„Brzechwa. Poeta w adwokackiej todze”: Wiersze i paragrafy

Zaskakujące odsłony życia znakomitego poety, czyli antologia tekstów o jego prawniczym wcieleniu – „Brzechwa. Poeta w adwokackiej todze”.

Publikacja: 30.09.2022 17:00

„Brzechwa. Poeta w adwokackiej todze”, opracowanie zbiorowe pod red. Przemysława Polańskiego, wyd. C

„Brzechwa. Poeta w adwokackiej todze”, opracowanie zbiorowe pod red. Przemysława Polańskiego, wyd. C.H.Beck

Miłośnicy jego wierszy – mali i duzi – znają go jako Jana Brzechwę, ale to tylko literacki pseudonim. Niebanalne nazwisko wymyślił mu jego starszy o 20 lat stryjeczny brat, Bolesław Leśmian, orzekając, że dwóch poetów nazywających się tak samo to o jednego za dużo. Zresztą kiedy przeczytał wiersze kuzyna, stwierdził: „spal je i zacznij pisać na nowo”. Jan się do tego zastosował i jak czas pokazał, była to dobra rada. A był wtedy 17-letnim autorem wierszy publikowanych na łamach tygodnika „Sztandar” w Sankt Petersburgu, gdzie wówczas mieszkał. Potem równolegle z nauką współpracował z warszawskimi kabaretami i teatrzykami satyrycznymi. Tym razem pod pseudonimem Szer-Szeń pisał skecze, monologi, piosenki.

Czytaj więcej

„Zanim wystygnie kawa”: Parujący wehikuł czasu

Ciekawe, że rozgłos i sukces przyniosły mu dopiero wiersze dla dzieci. Pisał je już jako niemal 40-latek, a do tego powstawały, by zabawić dorosłych. No i nie miał doświadczenia w kwestii dziecięcych upodobań. A jednak. Wydana w 1937 r. „Tańcowała igła z nitką” zyskała nie tylko uznanie najmłodszych czytelników, ale i wreszcie stryjecznego brata. Potem była „Kaczka dziwaczka” i następne. „Akademia Pana Kleksa”, napisana w czasie okupacji, miała z kolei wiele zakamuflowanych sensów, które potem odczytywali dorośli.

Tymczasem Jan Brzechwa w świecie prawniczym znany był jako Jan Lesman (rodowe nazwisko) i uznawany nie tylko w Polsce, ale i za granicą za wybitnego prawnika, specjalistę w zakresie prawa autorskiego.

Autorzy monografii postawili sobie za cel ukazanie w nowym świetle „utraconej części życia Brzechwy”, a „interdyscyplinarna natura badań wymagała zastosowania tak historycznych, jak i prawniczych metod badań”. Podzielili opowieść o Brzechwie-Lesmanie na trzy części: biograficzną, krytyczną analizę dorobku naukowego oraz opisali największe procesy, które prowadził. Najgłośniejszym była rozpoczęta w 1935 r. sprawa z powództwa Zenona Przesmyckiego-Miriama przeciwko Tadeuszowi Piniemu. Zarzut dotyczył bezprawnej edycji wierszy Norwida.

Czytaj więcej

Daniel Rycharski: Locarno, Berlin, Sundance nie chciały filmu religijnego

Dorobek naukowy został opisany precyzyjnie niczym paragrafy. To ważny przyczynek, by pojąć, jakim nieprzeciętnym umysłem był poeta w todze. Sam mawiał o sobie: „prawnik z wykształcenia, choć nie zawsze z zamiłowania”. Bo też prawo nie było jego pierwszym wyborem – wcześniej były nieskończone studia w Instytucie Technologicznym, weterynaryjne, polonistyczne.

Zaraz po ukończeniu studiów w 1924 r. rozpoczął aplikację w kancelarii mecenasa Fiedlera, pięć lat później wpisano go na listę adwokatów. Został naczelnikiem Wydziału Prawnego ZAiKS-u – organizacji, do której należał już wcześniej. Zapuszczał tam w kolejnych komisjach korzenie, będąc równocześnie etatowym radcą prawnym Związku. W jego władzach pozostał do końca życia. Reprezentował ZAiKS na konferencjach, doceniany za wkład w kształtowanie prawa autorskiego. Dość powiedzieć, że jego „Prawo autorskie” jest dziełem nie tylko poważnym, ale i obszernym – liczy 355 stron.

Czytaj więcej

Wilhelm Sasnal. Właściwy artysta we właściwym momencie

A i to nie wszystkie oblicza Brzechwy, niektóre zostały ledwie zasygnalizowane. Ciekawe jest oblicze poety-kochanka. Mając lat 19, wdał się w romans z o wiele starszą od niego rosyjską mężatką, matką dwójki dzieci, a mając lat 46, napisał do innej ukochanej 40-stronicowy płomienny list… Mając z kolei lat 60, napisał autobiograficzną powieść „Gdy owoc dojrzewa” (1958), ale jak zauważa Mariusz Urbanek, „trudno ją traktować jako źródło w stu procentach wiarygodne”.

Świetnie, że dzięki zespołowi autorów powstała książka odsłaniająca mało znane fakty z biografii Jana Brzechwy. Ciekawy materiał do przemyśleń.

Miłośnicy jego wierszy – mali i duzi – znają go jako Jana Brzechwę, ale to tylko literacki pseudonim. Niebanalne nazwisko wymyślił mu jego starszy o 20 lat stryjeczny brat, Bolesław Leśmian, orzekając, że dwóch poetów nazywających się tak samo to o jednego za dużo. Zresztą kiedy przeczytał wiersze kuzyna, stwierdził: „spal je i zacznij pisać na nowo”. Jan się do tego zastosował i jak czas pokazał, była to dobra rada. A był wtedy 17-letnim autorem wierszy publikowanych na łamach tygodnika „Sztandar” w Sankt Petersburgu, gdzie wówczas mieszkał. Potem równolegle z nauką współpracował z warszawskimi kabaretami i teatrzykami satyrycznymi. Tym razem pod pseudonimem Szer-Szeń pisał skecze, monologi, piosenki.

Pozostało 84% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi