Bogusław Chrabota: Ryzyka dla biologicznego bytu narodu

Chiny w sprawie covidu muszą się przeprosić z Zachodem.

Publikacja: 13.01.2023 17:00

Bogusław Chrabota: Ryzyka dla biologicznego bytu narodu

Foto: AFP

Oficjalnie, według danych John Hopkins University z Baltimore, w Chinach Covid-19 przechorowało dotąd niespełna 5 mln ludzi. W ciągu ostatniego miesiąca – to najświeższe zarażenia – ponad 570 tys. Według tego samego źródła w całych Chinach na covid zmarło dotąd prawie 18 tys. osób, z czego w ciągu ostatniego miesiąca niespełna 1500. Tyle wiedza oficjalna, stojąca jednak w zupełnej sprzeczności z informacjami, które docierają ścieżkami prywatnymi. Według tej niepotwierdzonej, acz prawdopodobnej wiedzy, od czasu, gdy po masowych protestach w grudniu zeszłego roku rząd w Pekinie porzucił politykę „zero covid”, choroba zbiera na terenie całych Chin niespotykane dotąd żniwo. Według nieoficjalnych danych wirusem zarażają się i chorują miliony ludzi. Są miasta i prowincje, gdzie zjawisko przybiera iście apokaliptyczną skalę.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Zasiąść do wigilijnego stołu z poczuciem przyzwoitości

Zważywszy na gęstość zaludnienia Chin, ich populację oraz pełen transfer przetrzymywanej w zamkniętych zonach ludności, możemy – zdaniem wielu ekspertów – spodziewać się setek milionów chorych. Politykę restrykcji sanitarnych zniesiono w grudniu konsekwentnie: zrezygnowano z masowego testowania, nie zamyka się regionów z ogniskami zakażeń i nie kwalifikuje łagodniejszych przypadków Covid-19 do leczenia szpitalnego. Przy okazji otwarto granice i zniesiono konieczność odbywania kwarantanny przez osoby wjeżdżające i wyjeżdżające z kraju.

Efekt? Porażający. Liderzy komunistycznych Chin z pewnością się go nie spodziewali. Tak jak przez trzy lata pandemii walka z chorobą polegała na przesadnie rozumianej profilaktyce, tak dziś wahadło przesuwa się w drugą stronę. Jeśli wierzyć w dane przekazywane ze źródeł nieoficjalnych, choroba mści się na władzach w Pekinie na wyjątkową skalę. Ludzie chorują i umierają. W domach i przepełnionych szpitalach.

Kiedy i jak, a przede wszystkim: jakim kosztem społeczeństwo w Chinach zyska zbiorową odporność? Nie wiadomo. A to sprawa kluczowa, bo przy braku kontroli granic migrujący Chińczycy stanowią dla reszty świata istną bombę wirusologiczną. Co równie ważne, a może groźniejsze, w tak wielkim i zróżnicowanym społeczeństwie mogą powstawać i rozwijać się nowe mutacje wirusa. Walka z nimi w innych regionach świata nie tylko będzie wymagała kolejnych generacji szczepionek, ale przede wszystkim może przedłużyć wygasającą – wydawało się do niedawna – pandemię Covid-19.

Liderzy komunistycznych Chin z pewnością się go nie spodziewali. Tak jak przez trzy lata pandemii walka z chorobą polegała na przesadnie rozumianej profilaktyce, tak dziś wahadło przesuwa się w drugą stronę. 

Takich gróźb załamania systemu zdrowotnego Chin i kolejnych problemów w lokalnej polityce jest dużo więcej. Nie warto się tu rozpisywać o przyczynie tego kryzysu. Bez wątpienia to zasługa chińskich władz. Od samego początku, czyli późnej jesieni 2019 r., Covid-19 był pilnie strzeżoną tajemnicą systemu. Chiński totalitaryzm popełniał błąd za błędem, poczynając od utajnienia prawdy o pandemii, przez iście stalinowskie przekonanie, że rygory izolacji same załatwią problem, aż po przekonanie, że Chiny są samowystarczalne w sprawie wyprodukowania szczepionki. Oczywista dla świata kooperacja i współpraca w jej dystrybucji obiła się o ściany autorytaryzmów: chińskiego i rosyjskiego.

Zarówno Moskwa, jak i Pekin, przekonane o samowystarczalności także w dziedzinie technologii medycznej, oparły się o rozwiązania rodem z własnych instytutów i patentów. Jak dziś widać – nieskutecznych. Zarówno w kwestii izolacji ognisk choroby, jak i szczepionki, główne role odegrała tępa siła i ideologia. Dziś Chiny płacą za to nieznany światu koszt. O kosztach poniesionych przez społeczeństwo rosyjskie też, niestety, niewiele wiemy. Można by tragedię społeczeństwa chińskiego pominąć milczeniem. Dla części obserwatorów to źródło satysfakcji. Tyle że to satysfakcja głupia i pusta; z perspektywy pandemii nowe ogniska mutującego wirusa stanowią tylko kolejne fazy ryzyka. Dużo ważniejsze jest przeciwdziałanie rozwojowi Covid-19 w Chinach.

To, czego świat powinien wymagać od ich komunistycznych liderów, to przede wszystkim – w trybie pilnym – rzeczowej informacji o stanie zachorowań i zgonów wywołanych Covid-19. Ta statystyka byłaby z jednej strony alertem dla świata, z drugiej – ważną informacją o stanie walki z groźnym przeciwnikiem. Równolegle Pekin powinien natychmiast zacząć współpracować z głównymi światowymi ośrodkami walki z wirusem. Być otwartym na przekazywanie wiedzy o kolejnych mutacjach i korzystać z wiedzy, jaką o wirusie zebrał już Zachód. A co najważniejsze, podjąć natychmiastową współpracę z producentami najskuteczniejszych i najbardziej zaawansowanych szczepionek. Tylko – co się wydaje przedsięwzięciem tytanicznym – natychmiastowa akcja wyszczepiania nowymi generacjami szczepionek pełnej populacji Chińczyków może spowodować postęp na ścieżce uzyskiwania przez to społeczeństwo odporności zbiorowej.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Zdradzeni żołnierze z ukraińskich okopów

Czy władze Chin stać na takie kroki? Z dominującej w Pekinie perspektywy ideologicznej będzie to trudne. Jednak – bez wątpienia – niezbędne. Władza, która tego nie zrozumie, odejdzie. I to w tempie szybszym, niż może się tego spodziewać. Taki może być koszt ignorowania ryzyka dla biologicznego bytu narodu.

Oficjalnie, według danych John Hopkins University z Baltimore, w Chinach Covid-19 przechorowało dotąd niespełna 5 mln ludzi. W ciągu ostatniego miesiąca – to najświeższe zarażenia – ponad 570 tys. Według tego samego źródła w całych Chinach na covid zmarło dotąd prawie 18 tys. osób, z czego w ciągu ostatniego miesiąca niespełna 1500. Tyle wiedza oficjalna, stojąca jednak w zupełnej sprzeczności z informacjami, które docierają ścieżkami prywatnymi. Według tej niepotwierdzonej, acz prawdopodobnej wiedzy, od czasu, gdy po masowych protestach w grudniu zeszłego roku rząd w Pekinie porzucił politykę „zero covid”, choroba zbiera na terenie całych Chin niespotykane dotąd żniwo. Według nieoficjalnych danych wirusem zarażają się i chorują miliony ludzi. Są miasta i prowincje, gdzie zjawisko przybiera iście apokaliptyczną skalę.

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi