Po krótkiej przerwie powróciła do Polski kampania wyborcza. Jarosław Kaczyński znowu jest w trasie objazdu po kraju, a Donald Tusk ściga go swoimi gniewnymi replikami i wyzwaniami, kiedy i gdzie tylko może. Dziś wydaje się, że główny temat jest przesądzony: to inflacja, kataklizm energetyczny i wszystko, co przydarza się Polakowi w codziennym życiu.
Gdyby miało być inaczej, Kaczyński nie próbowałby opowiadać na spotkaniach w terenie o rządowych pomysłach na oszczędzanie energii. Skądinąd jego skłonność do dygresji i luźnego, „felietonowego” ciągu skojarzeń niekoniecznie rządzącym pomoże. Nie jestem pewien, czy Polacy czekają dziś na pouczenia, że „trzeba palić wszystkim”, a tym bardziej, jak na nie zareagują, kiedy przyjdzie ciężka zima.
Ale zepchnięcie rządu do defensywy jest w pierwszym rzędzie skutkiem upiornych okoliczności związanych z wojną i międzynarodową koniunkturą. Opozycja miewa cząstkowe racje: remedia są dobierane zbyt wolno i z błędami. Tyle że ta opozycja zachowuje się z kolei tak, jakby wojennych okoliczności w ogóle nie było.
Równocześnie powracają stare linie podziałów dotyczących niekoniecznie spraw najważniejszych, ale takich, które się w kampanii pojawiać będą, i to mocno. Ostatni czas przyniósł kilka informacji o kolejnych tematach. Równocześnie przypomina się nam o polaryzacji totalnej. Inna staje się polityka, możliwe, że także inne wyłania się z tego społeczeństwo.
Liberalizm totalitarny
Charakterystyczne było wystąpienie Donalda Tuska na Campusie Polska Przyszłości w Olsztynie. Nie tylko opowiedział się za ustawowym dopuszczeniem aborcji na życzenie jako priorytetem do uchwalenia w ciągu pierwszych tygodni po wygranych przez opozycję wyborach. Taką programową rewolucję przeprowadzono w partii Tuska już wcześniej, podczas protestów przeciw aborcyjnemu werdyktowi Trybunału Konstytucyjnego. Zapowiedział też jednak, że dopilnuje, aby na listach Koalicji Obywatelskiej nie znaleźli się kandydaci, którzy mają w tej sprawie inne zdanie. I to jest nowość, nie tylko w stosunku do odleglejszych czasów, kiedy Platforma deklarowała wierność zasadom konserwatywnym, ale nawet i do ostatnich wyborów, kiedy niczego takiego oficjalnie nie egzekwowano.