Wróciła kampania wyborcza, Jarosław Kaczyński znowu jeździ po kraju, a wybory na prezydenta Rudy Śląskiej opozycja przedstawia triumfalnie jako dowód na erozję wpływów PiS (jego kandydat nie przeszedł do drugiej tury), choć przecież to miejsce nie jest Polską w pigułce, a wybory samorządowe mają inną logikę niż parlamentarne.
Ale może ciekawsze jest to, co dzieje się za kulisami. Odwołanie Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa telewizji publicznej to ruch wizerunkowy, zarazem związany z normalną logiką polityki. Przed wyborami każda formacja powinna choć trochę skłaniać się w kierunku centrum. Formacji rządzącej musi to pewnie dotyczyć w szczególności, jeśli szuka szerszego poparcia niż własny twardy elektorat, który dla zachowania pakietu kontrolnego w parlamencie nie wystarczy.
Czytaj więcej
Pod jego rządami USA zaczęły się zmieniać w mocarstwo. Trochę same z siebie, ale przecież z ogromnym udziałem prezydenta: nacisk na zbrojenia to jego dzieło. Jako amerykański patriota miał na to znaczny wpływ.
Schowany czy ustrzelony?
Zdawałoby się, że potrzebna jest w tej sytuacji bardziej zniuansowana propaganda. Zostawmy rozważania, czy TVP powinna w ogóle ją obsługiwać. Bo nie powinna. PiS wykonał w tej sferze kolejne kroki, chociaż pełna polityczna neutralność mediów publicznych zawsze była w III RP mitem. Zarazem w warunkach politycznej kontroli nad tymi mediami, obóz Kaczyńskiego nie widział do tej pory powodów, aby łagodzić najbardziej paździerzowy ton, i to nawet w obliczu kampanii. Nie zaszkodziło mu to w roku 2019. Pewnym wyjątkiem było schowanie Kurskiego na moment przed wyborami prezydenckimi w roku 2020. Był to jednak manewr pozorny i wymuszony przez prezydenta Dudę, którego oszukano, bo zaraz po wyborach Kurskiemu, który cały czas kierował telewizją z tylnego fotela, oddano jego ulubioną zabawkę.
Teraz można odnieść wrażenie, że szykowane są zmiany odrobinę bardziej konsekwentne. Prezesem TVP został Mateusz Matyszkowicz, człowiek skoncentrowany do tej pory na tematyce kulturalnej. To postać w typie, któremu Kaczyński zwykle nie ufał. Osobiście słabo mu znany, w przeszłości dziennikarz, nie polityk. Czy zrobi on z telewizyjnym programem coś więcej ponad kosmetyczne korekty? I czy nie jest szefem tymczasowym, nawet w perspektywie wciąż ponadrocznego okresu do wyborów? To się okaże.