Bogusław Chrabota: Samotność Andrzeja Dudy

Rosyjscy pranksterzy obnażyli nasz Pałac Prezydencki. Pokazali, jak jest nieporadny. Jak słabo chroniony.

Publikacja: 25.11.2022 17:00

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Mam świadomość, jak głupio musi się czuć Andrzej Duda po kolejnym wkręceniu go przez rosyjskich pranksterów. Już sam fakt, że przebili się przez zabezpieczenia, jakimi powinna być otoczona głowa państwa, jest kompromitujący. Jakby tego było mało, urzędujący prezydent dorzucił jeszcze garść mało finezyjnej angielszczyzny i słowiańską szczerość wobec domniemanego Emmanuela Macrona. Szczęśliwie nie zabrnął w teorie spiskowe i nie zaryzykował takiej interpretacji faktów, jaką suflował mu początkowo w sprawie rakiety Zełenski. Tylko dzięki temu ograniczył skalę strat wizerunkowych, które i tak są gigantyczne.

Bo w istocie dać się w ten sposób wystrychnąć na dudka to musi przekraczać granice śmieszności. I niewiele tu pomogą tłumaczenia, że pranksterzy Wowan i Leksus wkręcali też innych wielkich tego świata, z premierem Wielkiej Brytanii Borisem Johnsonem, księciem Harrym, prezydentem Macronem czy premierem Kanady Justinem Trudeau na czele. W każdym przypadku to indywidualne straty, z którymi – zawsze na swój sposób – musi sobie radzić zaatakowany i jego sztab. I skala strat bywa inna; podobnie jak odrębne są osobista legenda, reputacja czy poczucie humoru ofiary.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Pogrzeb Elżbiety II czyli targowisko próżności

Co do Andrzeja Dudy dość powszechnie wiadomo, że obce języki nie są jego mocną stroną („nie będą nam tu w obcych językach…”), podobnie jak autoironia czy poczucie humoru. Duda uwielbia protokół, patos i celebrę. Z nabzdyczenia zaś zrobił osobną sztukę. Jego elektorat to kocha, przeciwnicy wyłącznie sobie z tego dworują. Tym bardziej powinien więc uważać. Zwłaszcza że z Wowanem i Leksusem miał już do czynienia; raz już z takiej wpadki musiał się tłumaczyć. Nie widać, by wyciągnął z tego wnioski, otoczył się fachowcami czy zaprzągł do działania służby. Złośliwy żart rosyjskich pranksterów udało się powtórzyć z nadzwyczajną łatwością.

Duda uwielbia protokół, patos i celebrę. Z nabzdyczenia zaś zrobił osobną sztukę. Jego elektorat to kocha, przeciwnicy wyłącznie sobie z tego dworują. Tym bardziej powinien więc uważać. 

Czy to dramat? W sensie systemowym na pewno nie. Polska demokracja od tego nie umrze, instytucja prezydentury się nie skompromituje. Wizerunkowo straci tylko Andrzej Duda. I to przede wszystkim w oczach swoich przeciwników. W kręgach sympatyków bardziej doczeka się odruchu współczucia, co i tak nie ma większego znaczenia, bo kolejna kadencja prezydencka mu się raczej już nie przydarzy.

Czyżby więc nic się nie stało? Psikus, kawał, darcie łacha i tyle? Nie całkiem. Przyjrzyjmy się czasom, w których żyjemy. Tuż za naszą granicą toczy się krwawy konflikt. Rosyjska wojna hybrydowa z Zachodem trwa już od kilku dobrych lat. Polska jest jednym z głównych adresatów fake newsa, ataków hakerskich czy działalności wywiadowczej ze wschodu. Nawet gdybyśmy tego nie czuli albo nie rozumieli, podpowie nam to reakcja światowych mediów po upadku rakiety w Przewodowie. O zdarzeniu informowały wszystkie liczące się agencje. Sprawą zajęli się w trybie pilnym prezydenci Ukrainy i Stanów Zjednoczonych. Liderzy Unii Europejskiej i szefowie NATO. To dowód, jak ważne są dziś polskie sprawy i polscy liderzy. Czy tego chce, czy nie, czy ma, czy też nie ma tego świadomości, Andrzej Duda jest głową państwa w zagrożeniu. Człowiekiem, na którego się patrzy, którego się słucha. Wyjątkowa chwila czyni go ważnym graczem. Rozmówcą wielkich tego świata. Ani na nim, ani na innych polskich liderach nie powinno być więc skazy.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Wojna przyspieszyła zieloną transformację

Warto spojrzeć, jak bardzo o swój wizerunek dba Wołodymyr Zełenski. Jest w tym perfekcyjny. Świadomie jest wodzem narodu broniącego swojej ojczyzny. Widać to w każdym jego geście, słychać w każdym słowie. Wszystko tu jest wyreżyserowane. Miejsca, gdzie przebywa, i ludzie, z którymi się spotyka. Jego strój, nawet zarost czy fryzura. Jest liderem wojennym. Troskliwym dla swoich. Czułym, współczującym i odważnym. Ta odgrywana przez niego rola jest tak jednoznaczna, tak wybitna, że nikt jej nie podważy, nawet gdyby i jego – i to kilka razy – wkręcili jacyś cwani pranksterzy. Stworzył legendę. Trzeba to podkreślić; nie sam. Pracują z nim specjaliści od wizerunku, wybitni fachowcy, ekstremalni profesjonaliści; widać to na co dzień. A w wypadku Andrzeja Dudy? Kto za nim stoi? Jaki sztab? Jacy fachowcy? Jakie mózgi? Jakie nazwiska? Jakie środowiska? Pustka. Może poza Biurem Polityki Międzynarodowej. Bezbrzeżna pustka, wiatr hulający po przestronnych salach Pałacu Prezydenckiego. Cisza dudniąca echem jak w piosence „The Sound of Silence” w gabinetach prezydenckich doradców.

Czy to normalne? Taka samotność. Takie gorzkie wyobcowanie. Wowan i Leksus obnażyli nasz pałac. Pokazali, jak jest nieporadny. Jak słabo chroniony. Może tym razem ktoś wyciągnie wnioski? Poda rękę prezydentowi? Wesprze go w trudnych czasach? To niezbędne. Chyba zresztą nie tyle dla Andrzeja Dudy, ile dla Polski. Gdyby mnie poproszono o radę, ograniczyłbym się do jednej. Panie prezydencie, niech się pan nie wyrywa do mówienia po angielsku. Słabo to panu wychodzi. Lepiej i bezpieczniej przez tłumacza. Zwłaszcza jeśli niegłupi.

Mam świadomość, jak głupio musi się czuć Andrzej Duda po kolejnym wkręceniu go przez rosyjskich pranksterów. Już sam fakt, że przebili się przez zabezpieczenia, jakimi powinna być otoczona głowa państwa, jest kompromitujący. Jakby tego było mało, urzędujący prezydent dorzucił jeszcze garść mało finezyjnej angielszczyzny i słowiańską szczerość wobec domniemanego Emmanuela Macrona. Szczęśliwie nie zabrnął w teorie spiskowe i nie zaryzykował takiej interpretacji faktów, jaką suflował mu początkowo w sprawie rakiety Zełenski. Tylko dzięki temu ograniczył skalę strat wizerunkowych, które i tak są gigantyczne.

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi