mustafą, trochę dziwne, bo obaj są w marynarkach i popijają kawę na tle lasu. Zdjęcie jest z października 2014 r., z Warszawy, z seminarium pod tytułem „25 lat potem. Myśli o niedokończonej rewolucji”. Las był dekoracją hotelową. O Alesiu i Mustafie pozwalam sobie mówić po imieniu, bo znam ich od ponad ćwierć wieku.
Czytaj więcej
Samo trafienie w Kreml, nawet przy założeniu, że Putina tam nie będzie, bo ktoś mu pokaże mój artykuł, może być wystarczające.
Pokojową Nagrodę Nobla – najbardziej kontrowersyjną spośród wszystkich nagród noblowskich – przyznaje się już od 1901 r. i wśród jej laureatów można znaleźć osoby i organizacje zasłużone dla pokoju czy akcji humanitarnych, osoby całkowicie obojętne wobec zamierzeń tej nagrody czy wręcz osoby posiadające krew na rękach, dosłownie i w przenośni. Dlatego gdy nagroda przypadnie komuś godnemu, takiemu jak Aleś, można się tylko cieszyć. Niestety, radość zakłóciły pewne głosy z Ukrainy, podchwycone w Polsce i w innych krajach, że Komitet Noblowski posłużył się sowieckim modelem bratnich narodów słowiańskich, przyznając „symetryczne” nagrody laureatom z dwóch krajów-agresorów i jednemu z kraju napadniętego.
Nie wiem, czym kierował się Komitet Noblowski. Nie wiem, dlaczego nie przyznał nagrody obywatelowi Ukrainy Mustafie Dżemilewowi, wielokrotnie nominowanemu do tej nagrody liderowi nie tylko Tatarów krymskich, ale i wieloletniemu posłowi do ukraińskiej Dumy, wielokrotnemu więźniowi Gułagu sowieckiego, który wedle Andrieja Sacharowa (też laureata Pokojowej Nagrody Nobla) był natchnieniem dla niego i całych pokoleń sowieckich dysydentów.