W czasie #MeToo, gdy kobiety walczą o swoje prawa, a w teatrach wychodzą na jaw kolejne nadużycia, Tadeusz Słobodzianek kończy swoją dziesięcioletnią dyrekcję w Teatrze Dramatycznym, premierą seksistowskiego i szowinistycznego »Amadeusza« Petera Shaffera w reżyserii Anny Wieczur” – to fragment recenzji, jaka pojawiła się w serwisie e-teatr. Recenzji dziwnej, bo nie pojawia się nazwa medium, które ją pierwotnie opublikowało, a nazwisko autora Kacpra Andruszczaka nie jest szerzej znane.
Cała ta sytuacja może być elementem rozgrywki. Tadeusz Słobodzianek przegrał wiosną tego roku konkurs na kolejną kadencję w warszawskim Teatrze Dramatycznym. Przegrał z Moniką Strzępką, która przedstawiła program sprzeczny z wymogami, jakie sformułował organizujący konkurs warszawski ratusz. To Słobodzianek, skądinąd lewicowy liberał, obiecywał kontynuację teatru opartego na dobrej literaturze. No, ale Strzępka występowała pod sztandarem feminizmu, obiecując prowadzenie teatru w duchu tej ideologii, a swojego konkurenta nazywała „dziadersem”.
Czytaj więcej
Donald Tusk idzie drogą Jarosława Kaczyńskiego, który uznawał przed 2015 r., że wystarczy bujać łodzią, czyli państwem, aby pokonać ociężałą partię władzy. Pytanie, czy recepty sprzed siedmiu lat nie straciły ważności.
W pogoni za seksizmem
W ostatniej chwili, już na początku wakacji, odchodzący (z początkiem września) dyrektor Słobodzianek wystawił produkcję zapowiadaną od dawna. Sztuka Petera Shaffera to niegdyś jedno z najmodniejszych dzieł dramatycznych poprzedniego stulecia. Tworzywo sławnego filmu o losach Wolfganga Amadeusza Mozarta i jego cichego rywala Antonia Salieriego. Ale też tytuł wystawiany na polskich scenach po raz pierwszy w 1981 roku przez samego Romana Polańskiego. Anna Wieczur zrobiła z tego barwne, sugestywne widowisko, skądinąd kosztowne, bo na scenie występuje też orkiestra i śpiewacy z utworami Mozarta. Muzyka jest jakby równorzędnym bohaterem tej inscenizacji.
Strzępka oprotestowała to przedsięwzięcie w warszawskim ratuszu, ale nie zdołała go zablokować. Atak na „Amadeusza” robi wrażenie akcji jej zwolennika. Nie znaczy to jednak, że nie ma ludzi tak myślących. Zaraz sięgniemy po kolejne przykłady.