Pocisk kosmiczny nazwany DART trafił w asteroidę o imieniu Dimorphos. DART przeleciał w ciągu prawie roku ponad 10 mln kilometrów i ku uciesze jeszcze większej liczby milionów ludzi – bezbłędnie uderzył w cel. My, Amerykanie, lubimy porównania do konkretów, nawet jeśli nie są zbyt konkretne. Na przykład media podawały, że sonda DART jest wielkości dwóch lodówek, ale w Stanach lodówki mogą być tak małe, że z trudem zmieści się tam tuzin (zamrożonych) kur, albo tak duże, że wejdzie do nich tuzin krów (nawet żywych). Dimorphos zaś jest podobno wielkości boiska, a może dwóch boisk do futbolu amerykańskiego. Czyli mamy podziwiać cud techniki porównywalny z tym, jakby Wilhelm Tell z zawiązanymi oczami strzelał z łuku wirusem w bakterię i w dodatku trafił.
Czytaj więcej
Próba wyrzucenia Rosji z OBWE lub co najmniej zawieszenie działalności tej organizacji powinny stać się celem polskiej polityki zagranicznej.
NASA wydała na to raptem 330 mln dolarów, co jest sumą, która wedle niektórych uratuje kiedyś świat przed napaścią kosmitów czy androidów. Ale za tę sumę można by kupić ponad 60 dronów Bayraktar TB2, które mają zasięg do 4 tys. kilometrów. Więc się pytam: jeśli stabilność świata jest dziś zagrożona z Ziemi, a nie z kosmosu, a konkretnie z Kremla, który można by znaleźć na każdej mapie, to czemu by nie puścić na Moskwę deszczu bayraktarów i nie uratować świata przed napaścią oszalałych putinowców? Jeśli wiedzieliśmy w listopadzie zeszłego roku, gdzie będzie teraz Dimorphos, jeszcze łatwiej możemy ustalić, gdzie za dwie godziny będzie Putin. Piszę to wszystko w dodatku poważnie, tyle że skrótami, bo taka jest uroda felietonu.
Wszyscy, zwłaszcza gdy jest to absurdalne, powołują się na ONZ, chociaż każdy, kto mówi o ONZ i jego roli, powinien znać Kartę ONZ, która jest krótka i w miarę prosta. Artykuł 42 stwierdza: „Jeżeli Rada Bezpieczeństwa uzna, że środki przewidziane w artykule 41 mogłyby okazać się niewystarczającymi albo już okazały się niewystarczającymi, jest ona władna podjąć taką akcję przy pomocy sił powietrznych, morskich lub lądowych, jaka mogłaby okazać się konieczną do utrzymania albo przywrócenia międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa”. Oczywiście, Rada Bezpieczeństwa jest zablokowana, przez agresora – Rosję, ale ponieważ prawo międzynarodowe jest gibkie, można, a nawet trzeba je nagiąć, by wyrzucić albo co najmniej zawiesić Rosję w członkostwie. Rosja już spełniła wszystkie warunki nazywane „okolicznościami zagrażającymi pokojowi, zakłóceniem pokoju albo aktem agresji” i należy już tylko się zgodzić, jakie środki przedsięwziąć zgodnie z artykułem 42, „żeby utrzymać albo przywrócić międzynarodowy pokój i bezpieczeństwo”.