Oficjalnie, według danych John Hopkins University z Baltimore, w Chinach Covid-19 przechorowało dotąd niespełna 5 mln ludzi. W ciągu ostatniego miesiąca – to najświeższe zarażenia – ponad 570 tys. Według tego samego źródła w całych Chinach na covid zmarło dotąd prawie 18 tys. osób, z czego w ciągu ostatniego miesiąca niespełna 1500. Tyle wiedza oficjalna, stojąca jednak w zupełnej sprzeczności z informacjami, które docierają ścieżkami prywatnymi. Według tej niepotwierdzonej, acz prawdopodobnej wiedzy, od czasu, gdy po masowych protestach w grudniu zeszłego roku rząd w Pekinie porzucił politykę „zero covid”, choroba zbiera na terenie całych Chin niespotykane dotąd żniwo. Według nieoficjalnych danych wirusem zarażają się i chorują miliony ludzi. Są miasta i prowincje, gdzie zjawisko przybiera iście apokaliptyczną skalę.
Czytaj więcej
A jednak cud się wydarzył. Zdaliśmy jako społeczeństwo egzamin z człowieczeństwa. Tyle że to pierwszy egzamin z wielu.
Zważywszy na gęstość zaludnienia Chin, ich populację oraz pełen transfer przetrzymywanej w zamkniętych zonach ludności, możemy – zdaniem wielu ekspertów – spodziewać się setek milionów chorych. Politykę restrykcji sanitarnych zniesiono w grudniu konsekwentnie: zrezygnowano z masowego testowania, nie zamyka się regionów z ogniskami zakażeń i nie kwalifikuje łagodniejszych przypadków Covid-19 do leczenia szpitalnego. Przy okazji otwarto granice i zniesiono konieczność odbywania kwarantanny przez osoby wjeżdżające i wyjeżdżające z kraju.
Efekt? Porażający. Liderzy komunistycznych Chin z pewnością się go nie spodziewali. Tak jak przez trzy lata pandemii walka z chorobą polegała na przesadnie rozumianej profilaktyce, tak dziś wahadło przesuwa się w drugą stronę. Jeśli wierzyć w dane przekazywane ze źródeł nieoficjalnych, choroba mści się na władzach w Pekinie na wyjątkową skalę. Ludzie chorują i umierają. W domach i przepełnionych szpitalach.
Kiedy i jak, a przede wszystkim: jakim kosztem społeczeństwo w Chinach zyska zbiorową odporność? Nie wiadomo. A to sprawa kluczowa, bo przy braku kontroli granic migrujący Chińczycy stanowią dla reszty świata istną bombę wirusologiczną. Co równie ważne, a może groźniejsze, w tak wielkim i zróżnicowanym społeczeństwie mogą powstawać i rozwijać się nowe mutacje wirusa. Walka z nimi w innych regionach świata nie tylko będzie wymagała kolejnych generacji szczepionek, ale przede wszystkim może przedłużyć wygasającą – wydawało się do niedawna – pandemię Covid-19.