Irena Lasota: Zasłużony pokojowy Nobel

Jednym z sowieckich pustych dogmatów było to, że narody ZSSR są bratnie, ale w praktyce nie dopuszczano do prawdziwych kontaktów między ludźmi z tych narodów. Przeciwnie – judzono jednych przeciwko drugim na różne sposoby.

Publikacja: 14.10.2022 17:00

Irena Lasota

Irena Lasota

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Pokojowe Nagrody Nobla dostały w tym roku dwie organizacje: rosyjski Memoriał i ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskich oraz jeden człowiek – Aleś Bialacki, obywatel i więzień Białorusi. Na Facebooku, gdzie skądinąd już rzadko pisuję, napisałam po angielsku: „Brawo Aleś Bialacki! Uszlachetniłeś Pokojową Nagrodę Nobla. Masz na świecie setki przyjaciół, którzy mogą zaświadczyć o twojej wielkiej odwadze i godności osobistej. Żałuję tylko, że nie możesz dzielić tej nagrody ze swoim przyjacielem, Mustafą Dżemilewem”. I dołączyłam zdjęcie Alesia z Mustafą, trochę dziwne, bo obaj są w marynarkach i popijają kawę na tle lasu. Zdjęcie jest z października 2014 r., z Warszawy, z seminarium pod tytułem „25 lat potem. Myśli o niedokończonej rewolucji”. Las był dekoracją hotelową. O Alesiu i Mustafie pozwalam sobie mówić po imieniu, bo znam ich od ponad ćwierć wieku.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Bayraktarem w dobry cel

Pokojową Nagrodę Nobla – najbardziej kontrowersyjną spośród wszystkich nagród noblowskich – przyznaje się już od 1901 r. i wśród jej laureatów można znaleźć osoby i organizacje zasłużone dla pokoju czy akcji humanitarnych, osoby całkowicie obojętne wobec zamierzeń tej nagrody czy wręcz osoby posiadające krew na rękach, dosłownie i w przenośni. Dlatego gdy nagroda przypadnie komuś godnemu, takiemu jak Aleś, można się tylko cieszyć. Niestety, radość zakłóciły pewne głosy z Ukrainy, podchwycone w Polsce i w innych krajach, że Komitet Noblowski posłużył się sowieckim modelem bratnich narodów słowiańskich, przyznając „symetryczne” nagrody laureatom z dwóch krajów-agresorów i jednemu z kraju napadniętego.

Nie wiem, czym kierował się Komitet Noblowski. Nie wiem, dlaczego nie przyznał nagrody obywatelowi Ukrainy Mustafie Dżemilewowi, wielokrotnie nominowanemu do tej nagrody liderowi nie tylko Tatarów krymskich, ale i wieloletniemu posłowi do ukraińskiej Dumy, wielokrotnemu więźniowi Gułagu sowieckiego, który wedle Andrieja Sacharowa (też laureata Pokojowej Nagrody Nobla) był natchnieniem dla niego i całych pokoleń sowieckich dysydentów.

Niestety, radość zakłóciły pewne głosy z Ukrainy, podchwycone w Polsce i w innych krajach, że Komitet Noblowski posłużył się sowieckim modelem bratnich narodów słowiańskich, przyznając „symetryczne” nagrody laureatom z dwóch krajów-agresorów i jednemu z kraju napadniętego.

Kwestionowanie nagrody przyznanej Alesiowi Bialackiemu przy użyciu argumentu, że jest on obywatelem państwa wrogiego Ukrainie, jest równie absurdalne, co protestowanie przeciwko przyznaniu tej nagrody w 1935 r. Niemcowi – Carlowi von Ossietzkiemu. Carl von Ossietzky był dziennikarzem i wedle dzisiejszego słownictwa – obrońcą praw człowieka. Tak jak Aleś. I tak jak Aleś był w więzieniu, gdy dostał Nagrodę Nobla. Hitler uznał go za swojego wroga, tak jak Łukaszenko uznał Alesia i dziesiątki tysięcy innych Białorusinów za wrogów swego ustroju. Carl von Ossietzky zmarł w hitlerowskim więzieniu i nie można dopuścić do tego, by Alesia spotkał podobny los.

Jednym z sowieckich pustych dogmatów było to, że narody ZSSR są bratnie, ale w praktyce nie dopuszczano do prawdziwych kontaktów między ludźmi z tych narodów. Przeciwnie – judzono jednych przeciwko drugim na różne sposoby. Dysydenci poznawali się zazwyczaj w Gułagu i tam dowiadywali się o swojej działalności. Tego rodzaju niewiedza panuje często do dziś nawet między najbliższymi sąsiadami. Ile razy słyszałam Ukraińców i Polaków mówiących o tym, że „Białorusini właśnie się przebudzili”. Aleś, który skończył kilka tygodni temu 60 lat, nigdy nie zasnął, więc nie mógł się przebudzić. Od wczesnej młodości organizował różne akcje opozycyjne, a w 1988 r. współzakładał BFN – Białoruski Front Narodowy, który trzy lata później doprowadził do przeprowadzenia w parlamencie ustawy o niepodległości Białorusi i delegalizacji partii komunistycznej.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Wyjątkowy Aliszer Usmanow

Opozycja w Białorusi zawsze istniała i często dawała o sobie znać, a represje były, jak na tę część Europy, nadzwyczajnie ostre. Protesty przeciw sfałszowanym wyborom nie zaczęły się w 2020 r. – już w 2010 r. kilkadziesiąt tysięcy osób wyszło na ulice, a około tysiąca było aresztowanych. Jeśli białoruskie KGB przyznało, że po agresji Rosji na Ukrainę aresztowało ponad 800 osób, które protestowały, to można spokojnie założyć, że protestujących było znacznie więcej. Jeśli Putin i Łukaszenko mają takie kłopoty z wciągnięciem Białorusinów do wojny przeciwko Ukrainie, to właśnie dzięki takim ludziom jak Aleś Bialacki i dziesiątkom tysięcy jemu podobnych.

Pokojowe Nagrody Nobla dostały w tym roku dwie organizacje: rosyjski Memoriał i ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskich oraz jeden człowiek – Aleś Bialacki, obywatel i więzień Białorusi. Na Facebooku, gdzie skądinąd już rzadko pisuję, napisałam po angielsku: „Brawo Aleś Bialacki! Uszlachetniłeś Pokojową Nagrodę Nobla. Masz na świecie setki przyjaciół, którzy mogą zaświadczyć o twojej wielkiej odwadze i godności osobistej. Żałuję tylko, że nie możesz dzielić tej nagrody ze swoim przyjacielem, Mustafą Dżemilewem”. I dołączyłam zdjęcie Alesia z Mustafą, trochę dziwne, bo obaj są w marynarkach i popijają kawę na tle lasu. Zdjęcie jest z października 2014 r., z Warszawy, z seminarium pod tytułem „25 lat potem. Myśli o niedokończonej rewolucji”. Las był dekoracją hotelową. O Alesiu i Mustafie pozwalam sobie mówić po imieniu, bo znam ich od ponad ćwierć wieku.

Pozostało 82% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich