Zdecydowanie tak, choć motywacja tej postawy bywa złożona. Przede wszystkim wynika z historii i naszego doświadczenia, że Rosja – carska, Związek Radziecki, Rosja Putina – była i jest źródłem opresji. W społeczeństwie, które ma ogromne pokłady nieufności i obaw przed Rosja, wojna na Ukrainie była sygnałem, żeby stanąć emocjonalnie po stronie napadniętego. Poza tym my, Polacy, cenimy nie tylko własną wolność, ale i cudzą, zatem to był dodatkowy motyw postawy wobec Ukraińców. Inny – to jest dobrze rozumiany interes narodowy Polski. Każdy wie, że Ukraina jest obszarem, którego niezależność od Rosji jest ważna dla polskiego bezpieczeństwa. Mówiąc językiem wojskowym – to jest 1500 kilometrów przestrzeni operacyjnej więcej lub mniej między nami a Rosją. Pamiętam rozmowę z jednym z ministrów obrony Niemiec, który gorąco popierał członkostwo Polski w NATO i użył dokładnie tego samego argumentu.
No i na koniec jest jeszcze naturalny odruch wsparcia pokrzywdzonego, a być może także potrzeba rekompensaty za to, że jako państwo dwukrotnie po 2015 roku uchyliliśmy się od pomocy uchodźcom. Myślę, że w duszach wielu Polaków tkwiło z tego powodu poczucie winy. Nie bez znaczenia jest też fakt, że w sprawie wojny na Ukrainie wszyscy politycy i media mówili to samo, co wzmocniło poczucie, że pomoc Ukraińcom jest sprawą słuszną i narodową. Wszystko to razem przyniosło świetny efekt w postaci masowej pomocy Ukraińcom i masowej postawy proukraińskiej oraz prowolnościowej.
Czy patriotyzm może łączyć? Czasami słyszymy od ugrupowań obecnej opozycji, że PiS zawłaszczył patriotyzm, a z kolei PiS mówi – oni nie są patriotami tylko zdrajcami, targowicą.
Na pewno tego rodzaju poglądy, jakie ma PiS, i argumenty, którymi szermuje – jeżeli nie jesteście z nami, to jesteście zdrajcami Polski – uniemożliwiają wspólne przeżywanie patriotyzmu i budowę wspólnoty narodowej. Symbolika, tradycje narodowe, tradycje patriotyczne mogą i powinny być przeżywane wspólnie. Warunkiem tego jest świadomość, że chce się, aby one obejmowały jak największą część społeczeństwa, a nie tylko jego części. Obecnie rządzący nie postawili na budowę wspólnoty tylko na coraz głębsze podziały. Tak aby wykroić dla siebie, w sensie wyborczym, jak największy kawałek politycznego tortu. Celowo wyostrzają swój pogląd na to, co jest patriotyzmem, a co nie, po to, żeby innych zniechęcić do podpisania się pod takim pojęciem patriotyzmu. I to im się udaje. Poza tym obecna władza nadużywa autoreklamy i przyznawania sobie samemu orderu patriotyzmu. Moja ciotka, która żyła pod fałszywym nazwiskiem od czasu wojny aż do śmierci, miała sowiecki wyrok z 1940 roku, często powtarzała, że nie wypada mówić o sobie samym, iż jest się patriotą. Trzeba tak żyć, żeby inni w ten sposób nas oceniali. Ktoś, kto przy każdej, błahej nawet okazji, mówi o sobie „jestem patriotą”, w moich oczach jest mocno podejrzany. Nie tylko o brak skromności, ale i kamuflowany w ten sposób brak troski o wspólnotę narodową.
Dlaczego liberalna strona sceny politycznej narzeka na to, że PiS zawłaszczył patriotyzm? Dlaczego sama nie potrafi stworzyć własnej formuły demonstrowania patriotyzmu i mówienia o nim?
Narzekają, bo mają w tym zakresie sporo błędów na sumieniu. Ale też czują w sensie polityczno-wyborczym, że odcięcie się od emocji patriotycznych utrudnia wygranie wyborów. Wiedzą, że nawet ten koślawy, autoreklamiarski patriotyzm działa na rzecz PiS. Wielu wyborców PiS mówi jak opozycja, że trzeba być w Europie, że demokracja to dobry system, ale jednocześnie podoba im się to, że ktoś jest żarliwym patriotą i dużo mówi o Polsce. Zatem partie demokracji liberalnej przefujarzyły parę spraw. Przykładem może być ustawa o Dniu Polskiej Flagi – ustawa jest autorstwa PO, ale nie widzę już gorliwości w jej stosowaniu. Oceniając moją własną działalność polityczną, od czasów wiceministra obrony narodowej, do sprawowania urzędu prezydenta, niewiele mam sobie do zarzucenia, jeżeli chodzi o pielęgnację patriotyzmu. Natomiast pamiętam ironiczne uśmiechy moich miłych i często sensownych kolegów, którzy uważali, że np. nadmiernie uprawiam tzw. politykę cmentarną. Z tymi środowiskami jest zresztą tak, że ogromna większość nie tylko czuje się polskimi patriotami, ale nimi po prostu jest. Własna postawa jest dla nich oczywistością, ale mają kłopot z przełożeniem swoich indywidualnych wrażliwości na przeżycia zbiorowe, a one przecież w pewnym sensie kształtują poglądy i oceny społeczeństwa.