Bogusław Chrabota: Jabłonna i przyszłość świata

Uczestnicy zjazdu rosyjskiej opozycji w Jabłonnie pod Warszawą nie mają złudzeń. Putinowski reżim może upaść wyłącznie wskutek walki zbrojnej Ukrainy i drastycznych sankcji Zachodu.

Publikacja: 11.11.2022 17:00

Bogusław Chrabota: Jabłonna i przyszłość świata

Foto: Fotorzepa, Rusłan Szoszyn

Ta władza – ich zdaniem – nie ma żadnego tytułu do rządzenia. Od początku jest nielegalna; wybory w Rosji od dawna są fałszowane. Na dodatek rządzący mają teraz – i dotyczy to nie tylko Putina oraz jego najbliższego otoczenia, ale całej elity politycznej – krew na rękach. Za wojną i aneksją terytorium zaatakowanej Ukrainy głosowali zarówno deputowani do Dumy, jak i do Rady Federacji. To ludzie odpowiedzialni za pogwałcenie prawa międzynarodowego i jego skutków w postaci wyłączenia Rosji ze wspólnoty międzynarodowej. W ten sposób zbrodnia przeciw Ukrainie i pokojowi stała się zbrodnią przeciw narodowi rosyjskiemu. Autokratyzm – przekonują – kiedyś upadnie, a zwolennicy Putina pierzchną ze strachu. Wtedy będzie odpowiedni moment, by inicjatywę przejęła pokojowa opozycja, która rozpoczęła pracę nad tworzeniem zrębów struktur właśnie w Jabłonnie. W tak znienawidzonej przez ludzi pokroju Putina czy Miedwiediewa Polsce.

Marzenia, ktoś powie. A realiści w stylu Mearsheimera i jego zwolenników będą przekonywać, że to iluzja, bo jedyną ścieżką do pokoju na wschodzie są rozmowy. Negocjacje. Uszanowanie roszczeń Putina. Negocjacje miałyby oczywiście dotyczyć zakończenia działań wojennych, zawieszenia broni, a potem trwałego pokoju. Na dodatek kosztem strat terytorialnych Ukrainy. Oddania Rosji tego, co już posiada; terenów w Donbasie, Krymu, Mariupola, Melitopola. A może jeszcze Chersonia? Odessy? Właściwie czemu nie? Jeśli w ten sposób świat mógłby się uwolnić od wizji nuklearnej zagłady?

Czytaj więcej

Rosyjska opozycja rozmawiała w Polsce o obaleniu Putina

Poglądy Mearsheimera i sekundującego mu w Davos weterana światowej polityki Henry’ego Kissingera rezonowały głośno, zwłaszcza tuż po napaści Rosji na Ukrainę. Wtedy wszyscy jak jeden mąż byli przekonani, że Kijów jest skazany na pożarcie przez Moskwę. Kwestia klęski Ukrainy była w głowach realistów przesądzona. Bez odpowiedzi pozostawało tylko pytanie: kiedy to się wydarzy i ile krwi się poleje? Dziś, kiedy piszę te słowa, mija 257. dzień wojny. Kijów nie upadł. Nie zdobyto Charkowa. A siły ukraińskie wyrzuciły Rosjan z setek wsi i miasteczek. Za kilka dni pewnie zacznie się bitwa o Chersoń. I armia Ukrainy nie jest w tej sprawie bez szans. W ogóle wynik tej wojny szokuje. Rosjanie stracili znaczną część swojego potencjału bojowego i dziesiątki tysięcy żołnierzy. Putin kolejny raz złamał słowo dane narodowi i przeprowadził mobilizację. Na potrzeby ich uzbrojenia sięgnięto po broń z arsenałów postsowieckich. Regularną armię zastępują też coraz częściej najemnicy. A prywatna armia wagnerowców to zbieranina byłych wojskowych, przestępców i najgorszej hołoty. Oddziały motywowane łatwym rabunkiem i niekierujący się nawet elementarnym morale. Czy oni mogą wygrać tę wojnę? W konfrontacji z zahartowanymi w boju obrońcami ojczyzny pewnie nie. Tak przynajmniej twierdzą eksperci wojskowi.

Jest jeszcze kwestia bomby. Czy w istocie Putin zadecydowałby się na jej użycie? Coraz bardziej pewne jest, że nie. Byłby to jego koniec. I koniec planu politycznego stojącego za tą inwazją. Zamiast atomu jego armia ostrzeliwuje więc infrastrukturę ukraińskich miast, próbując doprowadzić do kryzysu humanitarnego. W istocie, tylko gratulować drugiej armii świata!

Co na to realiści spod znaku Mearsheimera? Czy przewidzieli taki scenariusz? Czy nadal z tą samą pasją propagują ideę poddania się Ukrainy? Zaiste łatwo oddawać cudze terytoria zza biurka katedry uniwersyteckiej w Chicago. Szafować wolnością i godnością walczącego narodu. Tyle że to ten naród, nikt inny, a w najmniejszym stopniu międzynarodówka realistów, będzie podejmować decyzje o wojnie i pokoju. O swojej wolności. O swoim terytorium. Nikt Ukraińców w tej sprawie nie wyręczy. To oni podejmą decyzję.

Od początku wojny zadawałem na tych łamach kilka zasadniczych pytań. Po pierwsze, czym jest współczesna Ukraina? Czy to igraszka losu? Przedmiot bardziej niż podmiot geopolitycznej gry mocarstw? Czy odwrotnie, dojrzały naród samodzielnie decydujący o swoim losie? Dziś już wiemy, że to twardy naród z dzielną armią broniącą suwerenności swojego państwa. Po drugie, czym jest Rosja? Czy to kraj przewidywalny? Racjonalnie gospodarujący swoimi zasobami? Czy też byłe imperium na krawędzi rozpadu kontrolowane przez oszalałych i oderwanych od realiów ambicjonerów? Tego wciąż nie wiemy. I kwestia ostatnia. Czy w wyniku tego konfliktu dojdzie do polaryzacji świata na dwie strefy: euroatlantyckiej sfery wolnościowej demokracji naprzeciw euroazjatyckiego bloku autorytarnego z Putinem i Xi na czele? To najważniejsza z zagadek. Bo rozstrzygnie o losach tej wojny i przyszłości świata na dekady. Tej odpowiedzi też nie znamy. Choć mam wrażenie, że dość szybko się jej doczekamy. Może nawet w najbliższych miesiącach.

Ta władza – ich zdaniem – nie ma żadnego tytułu do rządzenia. Od początku jest nielegalna; wybory w Rosji od dawna są fałszowane. Na dodatek rządzący mają teraz – i dotyczy to nie tylko Putina oraz jego najbliższego otoczenia, ale całej elity politycznej – krew na rękach. Za wojną i aneksją terytorium zaatakowanej Ukrainy głosowali zarówno deputowani do Dumy, jak i do Rady Federacji. To ludzie odpowiedzialni za pogwałcenie prawa międzynarodowego i jego skutków w postaci wyłączenia Rosji ze wspólnoty międzynarodowej. W ten sposób zbrodnia przeciw Ukrainie i pokojowi stała się zbrodnią przeciw narodowi rosyjskiemu. Autokratyzm – przekonują – kiedyś upadnie, a zwolennicy Putina pierzchną ze strachu. Wtedy będzie odpowiedni moment, by inicjatywę przejęła pokojowa opozycja, która rozpoczęła pracę nad tworzeniem zrębów struktur właśnie w Jabłonnie. W tak znienawidzonej przez ludzi pokroju Putina czy Miedwiediewa Polsce.

Pozostało 81% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi