Wojna w Ukrainie wypowiedziana przez putinowski reżim powinna zmienić polską politykę zagraniczną. Niemal każdy scenariusz rozwoju sytuacji jest dla nas (i dla całej Europy) zły. Przedłużający się konflikt oznacza dla samej Ukrainy gospodarcze i społeczne zaduszanie, a dla państw zachodnich – postępujący kryzys gospodarczy, biedę zaglądającą w oczy obywatelom i nieprzewidywalne zmiany społeczne. Użycie broni atomowej (nawet tej taktycznej) całkowicie zmieniłoby sytuację międzynarodową oraz militarną i miałoby nieprzewidywalne skutki.
Ewentualny upadek Władimira Putina wcale nie oznaczałby zniknięcia antyukraińskich emocji. Liberałowie są w Rosji mniejszością, a kolejny wojskowo-cywilny reżim mógłby być jeszcze bardziej nacjonalistyczny, agresywny, brutalny, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Scenariusz rewolucyjny – powtarzający schemat wydarzeń z czasów rewolucji w Rosji, rozpadu resztek imperium, podziału państwa – choć także możliwy (ze świadomością, że nic nie powtarza się w ten sam sposób), jest w przypadku kraju posiadającego broń masowego rażenia niebezpieczny. Istnieje oczywiście możliwość, że władzę przejęliby bliscy współpracownicy Putina, nawet uchodzący za jastrzębi, którzy – jak kiedyś Beria po Stalinie – uznaliby, że bezpieczniej będzie wojnę zatrzymać, wzmocnić kraj i poczekać na kolejną okazję do podbojów. Ten scenariusz również byłby jednak groźny dla Europy Środkowej. Na ile znamy zachodnie rządy, mogłyby one błyskawicznie „dać szansę” nowemu reżimowi, powrócić do robienia z nim interesów, co oznaczałoby, że widmo wojny, nawet jeśli chwilowo odegnane, nadal krążyłoby w pobliżu.
Czytaj więcej
Uroczystości pogrzebowe Elżbiety II były najczęściej oglądaną transmisją w dziejach telewizji. Oglądać je miało 4 mld ludzi. Kolorowe stroje liturgiczne i mundury, obrzędy i przemarsze – to wszystko przyciągnęło tłumy uczestników i gapiów.
Sojusznik raczej w Moskwie
Niemal nic nie jest już takie samo jak przedtem. Niemcy – a teza ta pojawia się u poważnych analityków – powoli tracą swoje znaczenie strategiczne, a główny gracz, jakim są Stany Zjednoczone, z wyraźną sympatią spogląda na Polskę. Elity Unii Europejskiej nadal toczą swoją niebezpieczną grę, która w przypadku Wielkiej Brytanii przyczyniła się do brexitu. Grożenie sankcjami każdemu państwu, które nie wybrało rządu po ich myśli, rozsądne nie jest, bo nie tylko nie osłabia przekazu populistów, którzy ostrzegają przed niedemokratycznymi tendencjami wewnątrz instytucji europejskich, ale wręcz go wzmacnia.