Jestem wdzięczny prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Pytany przez Bogdana Rymanowskiego w wywiadzie dla Polsat News, czy temat rakiety, która spadła w Przewodowie, nie oznacza ujawnienia rozbieżności między interesem polskim i ukraińskim, nie tylko zaprzeczył. To byłoby tylko konwencjonalną obroną generalnego kierunku polskiej polityki. Prezydent z wyraźną emocją stanął w obronie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, powołując się na przyjaźń z nim. Odrzucił krytykę władz ukraińskich sformułowaną przez pewnego francuskiego generała. Przypomniał, że Zełenski stoi na czele kraju, na który nieustannie spadają rosyjskie rakiety i bomby. Że w takiej sytuacji możliwe jest wszystko: zdanie się przez rządzących Ukrainą na niepewne informacje, uleganie takim czy innym emocjom.
Duda odrzucił zarazem taką interpretację zdarzeń, że oto Ukraina swoimi oskarżeniami wobec Rosji chce świadomie wciągnąć Polskę czy całe NATO do wojny. Choć o możliwej nadziei Kijowa na rozszerzenie konfliktu mówił kilka dni wcześniej, w tym samym Polsat News, jego urzędnik Jakub Kumoch. Wyrażając skądinąd zrozumienie dla takiej postawy, którą wykazywałby się zapewne każdy kraj broniący się samotnie przed silniejszym agresorem.
Takie osobiste zaangażowanie prezydenta to dowód, że czasem w polityce międzynarodowej możliwy jest choćby ślad kierowania się uczuciami wyższymi, moralnością. Jest to tym istotniejsze, że historia z Przewodowa jednak coś zmieniła.
Czytaj więcej
Choć sytuacja zdawałaby się temu sprzyjać, w Polsce nie powstaje, nawet poprzez zmianę linii, silne ugrupowanie domagające się w imię „realizmu” ograniczenia wsparcia dla Ukraińców w ich konflikcie z Rosją. Paradoksalnie, zawdzięczamy to pewnej patologii na naszej scenie politycznej.
Czy Ukraina powinna przepraszać?
Z regularnego zaglądania do mediów społecznościowych można się było dowiedzieć, że nie tylko rosyjskie trolle czy wyznawcy antyukraińskich fobii spod znaku skrajnej prawicy zareagowali po wielogodzinnym wyczekiwaniu na werdykt mniej lub bardziej otwartą krytyką Zełenskiego za trzymanie się wersji o „rosyjskiej rakiecie”. Takie były głosy zwykłych, czasem reprezentujących nawet wysoki poziom politycznej analizy Polaków. Nie ma badań, więc trudno orzec, jaki to procent ogółu naszej opinii. A jednak prezydent Duda dla własnego sondażowego bezpieczeństwa mógł zareagować oschlej czy bardziej warunkowo. Nie zrobił tego.